Często tacy ludzie nie pytają innych czy potrzebują ich wspaniałych „usprawnień” w swoim życiu. Nawet im tego nie proponują. Zakładają raczej, że wszyscy tego wręcz chcą i pragną. I tak napędzani przeświadczeniem, że to, co mają do przekazania jest każdemu niezbędne zaczynają z wielką ochotą przystępować do działania.
Może to wyrządzić więcej złego niż dobrego.
Przeoczenie faktu, o którym pisałem przynieść może odwrotne skutki. Przede wszystkim człowiek ma prawo nie chcieć jakichkolwiek „usprawnień” w swoim życiu w szczególności, jeśli te nie są przez niego pożądane ani nie pasują do jego wizji własnego życia. Tak, człowiek ma wszelkie prawo kreować własne życie podług swoich własnych pragnień i tego, co jest jemu potrzebne i niezbędne do rozwoju a nie podług czyjejś wizji na temat jego życia. Kiedy ktoś próbuje „usprawnić” drugiemu człowiekowi życie nie interesując się nawet, czego ta druga osoba naprawdę pragnie i chce to zgadnij, co w tej drugiej osobie zacznie się rodzić? Niechęć. Opór. Złość. Są to normalne reakcje występujące w momencie, kiedy osoba trzecia bez pytania próbuje siłą wtargnąć do czyjegoś życia. Człowiek lubi czuć się wolnym, taka jest też jego natura. To nie jest przypadek, że każdy z nas jest tym, kim jest i jest inny od całej reszty. Indywidualność to nasz przywilej, ponieważ dzięki temu możemy wieść spełnione i wymarzone życie według własnych przekonań i wartości. I nie jest to nic złego, ponieważ jeśli ktoś odkrywa własną drogę, powołanie i misję oznacza to, że właśnie w ten sposób może najlepiej przysłużyć się innym robiąc najlepiej to, co lubi i pragnie robić. Tak więc każda próba narzucenia komuś jarzma skończyć się może katastrofą. Gdybyśmy mieli być stworzeni jako klony, które kropka w kropkę są podobne do siebie i robią to samo to po prostu bylibyśmy nimi. Jednak różnymi od siebie stworzył nas Bóg, Wszechświat, Natura czy jakkolwiek inaczej nazwiesz siły twórcze,(ponieważ to zależy od tego, w co wierzysz) i taki najwidoczniej był zamiar.
Jednak „usprawniacz” nie bierze tego pod uwagę. Taki człowiek pragnie jedynie ustawić wszystkich w jednym szeregu. Chcąc dobrze robi źle. Wynika to z tego, że taka osoba tak naprawdę nie interesuje się innymi ludźmi. Jest to samolubstwo w najczystszej formie. Chodzi o własne zadowolenie z faktu, że kogoś się „nawróciło” i skierowało na drogę właściwego postępowania. Czyż nie jest tak bardzo często w życiu? Czasami bywa również tak, że intencje mogą nie być złe, o czym pisałem na początku za to wykonanie jest już fatalne, o czym już wiemy.
Trzeba rozróżniać doradców życiowych.
Na temat „usprawniaczy” co nieco już wiadomo. Są to ludzie, którzy zamiast najpierw pytać zaczynają „naprawiać” czyjeś życie czy się to komuś podoba czy też nie. Natomiast dobry doradca, osoba, z którą możesz porozmawiać i która faktycznie interesuje się Tobą zawsze Ciebie wysłucha. To właśnie zrobi w pierwszej kolejności. Nie narzuci Tobie niczego wbrew Twojej woli tylko na bazie informacji, które przekazałeś pomoże Ci najlepiej jak tylko potrafi znaleźć właściwe rozwiązanie dla Ciebie. Nie będzie to na pewno agresywne ingerowanie w Twoje życie. I to jest różnica pomiędzy „usprawniczem” a kimś, komu na Tobie zależy.