Sens czy bezsens?
Życie człowieka to jedna wielka niewiadoma, gdyż nie wie się, co za chwilę się zdarzy. A to znaczy, że niczego nie można wykluczyć, także wielkiej osobistej tragedii, która za chwilę może się wydarzyć.
Sens życia! Na czym to polega? Co to w ogóle jest, co znaczy, do czego to potrzebne? Czasami odnoszę wrażenie, że wszystko jest bezsensem, bo skoro niczego przewidzieć nie można, to znaczy, że jest się bezsilnym, że nie ma się możliwości przeciwdziałania, więc jeden wielki bezsens z tym sensem życia.
Stając wobec swojej olbrzymiej tragedii, np. gdy cały dorobek życia spłonie w krótkiej chwili, człowiek jest nagi wobec tego, co się zdarza, jest jak niemowlę uzależnione od swej matki. Stoi i patrzy, a w jego głowie kłębią się myśli pchające do poddania się, choć z drugiej strony pojawiają się i takie, które determinują do działania.
Stojąc nad mogiłą przeszłości, nad zgliszczami materialnego bytu, nie trudno pojąć, jak ulotną jest materia, za którą goni się bez opamiętania. Ten Bóg okazuje się fałszywy, niegodzien jest gloryfikowania, jest co najwyżej jak spożywany chleb, który za chwilę zostanie wydalony.
Sens z bezsensem toczy nieustającą walkę. Na ringu cios za cios, raz pada jeden, za chwilę drugi i wydaje się, że w tej walce nie ma zwycięzcy, jak i pokonanego.
Lecz życie trwa, bez względu na moje zapatrywania, odczucia, gniew czy wściekłość. Ono nie podlega żadnej ocenie, można tylko przez nie przejść albo też się poddać, choć i to w niektórych przypadkach okazuje się nie takie proste.
Wiele, bardzo wiele zależeć będzie od mojego osobistego nastawienia do życia, od tego, czy zechcę podjąć kolejne wyzwanie, choćby po to, by przekonać samego siebie, że warto walczyć o każdą chwilę, że warto się nią cieszyć, nawet jeżeli stoi się wobec tak wielkiej swojej tragedii. Na dobrą sprawę nic takiego się nie stało, spłonął jeden dom, trochę zgromadzonego tam dobytku, a przy okazji wiele niepotrzebnych śmieci, zebranych na tej przestrzeni. To przecież nie może być powód do poddania.
Można na to spojrzeć i tak. Oto spaliło się tylko to, co było zbędne. Może to i dziwne spojrzenie, lecz czasami warto popatrzeć na siebie i to, co wkoło, z innego punktu widzenia. Warto odciąć się od subiektywnych ocen, które przecież zawsze są tylko moimi, a więc dalekimi od obiektywnych.
W znanym nam świecie nic nie jest wieczne, wszystko podlega śmierci, czyli zniszczeniu. Tak jak w interesie musi być ruch, tak i w tym świecie jest ruch, tyle tylko, że na ogromną skalę, skalę niewyobrażalną dla człowieka. Tym prawom wszyscy podlegamy i nie ma żadnego znaczenia, moje czy kogokolwiek widzimisię.
Sens czy bezsens, to tylko nasze ludzkie nazwy, to określenia mające niby coś tłumaczyć, lecz tak naprawdę nikomu i do niczego niepotrzebne. Można nad nimi zastanawiać się w nieskończoność, można wywodzić z nich przeróżne teorie, lecz nie zmieni to w niczym rzeczywistości, która cały czas jest wokół nas.