Natomiast przeciwnicy twierdzą, że to “bzdurą na resorach”, nazywając wyznawców prawa przyciągania “marzycielami”, którzy chcieliby mieć efekty z samego myslenia, bez wysiłku.
Kto ma rację? Po trosze jedni i drudzy.
Do idei prawa przyciągania przekonywać mnie nie trzeba, bo wielokrotnie doświadczyłam jego działania. Przyznać muszę, że niejednokrotnie działanie to było dośc przewrotne. A z całą pewnością niezgodne z moją świadomą wolą.
Kilka tygodni temu przeczytałam parę artykułów o ciekawych programach, które można zainstalować na smartfonach. Obejrzalam dotępną ofertę u mojego operatora telefonicznego i na portalach aukcyjnych. A następnie przestałam się zajmować tematem, bo mój telefon (bez możliwości instalacji takich programów) działal bez zarzutu. Ale tylko przez kilka dni. Bo po kilku dnach po prostu się zepsuł.
Możesz sobie wyobrazić, jaka byłam wkurzona sytuacją którą wykreowałam. Stwierdziłam, że wcale nie mam zamiaru kupować nowej komórki. Przełożyłam kartę do jeszcze starszego telefonu, który leżał w szufladzie i postanowiłam, póki co, go używać.
Ale po kilku dnach mój mąż podarował mi białe pudełko z nowiutkim smartfonem. Niespodzianka?
Ale założeniem tego artykułu, nie było opisywanie moich perypetii z prawem przyciągania (a jest ich sporo), ani też moich porad jak prawo przyciągania okiełznać (co czasami się udaje, a czasem nie, bo potęga kreacji mnie zdecydowanie zaskakuje), Miałam powiedzieć, o tym, czy można efekty osiągać bez działania.
Czasem jest tak, że osoba, która pracuje ciężko i wydawałoby się, że zachowuje wszelkie zasady, do ktorych powinna się stosować - osiąga zaskakująco mizerne efekty. Są też ludzie, którzy wręcz przeciwnie, pracują niewiele, ale wszystko czego dotkną “zamienia się w złoto”. Gdzie leży różnica? W nich. W ich głowach, ich sercach.
W Biblii możemy przeczytać, że wystarczy mieć wiarę “jak ziarnko gorczycy” i możemy góry przenosić (Mt 17.20). I o to ziarko gorczycy chodzi. Nie o pragnienie osiągnięcia celu. O niewzruszoną pewność osiągniętego efektu. O przekonanie, ze otrzymasz to, czego oczekujesz.
Czy więc można mieć efekty bez działania? Odpowiem pytaniem na pytanie - a czy potrafisz w to uwierzyć? Tak ze stuprocentową pewnością? Mnie, póki co, to się jeszcze nie udało...