Wszystko rozpoczęło się za naszą zachodnią granicą w Cesarstwie niemieckim w 1880 r. Kanclerz II Rzeszy Otto von Bismarck rozwiązał problem ubóstwa wśród starszych ludzi. Od tej pory, aktywni zawodowo opłacali składki na wypłatę tzw. renty dla biedniejszych ludzi, którzy ze względu na swój wiek nie mogli pracować. Plan był genialny i sprawdzał się w praktyce – do czasu.
W dawnych czasach emerytury wypłacane były tylko dla weteranów kończących czynną służbę wojskową. Emerytury niemilitarne powstały dopiero w XIX w. Wcześniej pracownicy musieli zadbać o wielodzietne rodziny, by ich potomkowie na starość utrzymywali swoich rodziców (jeśli dożyją, będą chciały i mogły się nimi opiekować). Tym którym się nie udało musieli liczyć na organizacje charytatywne.
Pomysł Bismarca wydawał się rozwiązywać problem emerytów. Każdy ubezpieczony pracownik mógł liczyć na gwarantowaną przez państwo emeryturę. Ubezpieczenie emerytalne, chorobowe oraz od trwałego kalectwa stało się podstawą niemieckiego dobrobytu. Młodsi chłopcy porzucali małe, wiejskie gospodarstwa i zatrudniali się w przemyśle, które dawało im zabezpieczenie na starość. Reforma miała genialne znaczenie dla całej niemieckiej gospodarki. Ten idealny system zaczęły przejmować pozostałe państwa europejskie.
Skoro nowy system był tak doskonały, dlaczego dziś nie spełnia swoich założeń? Mianowicie dlatego, że ówczesny wiek uprawniający do otrzymywania pieniędzy ustanowiono na 70 lat, z czego średnia długość życia wynosiła 45 lat, jednocześnie pracownicy zaczynali opłacać składki już w wieku kilkunastu lat!!! Trwający w tamtych czasach wysoki przyrost naturalny, zapewniał na 1 emeryta 8 pracujących, odkładających na niego składki. Podstawowym założeniem prawnym, którego niestety nie udało się zachować, była całkowita separacja składek emerytalnych z finansami państwa.
Zatem system wprowadzony przez Bismarca sprawdzał się, dopóki zmiany demograficzne nie spowodowały spadku liczby pracujących, a zwiększenie rzeszy emerytów. Nie uwzględniał on zmian społecznych, politycznych oraz postępu medycznego w kolejnych latach. Dziś średnia długość życia w krajach OECD wynosi 75 lat, a wiek emerytalny obniżono do 65 lat. Młodzi ludzie opóźniają decyzję o pierwszej pracy często dopiero po 20 roku życia, ze względu na studia oraz kursy dokształcające. Powszechny wzrost bezrobocia i szarej strefy jest przyczyna mniejszych wpływów do funduszy emerytalnych. Młode małżeństwa zanim podejmą decyzję o pierwszym dziecku, chcą być niezależni finansowo, mając stałe dochody, mieszkanie, samochód. Te czynniki są powodami bardzo niskiego przyrostu naturalnego. Skutkiem tego jest niska proporcja pracujących do emerytów na poziomie 3:1!! ZUS potwierdza obawy ekonomistów i demografów, że już za 18 lat może zabraknąć pieniędzy na wypłaty świadczeń, kiedy na jednego emeryta będzie pracowało tylko 2 pracowników. Prawdziwy dramat nastąpi w 2050 r. Jak wynika z prognoz ONZ, na 15 milionów osób pracujących, będzie aż 11 milionów emerytów!!! Potwierdza to przedstawiona poniżej piramida wieku społeczeństwa polskiego.
Ryc.1. Wykres struktury ludności Polski według płci i wieku według wariantu prognozy ONZ o niskim poziomie płodności do roku 2050
Źródło: World Population Prospekt 2009
Zapewne uważamy, że emerytura jest naszym przywilejem, gwarantowanym przez Skarb Państwa. Tak przynajmniej teoretycznie jest. Jednak z drugiej strony fakt wynikający z piramidy wieku, czyli spadek przyrostu naturalnego oraz zadłużenie ZUS-u na 2,07 bln. zł. u obecnie pracujących (chociaż, oglądając ZUS-owskie siedziby, nikt pewnie by nie powiedział, że ta instytucja cierpi na brak pieniędzy), nie napawa optymizmem oraz przeświadczeniem bezpieczeństwa naszych emerytur. W latach 2013-2017 na wypłatę emerytur zabraknie w ZUS 239 miliardów złotych – wynika z opublikowanej prognozy wpływów i wydatków Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Co oznacza, że rocznie brakuje 65 mld. zł. na wypłatę świadczeń. Politycy jednak uspokajają młodych, że pieniądze się znajdą. Ostrzegają jednak, że z pewnością emerytury będą jeszcze niższe od obecnych.
To, że system emerytalny wymaga reformy jest oczywiste. Próba nastąpiła w 1999 r., kiedy rząd oparł nasze przyszłe świadczenia emerytalne na III filarach. I filar- jako podstawowa wypłata z ZUS, II- jako obowiązkowa składka do funduszy i III- jako dobrowolna inwestycja. Chile, które jako pierwsze w Ameryce Płd przyjęło system niemiecki, podjęło bardziej radykalne zmiany, gdzie publiczny system repartacyjny został całkowicie zamknięty, a w zamian uruchomiono system kapitałowy, prowadzony przez prywatne firmy zarządzające funduszami emerytalnymi, odseparowany całkowicie od finansów państwa, co było doskonałym rozwiązaniem. Jednak w naszym kraju kolejne rządy wiedząc o narastającym problemie i pewnej klęsce systemu, obawiają się wprowadzać radykalne reformy. Wiązałoby się to z ciężkimi do zaakceptowania przez społeczeństwo zmianami. A pamiętajmy że pokrzywdzona część elektoratu, z pewnością w kolejnych wyborach odda swój głos innemu ugrupowaniu.
Jednak możemy stwierdzić, że emerytury w krajach zachodnich oparte na podobnym systemie, są dużo wyższe niż polskie, a emeryci niemieccy, amerykańscy podróżują na starość do egzotycznych krajów. Prawdą jest również, że co 3 Mercedes kupowany w niemieckim salonie, należy do emeryta. Państwowe świadczenia emerytalne, może i wysokie w państwach zachodnich, nie różnią się wiele od Polskich. Średnia emerytura w Polsce wynosi 30-40% naszego wynagrodzenia, w Niemczech jest to ok. 1000 euro, USA- 1000 $, a w Wielkiej Brytanii 500 funtów. Jednak biorąc pod uwagę koszty życia w tych państwach nie wygląda to tak różowo (bochenek chleba- 2 euro, kilogram sera – ponad 10 euro, a koszt wynajmu kawalerki- 500-700 euro miesięcznie). Skąd więc mają dodatkowe pieniądze? Emeryci w krajach zachodnich, którzy podróżują i cieszą się względnym dostatkiem, przez wiele lat pracowali i oszczędzali na taki stan rzeczy. Nie liczyli jedynie na emerytury gwarantowane przez państwo, ale aktywnie podchodzili do oszczędzania na przyszłość. Bez dodatkowych środków ich życie na emeryturze byłoby bardzo ubogie w porównaniu do reszty społeczeństwa. Pozostali, którzy pozostawiali myślenie o przyszłości w nieskończoność, wcale nie wiodą beztroskiego życia w dostatku. Rządy tych państw od początku przestrzegały o konieczności samodzielnego oszczędzania, bez którego nie będzie możliwości godnego życia na emeryturze.
Przyjmijmy hipotetycznie przez chwilę, że rząd podjął niezbędną i odważną decyzję o reformie systemu emerytalnego (podobną do tej z Chile), i od dziś nasze składki emerytalne są zarządzane przez prywatne firmy, zupełnie niezależne i odseparowane od instytucji państwowych. Aktualnie miesięczna składka emerytalna stanowi 19,52% naszych zarobków. Przypomnijmy jednak, że nie jest ona odkładana, lecz na bieżąco wypłacana obecnym emerytom. W nowym systemie kapitałowym, byłaby całkowicie inwestowana na naszym indywidualnym koncie. Przyjrzyjmy się poniższemu przykładowi:
Przykład 1:
25 letni pracownik X zarabiający 2500 zł brutto., opłaca składki emerytalne w wysokości 19,52% wynagrodzenia, czyli 488 zł miesięcznie. Przy założeniu stałych zarobków do emerytury przez 40 lat zapłaci 234.000 zł. Te pieniądze ulokowane na bezpiecznej 4% lokacie wypracują zysk na poziomie 580.000 zł. Zakładając statystycznie 15 lat życia na emeryturze, miesięcznie otrzymujemy wypłatę w wysokości 3220 zł.
Takich radykalnych, lecz paradoksalnie najbardziej efektywnych dla przyszłych emerytów zmian, w najbliższej przyszłości, raczej się nie doczekamy. Składa się na to wiele czynników min. niewyobrażalne zadłużenie ZUS-u, względy polityczne oraz mentalnie zakorzenione przekonania niektórych grup społecznych, że emerytura powinna być gwarantowana przez Skarb Państwa.
Najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest konkurencyjny do niemieckiego system brytyjski funkcjonujący do dziś. Tam każdy pracownik, który przepracował minimum 30 lat, kończący aktywność zawodową, otrzymuje podstawową, minimalną pensję, wystarczającą jedynie na pokrycie podstawowych potrzeb życiowych. Dodatkowo emeryt chcący podnieść swój poziom życia, musi dodatkowo oszczędzać w prywatnych funduszach emerytalnych, co jest dla wszystkich oczywiste.
Z całą pewnością możemy dziś stwierdzić, że niezależnie jaki system emerytalny będzie obowiązywał w Polsce, nasze emerytury będą zależały tylko od tego, ile sami zdołamy zgromadzić kapitału. Ponieważ jeśli aktualny system repartacyjny przetrwa, otrzymamy tylko minimalną stawkę na zaspokojenie podstawowych potrzeb życiowych (co jak wspominaliśmy oznacza mniejsze stawki niż dzisiaj). Im szybciej zaczniemy myśleć o naszej emeryturze, tym mniejszymi kwotami zdołamy uzbierać potrzebną nam kwotę.
Przykład 2:
Odkładając 2 zł. dziennie, czyli 60 miesięcznie, przy oprocentowaniu 8% w skali roku po 10 latach mamy 10.300 zł, po 20 ok. 30.000 zł. Jednak już po 40 latach ponad 170.000 zł.
Dzieje się tak z powodu magii procentu składanego (efekt wzrostu procentu z procentów). Wpływa na to przede wszystkim czas jaki zdecydujemy się oszczędzać ( im dłuższy okres tym procent składany działa efektywniej), oprocentowanie oraz wysokość wpłat. Przykładowo przy 150 zł. m-c otrzymujemy po 40 latach pół miliona zł przy wpłaconych 72.000.
Aby emerytura kojarzyła się nam z odpoczynkiem, zagranicznymi podróżami, a nie z problemami finansowymi, biedą oraz spłacanymi kredytami, należy wziąć przykład z naszych zachodnich sąsiadów i zacząć aktywnie myśleć o oszczędzaniu na starość. Tylko 13% Polaków deklaruje, że zabezpiecza swoją emeryturę, oszczędzając dodatkowe kwoty pieniędzy przy ponad 60% w Niemczech i Stanach Zjednoczonych. Prywatne gromadzenie oszczędności obarczone jest istotną wadą – ciągłą potrzebą konsumpcji. W dzisiejszym świecie wydawanie pieniędzy jest wyniesione ponad oszczędzanie. Gromadzenie kapitału nie jest trendy, bardziej modne są reklamy zachęcające nas do odwiedzania centrów handlowych. Dlatego największym wrogiem naszych oszczędności jesteśmy my sami. Świadomość oszczędzającego, że dożyje emerytury jest zbyt odległa. Większość ludzi stawia na program emerytalny JTB, czyli „jakoś to będzie” (powiedzmy te nasze przekonania obecnym emerytom). Obowiązek zabezpieczenia naszego życia na emeryturze odkładamy w czasie, bo przecież jest wiele innych sposobów na wydanie pieniędzy tu i teraz. Bieżące potrzeby wydają się na tyle silne, że uniemożliwiają gromadzenie oszczędności, szczególnie wśród osób niewiele zarabiających. Jednak porządkując odpowiednio i proporcjonalnie nasze wydatki w pierwszej kolejności na zapotrzebowania egzystencjalne, przyjemności, nieprzewidziane wydatki oraz cele długoterminowe, jestem przekonany, że w każdym budżecie domowym, znajdą się środki by odpowiednio zabezpieczyć naszą przyszłość. Zatem najważniejszą kwestią jest świadomość o konieczności odłożenia pieniędzy na starość, ponieważ obecny system z pewnością nie zapewni nam godziwej emerytury. Rynek finansowy daje wiele możliwości pomnażania naszego kapitału. Odkładanie niewielkich nadwyżek finansowych wraz z systematycznością, może sprawić, że na starość dorobimy się naszego pierwszego miliona.
Jednak my spędzamy całe lata w przestarzałym systemie emerytalnym, stosując się do reguł i zasad ustalonych w XIX wiecznym świecie… świecie, który już dziś nie istnieje…