Wraz z rozwojem cywilizacji, postępem technicznym oraz rozwojem medycyny, nastąpił znaczny rozwój w dziedzinie planowania poczęć. Ziołowe napary zostały zastąpione przez hormonalne środki antykoncepcyjne a dawny pierwowzór prezerwatywy został zastąpiony przez o wiele skuteczniejszy, bezpieczniejszy i bardziej higieniczny produkt – prezerwatywę lateksową. Nikt jednak jeszcze nie przypuszczał, że sama antykoncepcja ma kilka pozytywnych „skutków ubocznych”.
Po pierwsze, sama prezerwatywa, oprócz zabezpieczenia przed niechcianą ciążą, chroni także przed chorobami wenerycznymi, tak popularnymi w rozwiniętych społecznościach. Zakażenia HIV, rzeżączką czy też kiłą są skutecznie ograniczane właśnie za sprawą prezerwatyw. Jak widać, ta lateksowa bariera oprócz blokowania plemników, skutecznie blokuje także kontakt z bakteriami i wirusami. Dzieje się to za sprawą budowy molekularnej samego lateksu – odległości między cząsteczkami lateksu są tak małe, że nie przenika przez nie nawet najmniejszy wirus.
Hormonalna antykoncepcja także okazuje się mieć pozytywny wpływ na organizm kobiety. Odpowiedni dobór pigułek potrafi poprawić stan skóry, zwiększa odporność organizmu na infekcje bakteryjne, a także, co jest wynikiem ostatnich badań medycznych – skutecznie ogranicza liczbę zachorowań na raka szyjki macicy.
Metody antykoncepcji na przełomie ostatnich dziesięcioleci uległy diametralnym zmianom. Nikt nie przypuszczał jednak, że poza swoją podstawową funkcją, będą także stały na straży naszego zdrowia. Można zatem śmiało powiedzieć, że antykoncepcja zapewnia nam ochronę na wielu frontach.
"Pilates" to jeden z najbardziej rozpoznawalnych systemów ćwiczeń na świecie, ale nie wszyscy wiedzą, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu jego nazwa była przedmiotem ostrego sporu prawnego. Właściciel jednego ze studiów próbował zmonopolizować prawo do używania tego słowa, zmuszając instruktorów do płacenia licencji. Jak doszło do tego, że sąd unieważnił ochronę tej nazwy, czyniąc pilates dostępny dla wszystkich?