Rozpocząłem jazdę od dwóch ulic w centrum Szczecina, tj. Krzywoustego, a następnie skręciłem w okolicach Bramy Portowej w Aleję Wojska Polskiego. Jest to początek tej alei, w miejscu gdzie kiedyś był sklep Empik. O ile nic się nie zmieniło, jest to najdłuższa ulica w Szczecinie. Jadąc prosto, dojechałem do placu Szarych Szeregów (dawniejsza nazwa Sprzymierzonych jakoś lepiej mi pasuje), na rondzie wybierając drugi zjazd w ulicę Wielkopolską, a dalej na pierwszym skrzyżowaniu w lewo. Tak oto znalazłem się na Monte Cassino, którą jadę aż do samego końca. Jeżeli chodzi o tę ulicę to najbardziej lubię jej fragment na wysokości Parku Kasprowicza – niska, kameralna zabudowa tworzy miły wieczorny klimat. Na końcu skręt w prawo w Bohdana Zaleskiego i dalej pierwsza w lewo na Papieża Pawła VI. Dojazd do głównej ulicy i w lewo, a na najbliższym skrzyżowaniu (które jest końcem Niemierzyńskiej i początkiem Arkońskiej), w prawo na elegancko wyremontowaną drogę Wszystkich Świętych. Dojazd do najbliższego skrzyżowania, skręt w lewo i znajduję się na ulicy Chopina. Teraz już tylko cały czas przed siebie, cały czas pod górkę. Początkowo droga wydaje się trochę wyboista, ale im dalej i wyżej, tym staje się lepsza. Kontynuacją Chopina jest ulica Chorzowska, którą jadę do samego końca. Droga, która kieruje na wzniesienie, jest wyjątkowo klimatyczna (a przynajmniej ja tak uważam), momentami pozwalam sobie na niej dodać trochę więcej gazu. Jest już późno, środek tygodnia, więc i o pieszych trudniej. Na końcu skręt w prawo i dojazd do Gubałówki. Gdzie odbywam swój pierwszy postój tego wieczoru. Przyjemna i znana mieszkańcom Szczecina okolica, takie małe centrum sportów zimowych, ale i latem warto się tutaj wybrać, korzystając z okolicznych terenów leśnych. Kilka chwil na Świerzym powietrzu i czas ruszać w dalszą drogę.
Wracam na skrzyżowanie, na którym skręcałem w prawo, tym razem, jadąc od strony Gubałówki, jadę prosto, wjeżdżając na ulicę Miodową, którą będę zjeżdżał w dół aż do jeziora głębokiego. Drogo jest nie oświetlona, ale jedzie się nią znakomicie. Wręcz bym użył określenia „Zaj****cie”. Jadąc tą drogą można poczuć się jak w górach. Sporo ostrych zakrętów, co nie zachęca do szybkiej jazdy, ale całość nadaje fantastycznego klimatu do jazdy wieczorem. Dzisiaj jadę samochodem, ale równie dobrze można użyć roweru (koniecznie z porządnym oświetleniem). Ten dzisiejszy fragment, wydaje mi się jak by był z gry komputerowej, o czym wspomniałem w ostatniej części. Myślę również, że można by tutaj urządzić jakiś rajd wyścigowy. Na samym dole, pierwsze skrzyżowanie, jest przy jeziorze Głębokim. Na plażę nie będę wchodził, może innym razem. Skręcam w lewo i znajduje się na początku, wspomnianej wcześniej alei, Wojska Polskiego. Tyle że wjeżdżam na nią z drugiej strony. Jadę cały czas prosto aż d skrzyżowania z Arkońską i Szafera. Skręcając w prawo, znajduję się na tej drugiej. Na rondzie pierwszy zjazd i przejazd koło nowo budowanej hali widowiskowo-sportowej. Aż by się chciało krzyknąć nareszcie. Tyle lat to się czeka na halę z prawdziwego zdarzenia - na jaką Szczecin zasługuje. Kierując się stale ulicą Szafera, docieram do ronda na którym wybieram drugi zjazd, w kierunku Krzekowa. Kolejne rondo – jadę prosto, by dojechać do dużego skrzyżowania, gdzie zaczyna się ulica Taczaka. To już ostatnia mała atrakcja, wieczornej jazdy. Szybka, dwupasmowa droga. Może nie najdłuższa, ale nocą, gdzie jest bardzo znikomy ruch, pozwalam sobie przyspieszyć. Do ilu? Hmm…, to może nie będę pisał, dodam że szybko ale cały czas z głową. Dojazd do skrzyżowania z Derdowskiego i 26 kwietnia, (takie duże skrzyżowanie), skręt w prawo i tuż za przystankiem kolejne prawo. Wjazd na parking przed boiskiem. Okolice jeziorka Słonecznego. Przyjemne miejsce, zwłaszcza do uprawiania sportów (bieganie, jazda na rowerze, rolkach) czy też na spacery o każdej porze dnia i nocy. A dziś jest to moje miejsce kończące wieczorną jazdę.
Całość zajęła mi około 50 minut, wliczając w to przerwę na Gubałówce. Pogoda dopisała, żadnych patroli policji, ani też nie przyjemnych zdarzeń losowych. Żaden pieszy nie wybiegł mi na ulicę, nie spotkałem też drogowych maruderów (co to potrafią bezzasadnie jechać 40 na 50tce), nie użyłem nigdzie klaksonu. Mówiąc krótko, nic nie wyprowadziło mnie z harmonijnej, relaksującej jazdy. Zachęcam wszystkich miłośników 4 kółek, a także tych szukających ciekawych pomysłów na wieczór. Szczecin piękne miasto nocą.
Pozdrawiam.