Od lat głośno mówi się o przelotnych (zwłaszcza biurowych) romansach w miejscach zatrudnienia, znamy też historie miłosne tego typu, które skończyły się happy endem.
W pierwszej chwili oczywiście wydaje nam się, że praca to nie miejsce, gdzie moglibyśmy pozwalać sobie na coś więcej. „Niemoralne”, „nie ma miejscu” i podobne określenia przywodzi nam na myśl umysł, próbujący nazwać kłopotliwą sytuację, związaną ze zmianą relacji zawodowych na zawodowo-prywatne. Teoretycznie wiemy więc, że powinniśmy i dlaczego powinniśmy tego unikać. W praktyce jednak często okazuje się, że „serce nie sługa”, a problem jest nieco bardziej złożony, niż mogłoby się to wydawać na początku.
Czynniki sprzyjające romansom w pracy
Nietrudno się domyślić, że im więcej czasu spędzamy w środowisku zawodowym, tym bardziej narażeni jesteśmy na przerodzenie się czysto koleżeńskich znajomości w romanse. Takie ryzyko niosą ze sobą także organizowane po godzinach imprezy integracyjne, wyjazdy szkoleniowe, które mamy prowadzić bądź do uczestnictwa, w których jesteśmy zobligowani czy nawet wspólnie spędzane nadgodziny. Jest też oczywiście chęć szukania przygód, a nawet strzała Amora - w końcu uczucie może pojawić się wszędzie i wcale nie jest dziwne, że osoby na podobnych stanowiskach, czyli o zbliżonych preferencjach zawodowych i zainteresowaniach mają ze sobą o czym (także prywatnie) porozmawiać. A przecież często właśnie od tego zaczyna się flirt w miejscu pracy.
Wady romansów w miejscu zatrudnienia
O problemach związanych z darzeniem uczuciem naszych partnerów zawodowych można by mówić długo. Z reguły wszyscy je znamy: wystarczy wymienić tu presję związaną z koniecznością (mniejszego lub większego) powściągania emocji w miejscu pracy, niekoniecznie ukradkiem rzucane nam spojrzenia i wrogość współpracowników, kiedy plotki się rozejdą, zarzuty o brak profesjonalizmu czy niezasłużone awanse, wreszcie: wizja utraty stanowiska w perspektywie. A to tylko kropla w morzu.
Romans z pracą
Nie zawsze mamy świadomość jednak, że romanse w pracy bywają nie tylko utrapieniem, ale dla wielu także motywacją do lepszej pracy i bardziej starannego wykonywania swoich obowiązków. Może się to wiązać z dwiema rzeczami: po pierwsze, zwłaszcza, kiedy wiemy, że stale jesteśmy pod ostrzałem, staramy się dawać z siebie wszystko (a nawet więcej), żeby współpracownicy czy przełożeni mogli zobaczyć, że jesteśmy w stanie umiejętnie rozgraniczyć życie na pracę i czas wolny, a nasza efektywność nie spada nawet wtedy, kiedy zwiążemy się z kimś z biura (co jest równoznaczne m.in. ze zwiększeniem potencjalnego stresu, jaki nas czeka). Z drugiej strony jednak - zdarza się, że chcemy zaimponować osobie, z którą mamy romans - zwłaszcza, jeśli pracuje w tym samym dziale i ma okazję na gorąco obserwować nasze postępy. Konsekwencją tego może być chęć bycia naprawdę najlepszym i wysyp nowych, świeżych pomysłów czy wzrost poziomu ambicji zawodowych. Kiedy zaś nie mówimy jedynie o związku ograniczającym się do zabijania nudy w pracy i w życiu przez przelotny seks, możemy jeszcze dorzucić do tego zestawu pozytywów fakt, że miłość uskrzydla, a więc nasz stosunek do pracy może się bardzo pozytywnie zmienić.
Przelotny seks a stały związek
Wydaje się jednak, że w większości przypadków nie ma co liczyć, że nasz szef okaże się tym jedynym. Z reguły mamy świadomość, że wszystko, co gwałtownie i bez zapowiedzi się zaczyna, tak samo szybko się kończy. Jak wynika z badań SMG/KRC przeprowadzonych na zlecenie portalu GazetaPraca.pl, przelotne romanse są znacznie bardziej powszechne niż coś poważniejszego, co miałoby trwać dłużej. 29% spośród pracujących ankietowanych stwierdza, że wie o przypadkach biurowych igraszek. Z prawdziwymi związkami uczuciowymi natomiast spotkało się zaledwie 18% pań i 19% panów. Te liczby mówią same za siebie.
Dmuchanie na zimne
Dobrze jest więc jeszcze zawczasu się zabezpieczyć. Nawet, jeśli nasz aktualny partner wydaje się naprawdę w porządku, warto pamiętać o możliwości potencjalnego zaistnienia manipulacji z jego strony i oskarżeniu o molestowanie seksualne. Naprawdę wypada więc poinformować dział HR firmy o tym, co ma miejsce. Takie „bycie fair” pozwoli nam uniknąć sytuacji, w której zostalibyśmy podkablowani przez współpracowników. Połączona z odpowiednim osądem i emocjonalnością, przekazana przez osobę trzecią tego typu informacja z reguły nie wygląda dobrze.
Zanim zdecydujemy się na romans czy dłuższą relację ze współpracownikiem bądź szefem, dobrze jest też zorientować się, jaką politykę w tej kwestii prowadzi nasza firma. Zdarza się, że związki na płaszczyźnie zawodowej są surowo zabronione i romans może skończyć się otrzymaniem przez jednego z kochanków propozycji nie do odrzucenia, czyli zmiany pracy. Bywa też jednak, że szefostwo nie ma nic przeciwko utrzymywaniu prywatnych relacji, jeśli tylko znacząco nie wpływają na nasze oddanie zawodowe. Warto więc w konkretnej sytuacji przeanalizować potencjalne plusy i minusy, i zastanowić się, czy na lepsze wyjdzie nam romans w pracy czy z pracą.