Trwa rekrutacja na studia podyplomowe o takim kierunku. W dodatku zainteresowanie seksuologią jest w zasadzie powszechne. Często interesują się nią lekarze, a jeszcze częściej psychologowie, którzy upatrują w tym niszy rynkowej, którą mogliby zająć.
Lekarz -seksuolog, to osoba posiadająca wykształcenie medyczne, taka która ukończyła medycynę, uzyskała specjalizację z psychiatrii, psychiatrii dzieci i młodzieży, ginekologii i położnictwa lub interny, a potem zrobiła także specjalizację szczegółową z seksuologii. W Polsce istnieje niewiele ośrodków umożliwiających odbycie staży specjalizacyjnych z seksuologii, a co za tym idzie -niewiele jest też takich lekarzy. Lekarz seksuolog jest uprawniony do badania fizykalnego, zlecania badań laboratoryjnych i wystawiania recept. Jeśli jest przy okazji psychoterapeutą (czyli osobą mającą wykształcenie podyplomowe w tym kierunku i legitymującą się certyfikatem) może także prowadzić psychoterapię. Natomiast psycholog -seksuolog to osoba która ukończyła studia psychologiczne -uzyskała na uniwersytecie tytuł magistra po ukończeniu kierunku Psychologia, a potem skończyła studia podyplomowe z seksuologii. Studia takie adresowane są do absolwentów lub studentów ostatnich lat psychologii lub medycyny. Same w sobie nie uprawniają do tytułowania się seksuologiem, ale... po pierwsze nikt się tego za bardzo nie czepia, a po drugie umożliwiają zdobycie certyfikatu seksuologa klinicznego. Jest to żmudne i bardzo drogie, ale możliwe. Psycholog z wykształceniem seksuologicznym jest uprawniony do poradnictwa psychologicznego w tym zakresie. Jeśli jest psychoterapeutą to także do psychoterapii. Nie wystawi natomiast recepty i nie ma prawa dotknąć pacjenta.
Faktycznie dostęp do seksuologa w Polsce jest znacznie ograniczony. W uprzywilejowanej sytuacji są mieszkańcy stolicy, ponieważ tam sporo jest lekarzy z taką specjalizacją. Są jednak miasta, w których seksuologów w ogóle nie ma. Mało tego, wizyta u takiego specjalisty nie jest refundowana przez NFZ, toteż odbywa się ona na koszt pacjenta. Zatem mimo rosnącej świadomości społeczeństwa, nie każdy może sobie pozwolić na skorzystanie z profesjonalnej pomocy.
Po porównaniu sytuacji lekarzy i psychologów nasuwa się pierwszy wniosek, że psycholog może się dochrapać tytułu seksuologa szybciej i mniejszym nakładem wysiłku -ale już nie koniecznie finansowym. Istnieją w Polsce dwa stowarzyszenia skupiające profesjonalistów w zakresie seksuologii. Polskie Towarzystwo Medycyny Seksualnej skupia lekarzy pracujących z problemami seksuologicznymi. Są to albo specjaliści seksuolodzy, albo ginekolodzy, urolodzy, endokrynolodzy, psychiatrzy itd., którzy mają także do czynienia z takimi problemami swoich pacjentów w codziennej praktyce. PTMS również certyfikuje swoich członków. Specjalista seksuolog dostaje taki certyfikat od razu (I słusznie! Wykazał się, zdał egzamin specjalizacyjny, ma ustawowy obowiązek ustawicznego kształcenia, co weryfikują Izby Lekarskie.), inni specjaliści muszą się wykazać określonymi aktywnościami, ale jeśli rzeczywiście przyjmuje takich pacjentów i zajmuje się tą tematyką to nie powinno to stanowić problemu. Polskie Towarzystwo Seksuologiczne skupia wszystkich profesjonalistów zajmujących się seksualnością. Zatem nie tylko lekarzy, ale również psychologów, a nawet socjologów czy pedagogów itd., których profesjonalnie interesuje ta tematyka. PTS wydaje certyfikat seksuologa klinicznego. Lekarzom ze specjalizacją z seksuologii przyznaje go automatycznie, natomiast psychologowie muszą się wykazać rozmaitymi uczestnictwami, aktywnościami, publikacjami, a nawet (sowicie opłacanymi!) superwizjami u superwizorów z listy dostarczonej przez PTS. Lista ta jest śmiesznie króciutka (zatem doliczmy koszty podróży do superwizora), a na dodatek zawiera nazwisko Gapika (on już chyba nie superwizuje, a zatem dodatkowo uszczupla listę -nie ujmując humorystycznego aspektu faktu, że się tam wciąż znajduje).
Strony internetowe PTMS i PTS są źle prowadzone, nieczytelne, nieaktualne. Generalnie nie robią dobrego wrażenia. Co jednak jeśli młody adept (bez certyfikatu, a tym bardziej specjalizacji medycznej) seksuologii chciałby mieć kontakt ze środowiskiem profesjonalistów? Do PTMS go nie przyjmą, bo tam członkiem może być tylko lekarz pracujący z pacjentami seksuologicznymi (czyli najpierw pracuje na własną rękę, bez certyfikatu, bez przynależności do towarzystwa, a także często bez specjalizacji z seksuologii, a np. jako ginekolog, psychiatra itd.). Miejsc specjalizacyjnych jest mało, toteż członkom PTMS żadna konkurencja na pewno nie grozi przez długie lata. Do PTS może należeć, ale w zasadzie nie wiadomo co by mu to miało dać. Rzecz jasna certyfikat, ale wobec skandalicznych warunków jego przyznawania i dużej kosztowności, psychologowie adepci seksuologii powinni masowo bojkotować taki certyfikat. Uważam, że powinno się certyfikować działalność seksuologów (podobnie jak psychoterapeutów i innych specjalistów), ale nie w taki sposób. Zwłaszcza, że certyfikat seksuologa klinicznego trzeba odnawiać za co każdorazowo się płaci. Dla porównania, certyfikatu psychoterapeuty odnawiać nie trzeba, a obowiązku regularnej superwizji nikt nie sprawdza.
Zatem jeśli ktoś chce pogłębiać wiedzę z seksuologii (a nie jest to łatwe, mało podręczników, mało specjalistów, wiele się zdezaktualizowało), to najłatwiejszą drogą wydaje się pójście na studia podyplomowe w tym zakresie. Studia te w całej Polsce prowadzi w zasadzie ten sam zespół (zarabiając sowicie i wyrabiając sobie punkty do certyfikatów). Po studiach uzyskuje się... dokument potwierdzający ich ukończenie i nic poza tym. Ponadto, mało one mają wspólnego z medycznymi aspektami seksuologii, zawierają wiele powtórzeń z tego, z czym studenci zetknęli się na wcześniejszych szczeblach edukacji. W zasadzie nie wiadomo jak ich absolwent miałby się ogłaszać na rynku pracy. Lekarz po studiach podyplomowych w zakresie seksuologii nie może się mienić specjalistą, bo to niezgodne z prawem. Jeśli napisze sobie „seksuolog", to „koledzy" mogą go i tak oskarżyć o wprowadzanie pacjentów w błąd. No bo który pacjent rozumie różnicę między „seksuolog", a „specjalista seksuolog", nie mówiąc już o rozróżnianiu psychiatry od psychoterapeuty, lub lekarza o psychologa? Psycholodzy po studiach podyplomowych zajmują się edukowaniem (czyli np. chodzą i opowiadają o Chlamydiach itp., o których przeciętny student medycyny wie więcej od nich, tyle, że nie przyszło mu do głowy mówić o sobie „edukator seksualny") i... homoseksualizmem, czym sprawiają wrażenie jakby to orientacja homoseksualna była najważniejszym problemem seksualnym Polaków. Dla porządku przypomnę, że według współczesnych klasyfikacji chorób nie jest to schorzenie ani nawet zaburzenie, toteż wszelka problematyka ewentualnej dyskryminacji czy braku akceptacji wchodzi tak samo w zakres psychologii społecznej jak i „seksuologii" w wydaniu psychologów.
Jak więc zostać seksuologiem w Polsce, skoro lekarze bronią się czterema kończynami przed przyjmowaniem nowych adeptów medycyny w swoje szeregi, a seksuologia w wydaniu psychologów okazuje się farsą?