Utrwaliło się powszechne przekonanie, że Adam Mickiewicz napisał 12 ksiąg „Pana Tadeusza”. Otóż jest to przekonanie błędne. Jeszcze za życia autora odnajdywano kolejne księgi, które nie trafiły do kanonu. Wiemy, jak wielką sensacją było opublikowanie 13 księgi, którą odnalazł był Aleksander Fredro. Jej treść może sugerować, że Mickiewicz nie włączył jej do tekstu z powodów autocenzuralnych, bo przecież nie wypadało duchowemu przywódcy narodu, mężowi czterdzieści i cztery chwalić się tak frywolnym dziełkiem.
A potem już poszłoooo.....Następne części naszej wielkiej epopei narodowej pojawiały się w najbardziej nieraz nieoczekiwanych miejscach jak apokryfy z Nag Hamadi. 31 znaleziono w bibliotece w Kurniku, gdzie przeleżała ponad siedemdziesiąt lat zanim badacze rozpoznali charakterystyczny dla Mickiewicza styl i wersyfikację. Księga 54 odnalazła się z kolei w mieszkaniu jednej z wileńskich kamienic. Jakim cudem tam trafiła? Bóg jeden wie! Fragment księgi 66 poszukiwacze zaginionych tekstów odnaleźli na strychu chałupy chłopa z Polesia, a fragment 82 (bardzo niestety zniszczony) odkryto w zakładowej bibliotece mleczarni pod Jasłem.
Te liczne znaleziska zainspirowały autora niniejszego wstępu do intensywnych poszukiwań na terenie całej Europy. Byłem głęboko przekonany, że istnieją jeszcze inne, dotychczas światu nieujawnione, części arcypoematu autora „Dziadów”. Żmudna filologiczna praca zaowocowała sukcesem. W jednym z portowych budynków Rotterdamu natrafiłem na pożółkłe ze starości karty, które nie pozostawiały wątpliwości, iż jest to fragment „Pana Tadeusza”. Świadczyły o tym: numer na jednej z kart oraz tytuł - „Sejmik w Soplicowie”. To ostatecznie rozstrzygnęło kwestię autentyczności tekstu.
Nie pozostaje mi zatem nic innego, tylko zaprezentować odnaleziony fragment. Oddając go w ręce czytelnika, mam niekłamaną nadzieję, że trafi on pod strzechy i wejdzie na stałe do kanonu lektur szkolnych. Jest on bowiem potwierdzeniem profetycznych zdolności Adama Mickiewicza.
Sejmik w Soplicowie. Przemówienie Sędziego.
W Soplicowie tymczasem zebrały się stany
żeby w końcu rozstrzygnąć sprawę domniemanej
zdrady. Sędzia Soplica w narodowym stroju
niecierpliwił się wielce, szykował do boju
z łotrami Horeszkami, których niecne czyny
osłabiły morale i zapał zdusiły
do walki. Dodając sobie otuchy sędzia
podkręcił mocno wąsa i zakrzyknął „prędzej”
do swoich zwolenników zgromadzonych w sali
„Nie możemy dopuścić by ci ludzie mali
wprowadzali bezecnie obce naszej wierze
wzory i przekonania. Niech lud nas wybierze
Nigdy nie dopuścimy by z tradycji naszej
uroniono choć kroplę. To już chłopcy raczej
zalegniemy na progu, krzycząc nie pozwalam
i zmusimy tym zbója, co pewnie oszalał
do wycofania ustaw, które wszystkim szkodzą
i wszyscy na tym stracą zanim się pogodzą”.
Sędzia miał pewien defekt. Kiedy go poniosło
zaczynał brzydko mlaskać, pokazując dziąsła
W polemicznym afekcie siwy włos się mierzwił
A z oczu wyzierała krwi nabiegłej czerwień
„My staniemy pla, pla, pla tu, gdzie stali nasi
dawni bohaterowie by pożary gasić
które wciąż rozniecali zdrajcy Horeszkowie
wszczynając awantury i wojny domowe.
Oni stoją, jak wiecie, tam gdzie ruskie wojsko
i czują się tam dobrze, czują się tam swojsko
My się pla nie boimy mówić o tym głośno
bo potaniała odwaga kiedy zeszłą wiosną
Moskale mi usiekli brata wojewodę
A teraz nam wmawiają by sobie pluć w brodę
bo znalazł się w obszarze ichniej jurysdykcji
a że nigdy nie posiadł odpowiedniej dykcji
źle go tam zrozumiano i tak zginąć musiał
i nawet nie poprawił pięknego kontusza.”
Łyknąłszy nieco wina Sędzia dalej prawił:
„Ten Horeszko, co imię zachodnie se sprawił
Teraz chce żeby chłopi co nam ziemię orzą
popracowali dłużej.....
Tu, niestety, tekst się urywa. Autor nie ustanie jednak w wysiłkach i będzie szukał dalszych, rozsianych po świecie urywków, a może i całych ksiąg nasze narodowej epopei.
autor - Jan Stasica