Rozmawiając ostatnio ze znajomym fotografem urządziliśmy sobie małą wycieczkę po Krakowie podczas której poruszyliśmy ciekawe kwestie. Kwestie tego jak gospodarka wpływa na piękno Krakowa oraz rozwój sztuki, czy rzeczywiście dla artystów jest to najlepszy ustrój?

Data dodania: 2010-10-25

Wyświetleń: 2056

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Jak kapitalizm wpłynął na piękno Krakowa

 Bez wątpliwości Kraków jest jednym z piękniejszych miast w Europie, może nie jest tak wyniosły jak stare miasto w Wiedniu, ani tak przereklamowany jak wieża Eiffela w Paryżu. Z pewnością jednak jego różnorodność oraz bogactwo architektoniczne jest czymś obok czego nie można przejść będąc obojętnym, nic dziwnego iż Kraków odnosi z tego tytułu korzyści. Wystarczy zobaczyć jak wielu ludzi z całego świata płaci spore sumy za wycieczki po Krakowie tylko po to by móc obejrzeć to, co Krakowianie mają na co dzień. To właśnie dzięki spadkowi jaki dzisiejsi Krakowianie dostali po dawnych mieszkańcach branża turystyczna będąca sporą częścią gospodarki Krakowa pozwala na jego ciągły rozwój. Lecz co skłoniło dawnych mieszkańców do tego aby swoim potomkom oraz następcą zostawić tak sowitą spuściznę? Zarówno fotograf i ja byliśmy zgodni, nic innego jak chęć zysku właścicieli budynków. To właśnie dzięki temu iż występowały nierówności wynikające z wielu czynników regulowanych prawem rynkowym (Kraków nie był oazą wolnego rynku, wszędzie istniały spaczenia, jednak ludzie mieli dużo więcej swobody niż dziś) pozwalały na akumulację kapitału ludziom mającym do tego predyspozycje. To właśnie nazywani obraźliwie przez środowiska lewicowe „burżuje” wzbogacili nasze społeczeństwo i dali Krakowianom tysięcy miejsc pracy, skoro ktoś chce płacić za wycieczki po Krakowie ktoś musi zaspokajać popyt. Co ciekawe wszystkie kamienice na starym mieście znacznie różnią się od siebie, nigdy nie tworzą symetrii tworząc jednocześnie miłą dla ucha harmonię, udało się to jednak bez nadzoru budowlanego. Nie wiem czy ludzie byli kiedyś mądrzejsi czy mieli mniej sprane mózgi, jednak mimo iż nie znali pojęcia „wolnego rynku” wiedzieli iż nikomu nie zależy na powodzeniu inwestycji tak bardzo, jak jej właścicielowi. Tak więc nie było potrzeba urzędników którzy decydowali czy kamienica przez nas stawiana pasowała do krajobrazu Krakowa, naturalnym jest iż samemu stawiającemu budynek zależy najbardziej na jego pięknie. To on inwestował w budynek ogromne pieniądze i on miał zamieszkiwać bądź czerpać zyski z budowanego przez siebie budynku, urzędnik natomiast nie ma z inwestycją nic wspólnego. Tam gdzie urzędnicy i architekci krajobrazu mogli się popisać zastajemy dzisiaj ponure wspomnienia socjalizmu w postaci takich potworków jak Nowa Huta w Krakowie.

 

Fotograf też artysta

 W naszej dyskusji nie ograniczaliśmy się jedynie do rozważań na temat tego jak wygląda lub mógłby wyglądać Kraków, nasza wycieczka po Krakowie zaowocowała dużo głębszymi wnioskami odnośnie gospodarki i sztuki. Kapitalizm jako iż jest wynikiem dobrowolnych działań ludzkich jest najkorzystniejszy do generowania bogactwa, również i tu zgadzałem się zarówno ja, jak i Fotograf.

Kraków będący natchnieniem wielu artystów (w tym i fotografów) jest dobrym obiektem aby wyobrazić sobie jak warunki gospodarcze wpływają na artystów. Wiadomo iż sztuka nie jest towarem ani usługą niezbędną do przetrwania, co za tym idzie artyści zazwyczaj nie mają dużego rynku zbytu. Im mniej ludzie mają pieniędzy tym mniej chętnie wydają swoje pieniądze na artykuły będące zbędnymi dla ich egzystencji, natomiast ludzie bogatsi dużo chętniej sprawią sobie przyjemność zakupując jakiś obraz lub fotografie. Co za tym idzie im bogatsze będzie społeczeństwo tym więcej nadmiernego dobrobytu spłynie do kieszeni zazwyczaj biednych artystów pozwalając im na egzystencję. Artykuł jest za krótki by udowadniać iż wolny rynek jest najkorzystniejszym systemem jednak wskazują na to w czytelny sposób wszelkie fakty historyczne, jak chociażby rozwój Stanów Zjednoczonych które po kilkuset latach z miejsc gdzie biegały bizony wysyłali ludzi w kosmos. Tak więc logicznym następstwem jest stwierdzenie iż im więcej wolności gospodarczej posiadają wszyscy ludzie tym więcej potencjalnych klientów posiada każdy fotograf, malarz czy bard.

 

Reakcja dopiero się zaczyna

 Samo dawanie okazji do zarobków artystom oczywiście nie wpływa na rozwój sztuki, z pewnością jednak warunki dobrobytu pozwalają na większą ilość improwizacji. Fotograf utrzymujący się z własnych zdjęć na niskim poziomie najprawdopodobniej będzie wykonywał zdjęcia zgodne z obecnie dobrze sprzedającymi się trendami. Skoro jego byt zależny jest od każdej sprzedanej fotografii nie może on pozwolić sobie na swobodne eksperymentowanie gdyż na szali stawia również swoją egzystencję materialną. Dopiero ludzie mający choć trochę zbytku, kiedy nie istnieje groźba iż porażka odbije się dotkliwie na ich sytuacji są skłonni do szukania nowych, ciekawych i innowacyjnych rozwiązań. Tak więc artyści mogący utrzymać się ze swojej pracy na zadowalającym poziomie prędzej spróbują odnajdywać nowe drogi wykorzystania swojego talentu podczas gdy biedniejsi dla tych samych korzyści muszą ryzykować więcej. Nie zawsze chodzi o to iż muszą płacić więcej pieniędzy za towary czy publikacje, lecz o to iż im towaru jest mniej, tym bardziej jest on pożądany. Dla osoby zarabiającej 600 złotych każda złotówka ma pewnie większą wartość, aniżeli dla kogoś kto zarabia sześć tysięcy. Skoro w socjalizmie wszyscy stają się biedniejsi jest to system bardzo niedogodny dla artystów chcących utrzymywać się ze swoich dzieł, natomiast wolny rynek daje im więcej możliwości zabezpieczenia swojego bytu.

 

Dotacje państwowe

 Jestem przeciwnikiem wszelkich subsydiów jakich udziela państwo, zarówno zasiłków jak i wszelkiego rodzaju dotacji gdyż jest to zwykły interwencjonizm. Ingerowanie państwa w rynek, co zawsze kończy się większą ilością szkód, aniżeli pozytywnych objawów. Tak samo jak w wypadku właścicieli kamienic dzięki którym płaci się nam dzisiaj za wycieczki po Krakowie, tak samo w wypadku wystawiania sztuki to człowiekowi inwestującemu na jego dziele zależy najbardziej. Urzędnik który za stracenie pieniędzy nie poniesie żadnych konsekwencji, natomiast za dobre zainwestowanie ich nie odniesie żadnych korzyści z pewnością będzie mniej roztropnie podchodził do wydawania nie swoich pieniędzy aniżeli osoba dla której były by one wyrzeczeniem. Poza tym nie widzę żadnego moralnego obowiązku dla którego państwo miało by odbierać pieniądze podatnikom po to by dotować czyjeś przedstawienie, jest to działanie daleko odbiegające od właściwej roli państwa czyli stróża nocnego. Jest to również dyskryminacja artystów którzy z niejasnych powodów dotacji nie dostają, chyba iż przyjmiemy że urzędnicy posiadają magiczną moc oceniania co sztuką jest, a co nie. Tymczasem sztuka jest tematem bardzo uznaniowym, dla jednych będzie to kupa zrobiona na talerzu, dla innych obraz Van Gogha, a jeszcze dla innych fotografia puszki Coca Coli. Nie ukrywajmy również iż sztuka powstaje dla ludzi, tak więc zostawmy uznaniowość w ich rękach co będzie nie tylko roztropniejsze lecz również moralnie sprawiedliwe. Jeśli ktoś chce płacić za oglądanie kupy zrobionej na talerzu którą uwiecznił na zdjęciu jakiś fotograf to proszę bardzo, natomiast ja mogąc czuć odrazę do tego typu artyzmu nie mam żadnego obowiązku płacić za cudzą przyjemność. Równie dobrze można by z podatków opłacać chodzenie do luna parku, bądź do kina (och przepraszam, nasze opiekuńcze państwo już to robi, zabierając pieniądze na kino dla ludzi którzy ledwo utrzymują swoje dzieci). Dlaczego więc jeden artysta ma dostawać pieniądze publiczne, podczas gdy drugi ich dostawać by nie miał? Jak już pisałem sztuka jest czymś z zasady uznaniowym, jest więc chyba ostatnią rzeczą którą regulować powinny przepisy i urzędnicy

 Dziękuje

Licencja: Creative Commons
0 Ocena