Kiedy człowieka nawiedza nieszczęście w postaci choroby, porzuca on dotychczasowy sposób myślenia całkowicie skupiając się na walce z dolegliwością. Chory poczyna wytwarzać własny, wewnętrzny świat, dopuszczający to, co jeszcze niebawem niechybnie zostałoby odrzucone.

Data dodania: 2011-09-15

Wyświetleń: 1424

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

 Walka z chorobą, co zrozumiałe, w pełni absorbuje człowieka. Jeżeli doliczyć do tego trudy i troski dnia codziennego, pracę oraz obowiązki okazuje się, że życie i przede wszystkim choroba przytłaczają człowieka, wysysając zeń pozytywną energię. Zasoby sił witalnych człowieka nie są nieograniczone. Bioenergoterapeuta to wyjście z rzeczonej opresji. Stanowi on okazję do zregenerowania własnej energii. Wysoko wykwalifikowany czeladnik za pomocą profesjonalnych metod już za sprawą kilku sesji przyczyni się do pomnożenia się wewnętrznych sił człowieka wyczerpanego walką z chorobą. Na nowo przyswojona siła jest niczym orzeźwiający zastrzyk optymizmu, pozwalający postawić wiele pewnych, długich kroków naprzód.

Bioenergoterapeuta to słuszny i silny sojusznik w walce z dolegliwościami. Oprócz fachowej opieki lekarskiej, markowych leków zapełniających rynek farmakologiczny, niezbędne jest również wsparcie bioenergoterapeuty. Nie ważne, jakie schorzenie nam dolega. Zawsze oprócz wsparcia dla ciała konieczne jest wspomożenie własnego ducha. Jest on nawet ważniejszy od naszej fizycznej powłoki. Na próżno w ciele ludzkim szukać siły, mogącej cudownie odwrócić przebieg dręczącej nas choroby. To ludzka dusza oraz nieodgadniona energia, w niewytłumaczalny sposób gnająca po naszym ciele są wstanie uczynić cud. Sesja, którą z miłą chęcią choremu zaproponuje każdy bioenergoterapeuta w kraju jest bezbolesna. Pacjent nie poczuje emitowanej przez mistrza, bądź czeladnika energii przeszywającej jego ciało. Poczuje tę tajemniczą siłę później, gdy ta na dobre zagości już w jego wnętrzu. Fakt nie odczuwania bólu kategorycznie wyklucza wyniszczający stres, będący wrogiem numer jeden każdej schorowanej osoby. Stres, którego nie uda się uniknąć nikomu, kto decyduje się pomocy w przepełnionych i źle zorganizowanych placówkach szpitalnych.

Nadaremnie szukać w szpitalach życzliwości choć w ułamku podobnej do tej, jaką uśmiechnięty bioenergoterapeuta z chęcią darzy każdego ze swych pacjentów. Warto zdecydowanie udać się do bioenergoterapeuty w Tychach przede wszystkim przez wzgląd na wspomnianą życzliwość. Pacjent natrafi na ludzi, których szczerze frasuje jego stan zdrowia, a jego poprawa stanowi niekłamany priorytet działań. Ludzi, którzy miast nakłuwać jego ciało dziesiątkami igieł, faszerować lekami czy też zadawać niekończącą się serię krępujących pytań pomogą choremu dogłębnie zrelaksować się, przynajmniej na chwile zapomnieć o chorobie, stanąć obok niej. To oni sprawią, że mózg schorowanego człowieka przejdzie w błogi stan odpoczynku, dozna pewnego rodzaju oczyszczenia sygnalizując to uśmiechem na twarzy. Tego wspaniałe uczucie jest całkowicie bezpieczne. W żadnym wypadku nie wpływa niekorzystnie na stan psychiczny i fizyczny człowieka, nie otumania oraz nie uzależnia. Stanowi inteligentną alternatywę dla wszelkiego rodzaju używek, które nie pomagają za to wpływają destrukcyjnie na stan zdrowia danej osoby, która nie chcąc przyznać się do własnej słabości decyduje się sięgnąć po to prymitywne rozwiązanie, prowadzące do ślepej uliczki. Bioenergoterapia nie jest uliczką, nie jest nawet drogą. To zaproszenie na otwartą przestrzeń, na której każdy, wolny od trosk, może w ciszy i spokoju niczym polne kwiaty zbierać pozytywna, bezcenną energię.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena