Te same studio uraczyło mnie również Baśniami - komiks, o którym nie miałem pojęcia i The Wolf Among Us - historia w stylu noir. Wszystkie 3 tytuły łączy jedno. Świetnie się przy nich bawiłem, nie znając przy tym materiału źródłowego.
Przejdźmy jednak do naszego głównego tematu czyli Gry o Tron. Do tej pory nie udało mi się doczytać do końca pierwszego tomu. Nie dotrzymałem obietnicy złożonej samemu sobie. Wpływ na to miała również awaria mojego kindle’a. A co z serialem? Z wypiekami na twarzy czekam na nowe odcinki. Sytuacja zgoła inna niż z wcześniejszymi tytułami. Jak teraz odbieram grę produkcji Telltale Game?
Niestety - słabo. Napięcie i emocje występujące w serialu nie przełożyły się na ten sam efekt w grze. Tym bardziej szkoda bo potencjał był ogromny. Producenci się nie popisali. Wszystkie atuty po ich stronie, a oni serwują graczą takie coś? O dziwo po przejściu pierwszej części poczułem delikatne zadowolenie, które nie trwało długo. Po chwili to do mnie doszło. Przecież to fanserwis - chodzi o to, żeby fani byli szczęśliwi. Schemat przedstawia się następująco. Nie znasz serialu lub książki to gra potrafi zaskoczyć i porwać. Znasz serial lub książkę efekt jest odmienny. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko ukłonom w stronę fanów.
A jak wygląda sama gra? W grze kierujemy poczynaniami rodziny Forresterów. Są oni wasali rodu Starków, brakuje im kolorytu i tego czegoś. Zły omen na następne części. Postacie słabo nakreślone, stanowią alter ego Starków. Zdarzenia żywcem wyciągnięte z serialu. Stąd też wynika liniowość rozgrywki pomimo podejmowania decyzji. Plusy gry to sprawny przebieg historii i głosy użyczone przez aktorów z serialu.
Podsumowując. The Game of Thrones Episode 1: Iron from Ice to produkcja, która miała być ukłonem w stronę fanów serialu. Niestety z marnym skutkiem. Jeśli chciałeś kupić tą grę to nie rób tego. Jest masa innych gier wartych uwagi.