"Polska jest jednym z najbliższych i najsilniejszych sojuszników Ameryki". To najważniejsze zdanie spośród licznych wypowiedzi prezydenta Baracka Obamy w czasie jego dwudniowej wizyty w Warszawie. I jeżeli ktoś w Polsce miał wątpliwości, czy prezydent Stanów Zjednoczonych jest najpotężniejszym człowiekiem świata.

Data dodania: 2011-06-04

Wyświetleń: 1859

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

  To po tym jak był chroniony przez dwa dni pobytu w Polsce już tych wątpliwości mieć nie powinien. Ale potęga Ameryki to nie tylko służby specjalne, lotniskowce, atomowe okręty podwodne, rangersi i satelity wywiadowcze. Potęga militarna wynika ze znaczenia dolara, z potęgi finansowej, a ta z potęgi gospodarczej. Ameryka jest czymś więcej niż jedynym supermocarstwem XXI wieku. Ameryka jest cywilizacją, gdzie najwyższe wartości, wiara w Boga, wolność, demokracja, sprawiedliwość, prawo są nie tylko hasłami i symbolami, ale stanowią realne uosobienie potęgi USA. Nieprzypadkowo w krytycznym momencie zimnej wojny największy prezydent USA XX wieku Ronald Reagan mówił: "Chociaż militarna siła jest ważna, zawsze uważałem, że o rozstrzygnięciu obecnego światowego konfliktu nie będą decydować ani bomby, ani rakiety, ani armie i potęgi zbrojne.

Zdecyduje próba moralności i wiary". To wtedy właśnie na geopolitycznej mapie świata Polska miała dla Ameryki strategiczne znaczenie, bo to Polacy byli najważniejsi w walce z komunistycznym imperium zła, jakim była Rosja sowiecka.
Żyjemy dzisiaj w innej epoce. Nikt nie próbował nawet przez dwa dni wizyty prezydenta USA w Warszawie przekonać Obamy, że Moskwa jest zagrożeniem dla Europy. W ramach resetu stosunków z Kremlem, w zamian za współpracę w sprawie Afganistanu i Iranu Ameryka zgodziła się na rosyjską dominację w strefie posowieckiej, z wyłączeniem państw bałtyckich. Z jej punktu widzenia nie ma potrzeby, by budować w Polsce bazy US Army, dlatego będą stacjonowali u nas na stałe żołnierze obsługi lotniczej, ale już samoloty F-16 i transportowe C-130 zagoszczą jedynie od czasu do czasu. USA mogą się obyć bez tarczy antyrakietowej na polskiej ziemi.

Nasze marzenia z przeszłości, że możemy podpisać z USA dwustronne porozumienie obronne, uczynić z Polski partnera strategicznego na wzór Wielkiej Brytanii, Izraela czy Turcji, okazały się iluzjami. Już nie jesteśmy dla Waszyngtonu krajem strategicznym, nie ma więc przyczyn, by drażnić Rosję z powodu Polski. Ale nawet najmniejsza obecność USA w Polsce i tak drażni Rosję, co wynika z moskiewskich komentarzy na temat wizyty Obamy. Chodzi nie tylko o obecność militarną, chociaż widać, że dla władców Kremla wcale nie jest to obecność symboliczna. Chodzi o gaz łupkowy! Polska posiada jedne z największych w Europie złoża gazu łupkowego, nie wiadomo jeszcze, jakie pola i w jakim stopniu są najbardziej obiecujące z ekonomicznego punktu widzenia. Rosja i Francja już protestują przeciwko polsko-amerykańskiej współpracy w tej dziedzinie. Tylko Amerykanie mają sprawdzone, ciągle rozwijane technologie wydobycia takiego gazu.

Tylko ich firmy mogłyby wejść do nas z rozmachem i razem z Polakami zrewolucjonizować gazowy rynek w Europie, obalając dominację Gazpromu. Nie wmówimy Amerykanom, iż Rosja jest ich strategicznym konkurentem, sami jednak zobaczą, że będzie im wrogiem na rynku gazowym, a więc także na scenie politycznej. Obrona Polski i polskiej racji stanu zleje się z obroną amerykańskich interesów!
Istniejące przez 60 lat uprzywilejowane partnerstwo między USA a Europą, które było fundamentem międzynarodowego systemu gospodarczego od zakończenia II wojny światowej, zostało obecnie podane w wątpliwość. Okazało się, że dla Amerykanów ważniejsze od całej UE stały się Chiny. Gorzej - Europa zeszła na drugi plan nie tylko z punktu wiedzenia Stanów Zjednoczonych, ale Bruksela i Waszyngton zaczęły różnić się co do recepty na przełamanie kryzysu. Ameryka była głównym promotorem liberalizmu handlowego na świecie. Dzięki temu europejskie firmy mogły po wojnie podbić międzynarodowe rynki. Polityka Obamy po raz pierwszy postawiła pod znakiem zapytania ten najważniejszy, obok wspólnej obrony, fundament stosunków atlantyckich.

W relacjach polsko-amerykańskich wspólne interesy polityczne i ekonomiczne nie wykluczają historii, tradycji i pamięci. Dlatego te relacje zawsze będą emocjonalne, m.in. ze względu na takie postaci, jak Waszyngton, Hoover, Wilson, Reagan, a także Pułaski, Kościuszko, Paderewski, Kukliński. Akurat ich Barack Obama nie wymienił ani razu w czasie swej wizyty w Warszawie. Ale wspomniał o sobie samym: "W niektórych dziedzinach i w jakimś sensie jestem częścią Polski, bo pochodzę z Chicago. Mieszkałem w Chicago, a tam w pewnym sensie każdy musi stać się Polakiem - chyba że coś z nim jest nie tak". To zaskakujące stwierdzenie pierwszego czarnoskórego prezydenta Stanów Zjednoczonych akurat w stolicy Polski przypomniało nie tylko Polakom, że Chicago jest ogromną metropolią z półtoramilionową Polonią chicagowską i drugim polskim miastem po Warszawie.

Ponad 120 lat temu największy polski malarz Jan Matejko w genialnej wizji artystyczno-historycznej namalował "Kościuszkę pod Racławicami". Naczelnik w zwycięskim uniesieniu trzyma w ręku polską rogatywkę, ale ubrany jest w mundur generała armii amerykańskiej, a tuż obok Kościuszki, a właściwie nad nim, wzruszająca kapliczka z Matką Bożą Częstochowską Królową Polski. To są ważne symbole nie tylko historyczne. Zupełnie czymś innym, ale przecież również symbolicznym, jest fakt, że ogromna wytwórnia Coca-Coli znajduje się w Radzyminie pod Warszawą, akurat w tym miejscu, gdzie w czasie Cudu nad Wisłą 15 sierpnia 1920 r. żołnierze polscy powstrzymali nawałę Armii Czerwonej, która szła na "Zachód przez trupa Polski do serca Europy". Prezydent Obama pewnie tych faktów nawet nie kojarzył, kiedy spotykał się z przedstawicielami amerykańskiego biznesu w Polsce na śniadaniu w hotelu Marriott w warszawskich Alejach Jerozolimskich. Tu właśnie była siedziba Obamy i przez dwa dni agenci USA Secret Service nazywali ten charakterystyczny dla centrum stolicy Polski hotel "Fort Marriott". Z całą pewnością nie przed Polakami tak pilnie strzeżony był przez dwa dni w Warszawie amerykański prezydent.
Może rząd przedstawi rachunek strat i zysków z tej wyzyty ??

Licencja: Creative Commons
2 Ocena