W ostatnich tygodniach szwajcarska waluta była niesamowicie silna. Ludzie rzucili się do banku, aby jak najszybciej przewalutowywać kredyty, co jednak odradza szef Towarzystwa Ekonomistów Polskich Ryszard Petru.
W poniedziałek osiągnął rekordową kwotę. Jednak już we wtorek jego wartość zaczęła spadać, co wywołuje poprawę nastrojów na rynkach globalnych.
Póki co, mamy czwartek, a frank ma i tak dosyć wysoki kurs.
Nie ma uzasadnienia, żeby złotówka była tak słaba wobec waluty szwajcarskiej, jeżeli chodzi o fundamenty. Jedyną radę, jaką mogę mieć to "trzeba zacisnąć zęby", bo nie jest to kurs, który odzwierciedla rzeczywistą wartość złotówki. Ale nie widzę w najbliższych miesiącach szans na radykalną poprawę kursu złotego wobec franka. Trzeba zacisnąć zęby i czekać - radził Petru.
Przewalutowanie kredytu to przeliczenie jego wartości we frankach, ale po najgorszym, możliwym kursie. Petru twierdzi, że poziom ulegnie zmianie w perspektywie roku albo dwóch.
- Proszę popatrzeć na kurs euro do złotego: pomiędzy 4 zł a 3,90. To całkiem realny kurs – wskazał.
Jednak, branie kredytu w tej walucie, odradzał, a to dlatego, że obecne stopy procentowe Europejskiego Banku Centralnego osiągnęły najniższy w swojej historii poziom. Skoro najniższy, to oznacza to, że w pewnym momencie zaczną rosnąć, zatem oprocentowanie kredytu w euro i jego raty również.
Na kursie franka nie tylko tracą Polacy, bo przecież frank nie umocnił się tylko względem złotego, ale również wszystkich głownych walut. Przyczyną tej sytuacji jest zadłużenie Grecji i perspektywa utraty tych pieniędzy.
- Jest niepewność, co się stanie, a inwestorzy boją się niepewności. Stąd mamy odpływ od rynków mniej pewnych do najbardziej pewnej na świecie waluty, czyli franka szwajcarskiego. Widać jak to, co dzieje się w Grecji wpływa poprzez franka na sytuację u nas - mówił Petru.