Ludzie zwiedzajacy duże miasta zazwyczaj nie zwracają uwagi na detale, rzucani są pomiędzy najważniejszymi zabytkami, aby w jednodniowym planie wycieczki upchnąć jak najwięcej. Wystarczy jednak przystanąć choć na chwilę, rozejrzeć się, skierować wzrok ku milionom detali, nieuchwytnych drobnostek.
Będąc pierwszy we Wrocławiu zajrzysz zapewne do tutejszej katedry. Przewodnik powie dwa zdawkowe zdania o historii, usłyszysz kilka "ochów i achów", zrobisz zdjęcie, obejrzysz panoramę z wieży... Ale tak naprawdę diabeł tkwi w szczegółach. Dzisiejsza katedra to zlepek kawałków dawnego miasta, zmiecionego z powierzchni ziemi przez wojenną zawieruchę. To próba pokazania przepychu, jakim niegdyś szczyciło się niemieckie Breslau. Przeniesiono tu elementy spalonych świątyń, mury odbudowano niemal od nowa, Dopiero niedawno ukończono wszystkie remonty, ciągnące się już od kilkudziesięciu lat. Stań pośrodku zachwycającego wnętrza, poczuj dawne czasy, przepełnij się bijącym z wysokich sklepień gotykiem! Popatrz przez zamknięte oczy na te nieistniejące już ołtarze, kamienne płyty, poczuj jęk średniowiecznych ścian, zniszczonych sowiecką i hitlerowską nawałnicą. Gdzie podziały się złowieszcze organy, wtórujące niemieckim śpiewom, gdzie wielowiekowa historia, sięgająca jeszcze polskiego Śląska... Przepiękny Ostrów Tumski nawet teraz, nadgryziony zębem ludzkiej agresji, prezentuje się dumnie i okazale. Nigdy nie zapominaj, że to właśnie tutaj tworzyła się wrocławska historia, że to tu kryją się wielkie tajemnice dziejów.