Z historii wiemy, że Babilon, starożytny Egipt, Rzym, Hiszpania, czy też Mongołowie i Hunowie przychodzą, i odchodzą. Ostatnie cztery potężne mocarstwa w dziejach, które padły to Austryjacko-Węgierskie w 1918 roku, Mocarstwo Niemieckie w 1945. Krótko potem padło światowe Mocarstwo Brytyjskie w 1949 roku i Mocarstwo Rosyjskie w 1989 roku.
Śledząc przebieg wydarzeń dnia dzisiejszego, widać jednoznacznie, że przyszła kolej na ostatnią potęgę świata - USA. Różnica tkwi jedynie w tym, iż upadek Stanów Zjednoczonych wywoła lawinę dalekoidących i niespodziewanych konsekwencji. Ważka pozycja oraz wpływ na globalną gospodarkę poprzez wypracowany w USA i wystandaryzowany na świecie system finansowy nie uchroni mocartswa przed upadkiem. Ratunkiem dla Stanów Zjednoczonych nie będzie także Federal Reserve System, czyli System Rezerw Federalnych, który od 1944 roku jako oficjalny Bank Światowy posiada licencję drukowania prywatnego środka płatniczego oraz światowej waluty – dolara. Pewnym jest, że Stany Zjednoczone podzielą los dawnych potęg, a bagatelizowanie tej przyszłości i niezabezpieczenie swojego kapitału przed kryzysem jest lekkomyślnością.
W tym miejscu pozwolę sobie zacytować jednego z założycieli FED:
„Nieliczni, którzy ten system zrozumieją, bedą tak bardzo zajęci własnym profitem lub tak uzależnieni od łask tego systemu, że z ich szeregów nigdy nie powstanie opozycja. Większość ludzi, mentalnie i intelektualnie nie zdolna do pojęcia tego systemu, poniesie jego cieżar oraz konsekwencje bez narzekania, nawet nie przypuszczając, że system ten jest szkodliwy dla ich interesow“. Cytat z roku 1863-Nathan M. Rothschild-
System, o którym mowa powyżej, bazuje na rosnącej ilości drukowanych z niczego banknotów wprost proporcjonalnie do zadłużenia publicznego. Tym samym skazany jest on na niepowodzenie, czego dowodzi analiza dziesiątek przykładów ze świata tylko z ostatnich 60-ciu lat. Dwadzieścia pięć państw, w ciągu minionych 60 lat, było dotkniętych hiperinflacją powodujacą utratę wartości pieniądza o ponad 80% w skali jednego roku (wspomnijmy Polskę w latach 1989/92). Wiąże się to, z oprócz galopująco rosnącymi cenami, także z utratą posiadanych oszczędności. Czy przypadkiem jest fakt, że żadna papierowa waluta na świecie nie przetrwała dłużej niż 80 lat? System pobierający opłaty za kredyty w postaci procentów, stworzony w celu wpędzania w zadłużenie musi zostać w określonym momencie „zresetowany“. Z doświadczenia wiemy, że historia nie tylko lubi, ale ─ biorąc pod uwagę system finansowy, w którym żyjemy – musi się powtarzać.
Wraz z rozpoczęciem amerykańskiego kryzysu z końcem 2007 roku i ogłoszeniem bankructwa jednego z pięciu najpotężniejszych banków inwestycyjnych USA Lehman Brothers w roku 2008, destabilizacja finansowa przebyła wielką wodę i w efekcie zaraziła Europę. Zostaliśmy zatem dłużnikami spłacającymi zaległości, na których wysokość nie mieliśmy wpływu.
Czy można ten system jeszcze uratować? Jak odporne i zabezpieczone przed bankructwem są europejskie banki? Czy naprawdę kryzys, w którym się znajdujemy nie jest taki straszny? Na początek proponuję kilka faktów. Przed ogłoszeniem upadku, Lehman posiadał ponad 700 Mrd. $ kapitału jako Assets, z czego 23 Mrd. $ należały do nich samych. Z tego wynika, że w zestawieniu zadłużeń i zobowiązań z własnym kapitałem skala wynosiła 30:1.
W europejskich bankach wynik ten wynosi 35:1. W Deutsche Bank, który ma ponad 2 biliony Euro zobowiązań - 50:1. Barklays Bank jest zadłużony w wysokości 1,4 bilionów brytyjskich funtów i jego skala finansowa wynosi 60:1. Wszystkie te przykłady wygladają o wiele gorzej a niżeli Lehman.
Zasada zaciągania nowych kredytów w celu spłacenia odsetek kredytów aktualnych nie może funkcjonować zbyt długo. To tak, jak gdyby palący się dom straż pożarna próbowała ugasić benzyną. Właśnie tak wyglądają tzw. próby ratowania krajów, które są zadłużone i niewypłacalne. Na tej samej zasadzie “ratowano” banki w latach 2008 do 2010. Nowe kredyty były „pompowane” w banki, których niewypłacalność została w ten sposób tylko przesunięta w czasie. Wszystko to oczywiście poparte państwowymi gwarancjami, czyli gwarancjami państw, których niewypłacalność ze względu na własne długi jest oficjalnie tabuizowana w mediach. Czy to nie paradoks?
Tak wiele lat trwało zwalczanie komunizmu a sytuacja, którą otrzymaliśmy z nowym systemem jako „wartość dodaną” przypomina słowa Karola Marxa ,,Zyski będą zbierane i niewydawane. Straty będą płacone przez podatników, a kontrola bankowości będzie w rękach państwa”. Wygląda na to, że zarówno Karol Marx, Lenin jak i Stalin mieliby z satysfakcją z czego się uśmiać.
Od ponad 7000 lat istnieje środek płatniczy i jednocześnie produkt inwestycyjny, który przetrwał wszelkie bankowe, i gospodarcze kryzysy, inflacje, super-, i hiperinflacje, deflacje, krachy na giełdach, bankructwa państw i systemów, powstania, rewolucje, wojny, oraz wszelkiego innego rodzaju katastrofy. Istnieje do dnia dzisiejszego, nieprzerwanie dając nam możliwość zabezpieczenia się przed przyszłymi problemami. Metal, który od wieków wzbudzał fascynacje królów, cesarzy, papieży. Surowiec, który nie starzeje się, nie choruje, nie umiera, nie kurczy się, jest prawie niezniszczalny, dający pełną anonimowość ze względu na brak możliwości kontroli oraz gwarantujący stałą wypłacalność akceptowaną we wszystkich - 194 krajach świata. Mowa jest oczywiście o złocie. Metal szlachetny, na bazie którego powstał cały obecny system finansowy. Złoto, którego siła nabywcza od tysięcy lat nie straciła na wartości. Kruszec, który od setek lat regularnie i systematycznie jest zakupywany przez wszystkie centralne banki na świecie w celu zabezpieczenia własnego kapitału przed kryzysami. Wiedząc o tym i zdając sobie sprawę z ww. faktów pojawia się pytanie - czy nie warto zadbać o własny “złoty filar”? Czy nie warto posiadać fizyczne
„prawdziwe wartości”, których siła nabywcza nie przemija? Czy może jednak inwestować swoje ciężko zarobione i opodatkowane pieniądze w tzw. produkty finansowe bazujące na wirtualnych, nieistniejących banknotach bez fizycznej, wewnętrznej wartości, w wyniku czego otrzymamy w przyszłości roszczenie podlegające dalszemu opodatkowaniu? A może mamy tu do czynienia ze starym i mądrym przysłowiem „Obiecanki cacanki a ……………”? Czy dane nam produkty finansowe po odliczeniu kosztów ich założenia, prowizji, ceny ich prowadzenia czyli administracji, po potrąceniu stopy inflacji i podatku są w ogóle interesujące?
A przede wszystkim, czy w obecnych czasach nie byłoby bezpieczniej i rozsądniej inwestować w złoto?
Z pewnością nie bez powodu rządy i banki na całym świecie przechowują ten tak wartościowy kruszec, który, na marginesie, zarówno przy zakupie jak również na dzień dzisiejszy przy jego sprzedaży z realizacją zysków, wolny jest od wszelkichpodatków.
Nie trzeba posiadać ekonomicznego wykształcenia, aby znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania. Bystra i krytyczna obserwacja finansowej rzeczywistości pozwoli każdemu na wyjście z labiryntu wątpliwości.
„Jedynie złoto jest pieniądzem, wszystko inne to kredyt.”
Ferdinand Lips (szwajcarski bankier prywatny)