Technologia poszła naprzód nawet i w turystyce. Coraz większym powodzeniem cieszy się wirtualne zwiedzanie Polski. Już nie potrzeba brać urlopu, pakować plecaka i rezerwować biletu. Wystarczy zasiąść przed komputerem i w jednym momencie można znaleźć się w mieście na II końcu Polski. Za pomocą ekranu możesz zobaczyć zamki, kościoły, katedry, mola, latarnie morskie itp. Bez potrzeby kupowania biletów, stania w kolejkach i użerania się z innymi turystami. To tak naprawdę Ty decydujesz, ile czasu spędzisz w danym miejscu, bo z wirtualnego muzeum nikt Ciebie nie wygoni. Nie musisz przejmować się nakazami o zachowaniu ciszy czy zakazami o niewnoszeniu jedzenia. Wirtualne wycieczki umożliwiają Ci również spędzenie nocy w luksusowym i drogim hotelu w ścisłym centrum czy to Krakowa czy Stolicy.
A tak z innej beczki, pomysłodawcy projektu, twierdzą że turystyka pójdzie w kierunku tej wirtualnej. W końcu, skoro Internet gwarantuje zwiedzanie zabytków za darmo i we własnych czterech ścianach, to po co się tłuc pociągami czy autobusami i wydawać pieniądze?!
Uważam, że jednak pomysłodawcy się mylą. Fakt, na pewno znajdzie się grupa fascynatów tego projektu,która piesze zwiedzanie miasta zamieni na wirtualne zwiedzanie na fotelu, ale pewnie nie będzie wiele takich osób. Magii wielu miejsc nie da się przekazać za pomocą komputerowego ekranu. Uważam, że w procesie zwiedzania muszą wziąć udział wszystkie nasze zmysły. Ekran da nam tylko wrażenia wzrokowe, no owszem, słuchowe też, ale jaki sens ma odsłuchanie hejnału krakowskiego przez głośniki?! Zwiedzanie to też spacer po starych uliczkach, spróbowanie lokalnych przysmaków i rozmowa z mieszkańcami miasta. Co prawda, bezpośrednie wycieczki kosztują w przeciwieństwie do wirtualnych, ale zapewniają prawdziwe doznania.