Pierwsza linia krakowskiego metra mogłaby powstać w zaledwie 3-4 lata. Mieszkańcy muszą jednak pamiętać, że jeśli w referendum powiedzą "tak" dla tej inwestycji, to przez wiele następnych lat może zabraknąć pieniędzy na inne ważne dla miasta projekty.
Francuski Alstom przedstawił swoją wizję metra w Krakowie. - Wagony będą jeździły po estakadach, a tylko tam, gdzie to jest konieczne - czyli np. pod Starym Miastem - wjadą do podziemnych tuneli - mówił Lesław Kuzaj, prezes Alstom w Polsce.
Jak podkreślił prezes Kuzaj, najlepszą alternatywą dla budowy metra w Krakowie jest inwestycja w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, gdzie 50 proc. środków pochodziłoby z pieniędzy unijnych, połowę zaś wyłożyliby prywatni inwestorzy. Projekt polegałby na stworzeniu tzw. lekkiego metra, czyli bezzałogowych pojazdów od 2 do 5 wagonów, zasilanych trzecią szyną i odzyskujących energię przy hamowaniu.
Firma zainteresowana jest nie tylko budową trasy - jaką zaproponuje miasto - ale także zamierza wyłożyć na to przedsięwzięcie 3 mld zł. Oczywiście nie za darmo. W zamian za wkład finansowy Alstom chciałby zarządzać metrem przez 30 lat
W Krakowie trwa teraz dyskusja nad celowością budowy metra. Niedługo odbędzie się referendum w tej sprawie. Włodarze podkreślają, że ewentualna inwestycja mogłaby zostać zrealizowana tylko w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego, gdyż miasta nie będzie stać na pokrycie ogromnych kosztów budowy. Takie możliwości daje nowa perspektywa finansowa UE.
W krakowskim Metrze, śmiało mogłoby znajdować się 5 linii. Jedna z nich łączyłaby najbardziej oblegany w komunikacji miejskiej szlak wschód-zachód, łącząc Nową Hutę z osiedlem Bronowice i lotniskiem w Balicach. To właśnie na tym odcinku kursują najpopularniejsze linie w komunikacji autobusowej (501) i tramwajowej (4). Pozostałe cztery linie łączyły by południe i północ Krakowa "po skosie". Obecnie to w tym kierunku najbardziej rozwija się miasto.