Sytuacja gospodarcza w naszym kraju nie jest zbyt zachęcająca do polepszania swojego statusu życiowego. Staramy się raczej żyć na tym samym poziome, który towarzyszył nam do tej pory. Staramy się finansowo trzymać prostej niż piąć się w górę – ale jak to zrobić, by nie tylko nie stracić właściwego kierunku na dalsze życie, ale i zaoszczędzić nieco gotówki na być może gorsze czasy?
Wszystko zależy od naszych obecnych zarobków i wcześniejszego trybu życia. Kryzys, choć jeszcze nie daje się wszystkim tak mocno we znaki, już nauczył większość z nas, by doceniać to co się ma – pracę, oszczędności, nauczył nas także, by zbytnio nie szaleć w sklepach z naszymi ciężko zarobionymi pieniędzmi. Stąd też kwestia tego, na jakim poziomie chcemy się utrzymać.
Jeśli zawsze żyliśmy skromnie, kryzysowe zaciśnięcie pasa nie będzie dla nas trudne. Teraz mamy czas, by korzystać z naszych dotychczasowych oszczędności, nie wydając ich jednak całkowicie na konsumpcję, lecz rozsądnie rozdzielając drobne kwoty między: życie, dalsze oszczędzanie i inwestycje. Zostawmy część pieniędzy na wysoko oprocentowanym koncie oszczędnościowym, z którego będziemy mogli skorzystać w dowolnym momencie. Część naszej kwoty przeznaczmy np.na lokatę, której na pewno nie zechcemy ruszać choćby przez rok. Pozostałe finanse spożytkujmy na codzienne wydatki.
Tak wygląda kwestia osób, które nie żyły nigdy ponad stan, dostatnio zarabiały i zawsze mądrze dysponowały swoimi finansami. Co jednak z osobami bardziej rozrzutnymi? Tu należy zacząć od zmiany świadomości. W kąt odrzucić finansowe szaleństwa, jak drogie kolacje, kosztowne wizyty w salonach piękności, luksusowe wakacje za granicą. Należy pomyśleć, na czym nam zbywa, bez czego nasze życie będzie dalej wartościowe, a na czym możemy zaoszczędzić. Zacznijmy w tym miejscu myśleć również ekologicznie – ekologia częstokroć pomaga oszczędzaniu (ograniczenie zużycia wody, prądu, segregacja śmieci, wielokrotny użytek plastikowych pojemników, siatek).
Ci, którzy dodatkowo zaciągnęli wcześniej kredyty, powinni starać się mimo wszystko je spłacić. Jeśli są z tym problemy najlepiej zawczasu zgłosić się z tym do banku, a nie czekać, aż narosną nam odsetki lub bank naśle na nas komornika. Pomyślmy, czy możemy skorzystać z kredytu konsolidacyjnego, scalającego nasze dotychczasowe zadłużenia w jeden mniejszy kredyt, pomyślmy, czy możemy znaleźć jakąś inną formę dofinansowania – np. wymienić nasz drogi samochód na mniejszy, tańszy mniej spalający. Zobaczmy, czy kilka rzeczy nie zalega nam w domu, nieużywanych, niemalże gotowych do sprzedaży na allegro. Zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji, jeśli sami go nie znajdziemy, bank na pewno zasugeruje nam rozwiązanie pozwalające nam spłacić zadłużenie – nawet jeśli nie w terminie, to na pewno w całości.
Kryzys może mieć także swoje dobre strony – pomaga nam zmienić sposób myślenia o naszym życiu, uczy nas prawdziwego oszczędzania, wspiera ekologię, dobrze przemyślany, czyni nas lepszymi ludźmi. Kwestia naszego podejścia, tylko tyle.