...„prostowanie” innych jest jego życiowym obowiązkiem. Czy można byłoby się jednak obejść bez tego dodatkowego „obowiązku”? Oczywiście, że tak. Osobiście nie wiem, skąd w ludziach kwitnie przekonanie, że muszą wytykać innym ich wady, ażeby ci stali się lepsi. Jasne, można zrozumieć, kiedy to wszystko wynika z troski, miłości i ma jakieś sensowne podstawy. Ma to rację bytu wtedy, kiedy druga osoba pragnie coś zmienić lub pozbyć się czegoś z życia, czegoś, co uważa za jakąś własną wadę i w związku z tym potrzebna jest takiej osobie pomoc z zewnątrz. Jednak w wielu przypadkach jest zupełnie na odwrót. Na jedną osobę, która posiada rzekome wady, przypada z milion osób chcących ją odpowiednio „wytrenować”, ponieważ jak wiadomo, każdy chce mieć coś „mądrego” do powiedzenia za to nie każdy z tego miliona osobników chce być „trenowanym”. Pozycja tzw. mistrza jest o wiele lepsza niż pozycja ucznia. Przy okazji, dobrze, że im się za to nie płaci, bo dopiero wtedy byłby szał.
Najpierw należy spojrzeć na siebie.
Chyba każde z nas wytknęło komuś jakieś wady. Mnie to również nie ominęło, przyznaję się szczerze. Dzień za dniem jednak staram się unikać takiego zachowania i podejścia do ludzi i, nie odbierz tego jako pustą przechwałkę, coraz lepiej mi to wychodzi, chociaż do ideału jeszcze daleko. Wracając jednak do tematu. W związku z powyższym naszła mnie pewnego razu taka myśl:
Gdybyśmy dostrzegali więcej zalet u innych niż ich wad i przywiązywali również większą uwagę do ich zalet niż do wad, to na świecie byłoby więcej szczęśliwych ludzi.
Tym, co zacząłem robić, jest w pierwszej kolejności zwracanie uwagi na czyjeś zalety niż na wady. I szczerze mówiąc, wolę dostrzegać zalety a wady ignorować. O wiele lepiej jest zauważyć w kimś nawet jedną dobrą cechę niż tysiące złych. Zdecydowanie za dużo ludzi skupia się na wadach zamiast na zaletach. Pokazanie człowiekowi jego mocnych stron i atutów może mu bardziej pomóc w życiu niż tępienie go za jego wady. Zobacz, co się stanie, kiedy podniesiesz kogoś na duchu i użyjesz w stosunku do niego pochwały bądź dobrych słów zamiast besztania go – co jest niestety domeną większości społeczeństwa. Taki człowiek jest wtedy bardziej uskrzydlony i szczęśliwy. Nie oszukujmy się, jeśli ktoś widzi w sobie wady, to zdaje sobie z tego sprawę i nie potrzebuje dodatkowo całej masy ludzi wokół unieszczęśliwiających go jeszcze bardziej. Nadskakujący i rozwrzeszczany tłum nie jest niestety lekarstwem. Taki człowiek potrzebuje czegoś innego. Jeśli będzie chciał, sam się zmieni lub poprosi o pomoc. Czymś, co z pewnością może mu pomóc, jest spojrzenie na niego z nieco innej strony niż dotychczas. Ujrzenie takiego człowieka w innym świetle, ukazując mu jego dobre strony, może dać mu całkiem niezłego kopa i motywację do zmian; i zapewne bardziej takie podejście ten człowiek doceni i uszanuje niż ten milion mędrców stojących nad nim i próbujących nim dyrygować. Wiesz, na co ci „mędrcy” nie zwracają uwagi? Na to:
Jeśli widzimy w innych ich wady, jakieś problemy, oznacza to, że istnieją one także w nas, ponieważ inaczej byśmy ich nie dostrzegli.
Tak można byłoby to ująć. Zatem w pierwszej kolejności powinno się spojrzeć na siebie, zanim zacznie się „naprawiać” świat, albowiem w innym przypadku większy ignorant będzie próbował wyplenić wady z mniejszego ignoranta, a z tego nie może wyjść nic dobrego.
Dlaczego widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym nie dostrzegasz?
Mt 7:3
Dostrzegaj w innych to, co w nich najlepsze.
Każdy ma jakiś atut, jakąś swoją mocną stronę. Zwracaj na to baczną uwagę. Nie zapomnij spojrzeć także na własne zalety, bo tych masz na pewno bez liku. Nie musisz udawać ani krępować się tylko z tego powodu, że w końcu docenisz siebie tak, jak należy. Nie słuchaj też ludzi mówiących o tym, że np. ten albo tamta nie ma w ogóle żadnych zalet tylko same wady. Te wyolbrzymione wady biorą się jednak w rzeczywistości w dużej mierze z tego, że nikt nie dostrzegł zalet kryjących się w człowieku, tylko skupił się nie na tym, co trzeba. Ty możesz to zmienić. Bądź kimś, kto widzi w ludziach ich zalety i wspiera ich.