Już w XIX wieku badania powstałych wówczas nauk, mitologii porównawczej i religii porównawczej, wykazały zasadniczą wspólność wszystkich wielkich religii nie tylko w naukach etycznych i moralnych, ale i w metafizyce i filozofii.
W XX stuleciu prace uczonego, filozofa i socjologa prof. Bhagawan Dasa, jak i wielu innych podające przykładowo wyjątki ze wszystkich wielkich religii, utrwaliły to przekonanie wśród wykształconych warstw wielu narodów.
Sławny angielski pisarz i myśliciel Aldous Huxley napisał wspaniałe dzieło, które jeszcze dobitniej potwierdziło na uderzająco dobranych wyjątkach i cytatach istnienie zespołu Prawd, które obecne są we wszystkich religiach i jak złota nić jednoczą je wewnętrznie wbrew ciasnocie ortodoksów lubiących podkreślać różnice i oczywiście wyższość swojego własnego wyznania.
Tę wspólną nieodmiennie powtarzającą się filozofię Huxley nazwał„wieczystą”.
W dziele zatytułowanym „Filozofia wieczysta” stwierdza, że znalazł ją zarówno w Wedancie (Wedy, starożytne księgi mądrości Indii) jak u proroków hebrajskich, w chińskiej księdze Tao i w „Dialogach Platona”, w Ewangelii św. Jana i u mistyków chrześcijańskich (Eckhart, Bohme, Ruysbrock, Nowalis, św. Jan od Krzyża itd.), w buddyjskiej szkole Mahajany, u Platona, Orygenesa i Areopagity jak i u Sufich i w mistycznej szkole muzułmańskiej.
Mistycy tych wszystkich, pozornie tak różnych religii, a właściwie jednej drogi do Prawdy, usiłują oddać w podobnych, nieraz identycznych słowach, swe odkrycia i widzenia nieuchwytnych rzeczy Ducha.
Potwierdzają oni wszyscy własnym, ponad wszelką wątpliwość konkretnym i przekonywującym doznaniem, że istnieje Przenajwyższe Niewypowiedziane, z którym można się zjednoczyć duchem.
Huxley stwierdza, że cztery prawdy powtarzają się nieodmiennie w każdej z badanych przez niego religii.
Stanowią one podstawy „wieczystej filozofii”.
Oto one:
1. Wszystko, co widzimy, cały świat materii i świadomości ze wszystkimi istnieniami – roślinami, zwierzętami i ludźmi – jak i wszystko niewidzialne jest przejawem jednego Boskiego „podłoża”, jak je nazywa, w którym wszystkie istnienia maja swój byt, poza którym istnieć nie może nic.
2. Człowiek nie tylko może mieć pojęcie o istnieniu tej Praprzyczyny, ale jest w stanie doświadczyć własnym doznaniem Jej istnienia i Jej potęgi bezpośrednio poznając Ją władzą intuicji o wiele wyższą od rozumującego intelektu. Charakterystyczną cechą tego bezpośredniego poznania jest jednoczenie się z poznawanym.
3. Człowiek składa się z dwoistej natury: osobowej, przemijającej, oraz z nieśmiertelnego i wiecznego Ducha, który jest iskrą Boga w nim, i że zależnie od swej woli może utożsamiać się z niższym ja, albo też z Duchem, który będąc tej samej natury, co Boskie podłoże, wprowadza w zjednoczenie z Jedyną Rzeczywistością.
4. Celem życia człowieka na ziemi jest tylko i jedynie to utożsamienie się ze swym wieczystym Duchem, co jest jednoznaczne z wejściem w potęgę, twórczość i szczęśliwość bez miary.
Filozofia Wieczysta, zwana też „uniwersalną” przejawia się we wszystkich kulturach globu przez wszystkie stulecia, w Indiach, Meksyku, Chinach, Japonii, Mezopotamii, Egipcie, Tybecie, Niemczech, Grecji…
I wszędzie znajdujemy podobne, zasadniczo zgodne cechy.
Dzisiaj, kiedy jest nam bardzo trudno porozumieć się w wielu bardzo ważnych sprawach trudno w to uwierzyć.
Alan Wilson Watts brytyjski filozof, pisarz i mówca, znany ze swych badań porównawczych religii tak streścił dostępne mu przekazy:
„Prawie nie jesteśmy świadomi szczególnej niezwykłości naszego położenia i z trudnością uznajemy prosty fakt, że istniała i istnieje filozoficzna zgodność o uniwersalnym zasięgu.
Utrzymywana jest przez osoby, które mówią o tym samym wewnętrznym poznaniu i przekazują tę samą wiedzę niezależnie od tego, czy żyją teraz, czy żyły sześć tysięcy lat temu, czy są z Nowego Meksyku na dalekim Zachodzie, czy z Japonii na Dalekim Wschodzie”.
Obecnie termin „filozofia wieczysta” został przyjęty przez ogromną większość najwybitniejszych nauczycieli duchowych, filozofów, myślicieli a nawet naukowców.
Współcześnie tym tematem zajmuje się między innymi uznawany za twórcę zintegrowanego systemu filozoficznego, jeden z najpopularniejszych i najbardziej wpływowych współczesnych myślicieli Ken Wilber.
W książce „Śmiertelni nieśmiertelni” pisze tak:
„Gdy jest coś, co do czego zgadzają się hindusi, chrześcijanie, buddyści, taoiści i sufi, wówczas prawdopodobnie jest to niezwykle ważna prawda o uniwersalnym i ostatecznym znaczeniu.
To jest naprawdę niezwykłe. Sądzę, że to świadectwo uniwersalnej natury tej wiedzy, uniwersalnego doświadczenia zbiorowego ludzkości, które jest wszędzie zgodne co do pewnych głębokich prawd dotyczących ludzkiej kondycji i dostępu człowieka do Boskości.”
Filozofia wieczysta wykazuje zgodność co do wielu głębokich prawd.
Ken Wilber za najważniejsze uważa siedem z nich:
1. Duch istnieje.
2. Duch istnieje wewnątrz.
3. Większość z nas nie wie o Duchu wewnątrz, gdyż żyjemy w świecie grzechu, oddzielenia i dwoistości – to znaczy żyjemy w stanie upadku czy też w stanie iluzji.
4. Istnieje wyjście z tego upadku, grzechu i iluzji, istnieje Droga do Wyzwolenia.
5. Jeżeli pójdziemy tą Drogą, rezultatem będzie Odrodzenie lub Oświecenie, bezpośrednie doświadczenie Ducha wewnątrz, Najwyższego Wyzwolenia.
6. To Najwyższe Wyzwolenie oznacza koniec grzechu i cierpienia.
7. Bezpośrednie doświadczenie Ducha wewnątrz, Najwyższe Wyzwolenie kończy się społecznym aktem miłosierdzia i współczucia wobec wszystkich czujących istot.
Ken Wilber bardzo obszernie wyjaśnia w swojej książce po kolei wszystkie te punkty. Zachęcam Cię do osobistej lektury tej pasjonującej, niezwykłej wręcz książki.
Swoją wypowiedź kończy takimi słowami:
„Tym, co powoduje cierpienie, jest pragnienie oddzielonego ja, jego zachłanność i pożądliwość, a tym, co je kończy, jest droga medytacyjna, która przekracza ja, i wszelkie pragnienia.
Cierpienie jest wrodzone węzłowi albo ściśnięciu, znanemu jako ja, i jedynym sposobem na przerwanie cierpienia jest położenie kresu ja. Nie chodzi tylko o to, że po oświeceniu czy ogólnie praktyce duchowej już nie czujesz bólu, niepokoju, strachu. To pozostaje. Po prostu już nie zagrażają one twojemu istnieniu, więc przestają być problemem.
Już się nie identyfikujesz, nie przejmujesz się nimi, już ci nie zagrażają. Tak więc nie ma już żadnego rozkawałkowanego ja, które mogłoby być zagrożone, a z drugiej strony Ja (duże) nie może być zagrożone; jest Wszystkim, więc nie ma niczego zewnętrznego, co mogłoby wyrządzić mu krzywdę.
W sercu czujesz głęboką ulgę, odprężenie i otwarcie. Człowiek uświadamia sobie, że żadne, największe nawet cierpienie nie może wpłynąć na jego prawdziwe Istnienie.
Cierpienie przychodzi i odchodzi, ale człowiek ma teraz „spokój, który przekracza zrozumienie”. Mędrzec doświadcza cierpienia, ale ono nie rani go. Ponieważ jest świadomy cierpienia, motywem jego działania staje się współczucie, pragnienie pomagania tym, którzy cierpią i uważają, że ich cierpienie jest rzeczywiste.
Prawdziwe oświecenie przejawia się w aktach społecznych powodowanych miłosierdziem i współczuciem i mających na celu pomoc wszystkim istotom w uzyskaniu najwyższego wyzwolenia.
Oświecona działalność to po prostu bezinteresowna służba.
Skoro wszyscy jesteśmy jednością w tym samym Ja albo w tym samym mistycznym ciele Chrystusa lub Dharmakai, to służąc innym, służę swojemu Ja. Myślę, że gdy Chrystus powiedział: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”, to na pewno miał na myśli „Kochaj bliźniego swego jak swoje Ja”.”
W tym samym rozdziale Ken Wilber tak mówi o medytacji:
„Czym jest, co daje i jak działa medytacja, można różnie wyjaśniać. Niektórzy mówią, że medytacja to wywołanie stanu relaksacji. Inni – że to sposób na wyćwiczenie i wzmocnienie świadomości; ześrodkowanie, zogniskowanie Ja; powstrzymanie nieustannego myślenia werbalnego i rozluźnienie ciała – umysłu; uspokojenie ośrodkowego układu nerwowego; złagodzenie stresu, wzmocnienie poczucia własnej wartości, zredukowanie niepokoju i środek na depresję.
Wszystko to prawda; badania kliniczne wykazały, że medytacja rzeczywiście tak działa. Chciałbym jednak podkreślić, że medytacja jest i zawsze była praktyką duchową. Chrześcijańska, buddyjska, hinduistyczna, taoistyczna, suficka – medytacja służy temu, by dusza zeszła w głąb, odnajdując ostatecznie najwyższą tożsamość z Bóstwem.
„Królestwo Niebios jest wewnątrz”, a medytacja od samego początku była królewską drogą do tego Królestwa. Choć przynosi różne efekty – a daje wiele dobroczynnych skutków – jest przede wszystkim poszukiwaniem Boga w sobie.
Powiedziałbym, że medytacja jest drogą duchową, nie religijną. Duchowość wiąże się z doświadczeniem, nie z samą tylko wiarą; z Bogiem jako Podstawą Bytu, a nie z postacią „kosmicznego tatusia”; z przebudzeniem ku prawdziwemu Ja, a nie z modlitwą o małe ja; z ćwiczeniem świadomości, a nie z kościelnym moralizowaniem na temat picia, palenia i seksu; z Duchem będącym w sercach wszystkich ludzi, a nie z czymś, co się robi w tym czy tamtym kościele.
Mahatma Gandhi jest duchowy; Oral Roberts jest religijny. Albert Einstein, Martin Luter King, Albert Schweitzer, Emerson i Thoreau, świeta Teresa z Avili, Dame Julian z Norwich, William James – są duchowi. Billi Graham, arcybiskup Sheen, Robert Schuller, Pat Robertson, kardynał O’Conor – religijni.
Medytacja jest duchowa, modlitwa jest religijna. Mam na myśli modlenie się do Boga o nowy samochód, o pomoc w zrobieniu kariery itd. – to jest religijne; to po prostu chęć podtrzymania małego ego w jego pragnieniach. Medytacja natomiast poszukuje wyjścia poza ego, o nic nie prosi Boga, o nic prawdziwego czy wymyślonego, ale sama się ofiarowuje w celu osiągnięcia szerszej świadomości.
Medytacja jest więc nie tyle częścią tej czy innej religii, ile częścią uniwersalnej kultury duchowej całego rodzaju ludzkiego – wysiłkiem, by powiązać świadomość ze wszystkimi aspektami życia. Jest, innymi słowy – częścią tego, co zostało nazwane filozofią wieczystą.”