Najnowszy film Paula Thomasa Andersona, twórcy „Boogie Nights” i „Magnolii”, był murowanym kandydatem w wyścigu po Oscary – zbierał świetne recenzje, zdobył szereg prestiżowych wyróżnień. Ostatecznie „Aż poleje się krew...

Data dodania: 2008-03-08

Wyświetleń: 3202

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Najnowszy film Paula Thomasa Andersona, twórcy „Boogie Nights” i „Magnolii”, był murowanym kandydatem w wyścigu po Oscary – zbierał świetne recenzje, zdobył szereg prestiżowych wyróżnień. Ostatecznie „Aż poleje się krew” przegrało w większości kategorii z „To nie jest kraj dla starych ludzi” braci Coen, otrzymując zaledwie dwie statuetki (z ośmiu nominacji).

„Aż poleje się krew” to historia Daniela Plainview, który na przełomie XIX i XX wieku zarobił fortunę na wydobyciu ropy. Charyzmatyczny mężczyzna zbudował jedne z pierwszych w Kalifornii szyby, nie bacząc na przeciwności losu zawsze osiągał zamierzony cel. Film rozgrywa się na pustynnych bezdrożach Stanów Zjednoczonych, gdzie na horyzoncie pojawiają się stopniowo kolejne przesiewacze, wozidła i kruszarki należące do spółki chciwego Plainview.

„Zjadliwy, melancholijny, ale imponujący reżyserski debiut Afflecka.” – to nie jedyna recenzja, jaką może się pochwalić film „Gdzie jesteś Amando?”. Reżyserski debiut znanego aktora, Bena Afflecka, jest ekranizacją powieści Dennisa Lehane’a. Opowiada historię porwania czteroletniej Amandy, w poszukiwania której zaangażowali się wszyscy policjanci z Bostonu, sąsiedzi i rodzina dziewczynki oraz wynajęci przez nich prywatni detektywi, Patrick Kenzie i Angela Gennaro.

Tego samego dnia na ekrany polskich kin wchodzi brytyjska czarna tragikomedia „Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj” z udziałem Colina Farrella, Brendana Gleesona i Ralpha Fiennesa. Opowieść o dwóch gangsterach, którzy po nieudanym zleceniu w Londynie, mają przeczekać gorący okres w Brugii. Świetnie zachowane średniowieczne miasteczko staje się areną krwawych porachunków. W tle pojawiają się obrazy Hieronima Boscha czy Jana van Eycka (kontynuatorem jego tradycji był m.in. Jan Vermeer).
Licencja: Creative Commons
0 Ocena