Reprezentacji złożonej z najemników - którym zapłacono krocie. Złapano co szybsze i silniejsze zwierzaki, a następnie pofarbowano na lisy. Dorzucono dodatki motywacyjne (kolejne kosmiczne pieniądze, o których inne reprezentacje mogły pomarzyć), zapewniono doping z trybun (nie wspominam jak) i udało się odnieść sukces. Zastanawiam się, które określenie jest lepsze: najemnicy czy farbowane lisy...
W Polskiej reprezentacji w piłce nożnej ktoś też próbował stworzyć zespół oparty na takich farbowanych lisach. Tylko ktoś zapomniał im zapłacić milionów żeby im się chciało. Bo tylu z nich, ilu grało dla kraju sercem - było niewielu albo wcale. Raczej dla nich miało to być dopełnienie piłkarskiego CV, bo jednak zawodnik reprezentacyjny może żądać większej pensji, jest więcej wart i bla bla bla...
Tylko że najemnicy mają umiejętności, bo bez nich by zostali bez pracy, a nasze farbowane lisy, co miały? Bo jeżeli chodzi o umiejętności to w reprezentacji ich nie pokazali. Tylko wepchnął ich ktoś w kolejkę na stanowiska, które należały się bardziej pracowitym i oddanym osobom. To trochę tak jak zatrudnianie na ciepłe urzędowe posadki znajomych znajomego albo szwagra siostry kuzyna żony. Reprezentacja to miejsce dla ludzi, którzy orła nie tylko mają na koszulce, ale także gdzieś w głębi serca. Na boisku mają zostawiać nie tylko pot i krew, ale także serce i duszę.
My taką czwórkę mieliśmy (oj jak dobrze, że to już czas przeszły) - Obraniak, Perquis, Polansky i Boenisch. No prawdziwi wirtuozi futbolu, za ich grę dla kadry można by w kraju zbudować drugie "Mount Rushmore" (to ten pomnik 4 prezydentów w USA wyryty w skale), chociaż w sumie z drobną modyfikacją - piąte miejsce (gdzieś niżej) dla Thiago Cionka, ostatniego z wypustu wielkich farbowanych foxów (z ang. Lisów). Czy Cionek to miał być "remake" lisów w kadrze? Czy może ostatni (i niestety jeszcze jeden) argument dla ślepych ludzi wiary, usilnie zapartych w potrzebę posiadania najemników w kadrze... Przynajmniej ostatni jego występ dał jasno znać - Panu już dziękujemy i podobnych nie chcemy.
Gra dla kadry to przywilej, to chwała, to uznanie umiejętności piłkarskich - a nie ich odnajdywanie. I po co wydawać kolejne tysiące PLN-ów na zagraniczne podróże, skoro wystarczy kilkaset złotych na pociąg w liniach krajowych. Tu w kraju mamy coraz lepszych piłkarzy i na pewno znajdzie się paru, którym o miejsce w reprezentacji trzeba dać szansę zawalczyć. Bo tak już jest, że my Katarem nie jesteśmy i kupować reprezentacji nie będziemy.
P.s. I tylko do jednego "zawodnika-najemnika" będę miał szacunek - do Olisadebe, bo on pokazał klasę i umiejętności. To on pojechał na mundial i nawet tam strzelił bramki (chociaż ten mundial nie był dla nas udany).