Istotą sprawy jest takie spakowanie wszystkich bagaży, aby bez problemu się pomieściły, a dodatkowo, aby nie przeszkadzały pasażerom i kierowcy w bezpiecznej i komfortowej jeździe.
Dlatego właśnie, w przypadku małych samochodów, należy się pakować szczególnie ostrożnie. Miejsca, od którego warto zacząć pakowanie to bagażniki samochodowe i bagażniki dachowe. Nie jest prawdą, że trumna nie zmieści się na mały samochód i że można ją zamontować tylko na dużym. Przeciwnie! Im mniej miejsca w aucie, tym bardziej jest to praktyczne rozwiązanie. Jeśli wybieramy się na narty, możemy je umieścić na takim właśnie bagażniku, jeśli nie, to możemy do pojemnika schować większość ubrań – same plusy. Do tylnego bagażnika można schować większe bagaże, typu walizki – warto w tym miejscu jednak zauważyć, że owe walizki nie są najlepszym rozwiązaniem w przypadku małego auta – nie da się ich bowiem w żaden sposób „upchać”.
Kolejna kwestia – musimy maksymalnie wykorzystać te bagażniki, aby jak najmniej rzeczy trafiło na tylne siedzenie lub na podłogę. Co prawda, małym dzieciom z tyłu nie powinny przeszkadzać koce pod ich siedzeniami, zwłaszcza, jeśli jeżdżą jeszcze w fotelikach, ale już większym pociechom może to sprawić problem.
Sytuacja komplikuje się, jeśli na wycieczkę jadą aż cztery osoby, a zabrać trzeba mnóstwo rzeczy. Nie warto jednak wtedy rezygnować z wyjazdu, a zastanowić się nad dowozem bagażu w dane miejsce. Do swojego wozu pakujemy wszystko, co się da, a następnie, na przykład przesyłką konduktorską dosyłamy kolejną torbę. I tak samo z powrotem.
Jest to jednak sytuacja skrajna, w zdecydowanej ilości przypadków duża rodzina pomieści wszystko w swoim małym samochodzie. Czasem będzie tylko trzeba odpuścić jedną kurtę i czwartą parę butów.