Oba te aspekty splatają się ze sobą i wzajemnie na siebie reagują, ponieważ sektor bankowy reaguje na słabość finansów publicznych, z kolei zaś chwiejna pozycja banków ogranicza możliwości rozwiązywania problemów gospodarczych. Obecny kryzys jest następstwem kryzysu gospodarczo-finansowego, który swoje epicentrum miał w 2008 roku, kiedy to doszło do upadku banku Lehman Brothers.
Krajami najbardziej dotkniętymi kryzysem są: Grecja, Portugalia, Irlandia, Hiszpania i Włochy. Media najwięcej czasu poświęciły kryzysowi w Grecji, lawinowo rosnącemu zadłużeniu, strajkom generalnym, które paraliżowały stolicę kraju. Niektórzy jako gotowe rozwiązanie podawali kontrowersyjny pomysł powrotu Grecji do poprzedniej waluty, inni szli w swoich wizjach jeszcze dalej i prorokowali całkowity rozpad strefy euro.
Powrót do walut narodowych nie rozwiązałby jednak problemu, a tylko spotęgowałby narosłe problemy. Kryzys w Portugalii mógłby się tym samym pogłębić. Już teraz obejmuje on swym zasięgiem coraz większą ilość gałęzi gospodarki. W Portugalii masowo upadają agencje nieruchomości i rośnie bezrobocie. W tej chwili jego poziom jest najwyższy od 40 lat. Problemy poszczególnych państw nie są skutkiem wprowadzenia wspólnej waluty, ale błędów w polityce gospodarczej, do których doszło jeszcze przed przyjęciem euro.
Dlatego do prowadzenia euro należy się bardzo dobrze przygotować. Nie może być to decyzja pochopna. Polska przygotowująca się do przyjęcia wspólnej waluty musi szczegółowo przeanalizować swoją sytuację gospodarcza, ale także krajów najbardziej dotkniętych kryzysem. Pozwoli to uniknąć błędów i należycie przygotować się do nowego rozdziału w historii naszej gospodarki. Jest to niełatwe zadanie dla ekspertów finansowych i polityków, którzy muszą przede wszystkim dbać o dobro kraju.