Ludzie chcą tańczyć jak „ci z telewizji”. Niesamowita popularność programów telewizyjnych poświęconych tańcowi towarzyskiemu pokazuje, że ludzie lubią oglądać tańczące pary. Takie programy jak „Gwiazdy tańczą na lodzie”, „You Can Dance – Po prostu tańcz” czy „Taniec z gwiazdami” swoją widowiskowością i magnetyczną siłą oddziaływania przyciągają ludzi do ich oglądania.
Nie ma w tym nic dziwnego czy niezrozumiałego. Taniec od wieków towarzyszy cywilizacji i kulturze, choć różnie z tym jest na różnych kontynentach. Taniec posiada niewiarygodna moc oddziaływania na ludzkie zmysły. Wystarczy choćby podać przykład argentyńskiego tanga i jego niezwykłej popularności w XX wieku. Pierwotnie tango ma swoje korzenie w takich tańcach jak flamenco czy habanera. Pierwsze, jeszcze prymitywne formy tanga dostrzeżono już w XVIII wieku. Ale tango argentyńskie tak naprawdę narodziło się pod koniec XIX w Urugwaju i Argentynie. I dopiero w pierwszych dwóch dekadach XX wieku tango argentyńskie stało się niezwykle modne w klubach i salonach w Europie, w Ameryce Południowej czy w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście, spory udział w lansowaniu tanga ma przemysł filmowy.
O niezwykłej popularności tanga argentyńskiego świadczy choćby to, że najsłynniejszy amant filmowy pierwszej połowy XX wieku Rudolf Valentino zatańczył tango w filmie z 1921 roku „Czterech jeźdźców Apokalipsy”, który był adaptacją ogromnie wtedy popularnej powieści Vincente Blasco Ibaneza, pisarza pochodzącego z Walencji. Zresztą Rudolf Valentino zarabiał całkiem spore pieniądze na pokazywaniu tanga argentyńskiego. Podpisał kontrakt na tournee i razem z Nataszą Rambovą występowali w spektaklu tanecznym opartym na wątkach z filmu „Czterech jeźdźców Apokalipsy”. Pokazali ten spektakl w 40 miastach i widowisko było niezwykle popularne. Dzisiaj trudno zrozumieć ten fenomen, jakim była popularność Rudolfa Valentino.