Określenie mocno ostatnimi czasy nadużywane „żyć w zgodzie z naturą”, ponieważ występuję w wielu jakże różnych kontekstach, stopniowo zatraca jakiekolwiek znaczenie. Staje się jednym z tych sloganów, które niby wszyscy rozumieją, lecz prawie nikt się nie zastanawia nad ich sensem i znaczeniem.

Data dodania: 2014-05-15

Wyświetleń: 2833

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Copyright - zastrzeżona

Co to znaczy żyć w zgodzie z naturą?

Możemy po pierwsze żyć w zgodzie z naturą rozumianą jako otaczająca nas przyroda. Po drugie możemy starać się dochować wierności własnej wewnętrznej naturze – naszym talentom, naszej wrażliwości, marzeniom, naszej misji życiowej – powołaniu.

Jest też trzecia możliwość interpretacji wspomnianego określenia - żyć w zgodzie z naturą można w podwójnym sensie – zarówno w znaczeniu harmonii ze światem przyrody, jak i harmonii wewnętrznej. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że przyroda ożywiona to nie tylko to, co na zewnątrz, ale także nasze środowisko wewnętrzne. W obu skalach występują jakże liczne mikroorganizmy, których znaczenie nauka zaczyna dopiero odkrywać. Chociaż znamy bardzo niewiele gatunków drobnoustrojów – szacuje się, że zaledwie ok. 1% - to korzystamy z ich pożytecznych właściwości już od co najmniej 6 tysięcy lat. Warto uświadomić sobie, że to pożytecznym mikroorganizmom zawdzięczamy możliwość wyrabiania serów, win, kiszonek, zakwasu chlebowego i wielu innych produktów, będących podstawą tradycyjnej kuchni. Ustalono, że twaróg był znany i wytwarzany na ziemiach tureckiej Anatolii już ok. 4 tysięcy lat p. n. e. Obróbka żywności z wykorzystaniem pożytecznych mikroorganizmów przynosi znakomite efekty. Żywność poddana procesom np. fermentacji mlekowej (kiszenie) jest nie tylko dobrze i w naturalny sposób zakonserwowana, lecz również poprawiają się jej właściwości smakowe, odżywcze, zawartość i dostępność mikro i makroelementów, witamin itp.

Dobroczynne właściwości mikroorganizmów wykorzystuje się także w kompostowaniu zarówno materiału roślinnego, jak i nawozów zwierzęcych. Stosowanie takich naturalnych nawozów prowadzi do ubogacenia gleby w humus, czyli warstwę próchniczą, która w systemie tradycyjneg rolnictwa gwarantowała wysoką jakość żywności pochodzącej z upraw rolnych i chowu zwierząt. Rolnictwo było przecież odstępstwem od naturalnego systemu łowiecko-zbierackiego, ale okazało się, że mikroorganizmy z łatwością utrzymują równowagę biologiczną także na obszarach zagospodarowanych przez człowieka.

Niestety współcześnie znaleźliśmy, jak nam się wydawało znakomitą drogę na skróty – chemię. Zauważmy, że chemię zaczęto stosować w rolnictwie, w medycynie, w gospodarstwie domowym, w produkcji kosmetyków, a więc był to zmasowany wielopłaszczyznowy atak, ogromna presja na nasze otoczenie i nasze wewnętrzne środowisko. Z tego powodu antidotum na chemizację – biologizacja oparta na probiotechnologii także musi być stosowana jak najszerzej, na wielu płaszczyznach. Całe szczęście, że nauka dostarczyła nam odpowiednich narzędzi i dzięki preparatom zawierającym ProBio Emy, możemy pożyteczną mikroflorą zaszczepiać całe nasze otoczenie. Połykając esencje probiotyczne i suplementy witaminowe oraz mineralne uzupełniamy dietę, co staje się koniecznością ze względu na coraz uboższą żywność, zaszczepiając probiotycznymi mikrobami wnętrza naszych mieszkań, nasze ogrody, pola, sady i stawy rybne przywracamy środowisku, a także wytwarzanej żywności równowagę i wartość probiotyczną.

A nasze środowisko wewnętrzne w rozumieniu naszej psyche, myśli i emocji? To temat bardzo rozległy. Niewątpliwie obecność naszych mikro-sprzymierzeńców pomaga w utrzymaniu harmonii, spokoju ducha i pozytywnego nastawienia. Niestety albo na szczęście, w tym przypadku mikroorganizmy nie wykonają za nas tego, co najistotniejsze. Mogą jedynie nas wspomagać. Trzeba bardzo dbać o higienę psychiczną, a ponieważ jak niezwykle słusznie zauważył Jan Paweł II „myśl jest wyrzutnią emocji” niezwykle ważne jest to, co myślimy. Strasznie trudną pracą jest przywoływanie dobrych myśli i obrazów, pozytywnych skojarzeń wtedy, gdy dręczy nas czarnowidztwo, zwłaszcza że początkowo efektów właściwie nie daje się zauważyć. Jednak stopniowo, jak śnieżna kula rośnie nasz optymizm i radość życia, nasze poczucie pewności siebie i możliwości działania przynoszącego dobre, błogosławione owoce. Nie wiem czy da się to osiągnąć bez modlitwy i czytania Pisma Świętego (w nerwicach i depresjach lubię zwłaszcza Księgę Psalmów), ja zawsze opieram budowę dobrego nastawienia do siebie i do życia na fundamencie mojej wiary w Boga.  

Licencja: Copyright - zastrzeżona
0 Ocena