Depresja stosunkowo rzadko dotyka mężczyzn. Na dwie kobiety cierpiące na to zaburzenie nastroju przypada zaledwie jeden mężczyzna. Przyczyną takiego stanu rzeczy mogą być różnice w wychowaniu. Mężczyźni są zwykle nastawieni na działanie, gdy coś im nie odpowiada. Z reguły nie użalają się nad sobą ani nad sytuacją. Od małego są uczeni, by nie okazywać emocji – nie wypada im płakać, smucić się i otwarcie przeżywać stanów melancholii. Chłopcy rozwiązują kłopotliwe dla siebie sytuacje i nie pogrążają się w płaczu czy smutku.
Jak mówi popularne przysłowie "każdy kij ma dwa końce". Ten sposób wychowania może prowadzić do obniżenia zachorowalności na depresję wśród dorosłych już mężczyzn. Może też sprawić, że panowie mniej skutecznie poradzą sobie z epizodami depresji, jeśli jednak się ona przytrafi.
Z jednej strony mężczyźni chorują na depresję rzadziej, ponieważ w dzieciństwie uczą się rozwiązywania problemów, a nie pogrążania się w smutku. Zamiast marudzić, działają i celowo pozytywnie wpływają na swoją sytuację. Z drugiej jednak strony, gdy już im się zdarzy epizod depresji i nie potrafią z niego wyjść, rzadziej sięgają po pomoc specjalisty. Upierają się w przekonaniu o swojej sile i zaradności, topiąc wszelkie smutki w alkoholu.
Jeśli podejrzewasz, że ktoś Ci bliski cierpi na depresję, nie próbuj go pocieszać, czy radzić, by „wziął się w garść”. Zaproponuj raczej wizytę u specjalisty, nie próbuj pomagać sama, bo możesz jeszcze bardziej zaszkodzić. Nie okazuj złości i nie uświadamiaj mężczyźnie, że choroba sprawia, iż przestał być ostoją bezpieczeństwa w swojej rodzinie. Powierz leczenie specjaliście.