Moje osobiste przemyślenia na temat sposobów manipulowania opinią publiczną, a co za tym idzie - całym społeczeństwem, które mnie naszły kiedy popijałem kawkę.

Data dodania: 2010-03-28

Wyświetleń: 1560

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Przeglądając codzienną prasę, surfując po Internecie, słuchając radia, czy oglądając TV napotykamy problemy. Ściślej rzecz ujmując bombardują nas problemami. Codziennie dziesiątki problemów, kataklizmów i tragedii. Nie wiem jak wy, ale zauważyłem ostatnio, że główny nacisk w różnego rodzaju mediach kładzie się właśnie na złe informacje, te dobre są przemycane po cichu pomiędzy kolejnymi aferami i katastrofami.

Siedzę sobie przy kawce i tak myślę: czemu tak jest? Czemu to ma służyć? Po kilku kolejnych łykach kawy dociera do mnie: to jest manipulacja i wszechobecna kontrola! Tak, jestem o tym przekonany. Proszę zwrócić uwagę na kilka szczegółów: atak terrorystyczny na WTC olbrzymi spektakl, którego konsekwencją są wzmożone kontrole na lotniskach, prześwietlenia rewizje, o odciskach palców w paszporcie nie wspominam. Terroryści pokazują jednak, że nadal potrafią porwać samolot. Jednak zwykli ludzie są bardziej kontrolowani niż to było przed WTC. Napady w miastach, rabunki, rozboje: instaluje się coraz więcej kamer, co pozwala obserwować i kontrolować ludzi, rozbójnikom nie bardzo przeszkadza, bo nawet ostatnio pobili na śmierć człowieka i wszystko jest na kamerach i nic to nie pomogło.

Jeśli chodzi o manipulację, to globalne ocieplenie jest tego idealnym przykładem. Otóż wmawia się ludziom, że klimat się ociepla, że powodzie, huragany itp. to jest zjawisko dostępne dopiero od niedawna w takim zakresie i od razu, podkładają nam nowe ekoauta, ekoopał, ekoto, ekotamto. Oczywiście eko jest droższe, ale  dbamy o środowisko, więc jest dobrze, z tym że nie do końca, bo czasem okazuje się, że eko bardziej zanieczyszcza środowisko niż nie eko, ale to taki szczegół. Niemniej proszę zobaczyć co się dzieje, jak producent naklei sobie znaczek Eko na jedno pudełko, a na drugie dokładnie z tym samym produktem nie naklei. Eko znika w mgnieniu oka, nie eko - nie koniecznie. Od strony marketingu jest to majstersztyk pierwsza klasa.

Innym zwalczanym zagrożeniem od dłuższego czasu jest piractwo internetowe. Tworzy się setki raportów, opracowań i analiz ile to nielegalnego oprogramowania, filmów, muzyki krąży w Internecie i jakie to kolosalne straty dla ludzkości przynosi. Pomijając już to, że raporty te są mocno naciągane, to jeszcze sposób szacowania strat powodowanych przez piractwo w samych założeniach jest błędny, bo definiuje się jasno, że jeżeli ktoś zdobył na przykład piracką płytę, to nie kupił oryginalnej.

Podstawowe pytanie brzmi: skąd mamy pewność, że ściągając piracką płytę z sieci nie kupię oryginału? Może tylko sprawdzam w ten sposób czy warto wydać te kilkanaście złotych na orginał? Może, jeżeli nie będę miał możliwości sprawdzenia danej płyty wcześniej to nie kupię jej wcale? Nie chodzi mi o promowanie piractwa, lecz o brak sensu w takich właśnie stwierdzeniach, że jak ktoś ma pirackie coś, to już nie kupi oryginału.

Zwróćmy jednak uwagę na drugie dno tej sprawy. Otóż mając pretekst, czyli walkę z piractwem, wprowadza się coraz więcej kontroli do Internetu. Oczywiście powodów zaostrzania inwigilacji jest więcej, ale chodzi o to samo: kontrola. Internet jest o tyle niewygodny dla władzy, że każdy tam może się swobodnie wypowiedzieć i to nie zawsze po myśli rządzących, a to boli. Niemniej rządzący robią wszystko, żeby tą wolność ukrócić i całkiem prawdopodobne, że już niedługo wolność w Internecie, która i tak już teraz jest fikcyjna, w ogóle przestanie istnieć.

Jeżeli to komuś wydaje się niemożliwe, to służę uprzejmie przykładem papierosów. Wszyscy wiemy o tym, że UE wypowiedziała wojnę palaczom. Wiemy też o tym, że najpierw zabroniono palić na przystankach, w miejscach publicznych i barach. Teraz natomiast brytyjscy lekarze postulują o dodanie do listy kolejnych miejsc, w których obowiązywałby zakaz palenia. Są to domy, auta, parki i place zabaw. Chodzi o to, żeby chronić dzieci, przed wdychaniem dymu papierosowego. Nie trudno się jednak zorientować, że jeżeli te miejsca dołączą do grupy miejsc wykluczonych, to palaczom w zasadzie nie będzie wolno palić w ogóle. Widać zatem wyraźnie, jak działa zasada małych kroczków, w połączeniu z nagłośnieniem i nadmuchaniem problemu - pozwala manipulować społeczeństwem.

Tak na marginesie, ciekawe czy po wprowadzeniu tego zakazu palacze będą się spotykać potajemnie w sekretnych palarniach, gdzie będą delektować się przemycanym tytoniem, bo pewnie jak już nie będzie oficjalnych miejsc do palenia to zaraz po tym zabronią handlu tytoniem.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena