Różnica pomiędzy królikami rasowymi a królikami hybrydowymi powinna się uzewnętrzniać w produkcji żywca. Hodowane w Polsce króliki nowozelandzkie i termondzkie nie odbiegają parametrami od importowanych hybryd.

Data dodania: 2010-02-10

Wyświetleń: 13009

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Prawdy i mity o produkcji królików hybrydowych.

Leszek Antoni Gacek

Pomimo dość nieciekawej sytuacji na rynku żywca króliczego od czasu do czasu słychać jeszcze nawoływania przedstawicieli różnych firm genetycznych, najczęściej francuskich i włoskich obiecujących uzyskanie rewelacyjnych efektów w produkcji żywca króliczego z zastosowaniem ich materiału hodowlanego. Proszę pamiętać, że wszystko co Państwu jest przedstawiane nakierowane jest na sprzedanie królików hodowlanych a nie na to aby Państwu przysporzyć majątku i poprawić dochody. Podawane dane produkcyjne nie są wprawdzie nieprawdziwe ale musimy nauczyć się podchodzić do nich krytycznie. Poniżej podam kilka przykładów danych produkcyjnych i ich moją, dość swobodną, interpretację.

Deklarowane przez przedstawicieli firm hodowlanych parametry produkcyjne stad królików hybrydowych (parametry - druk wytłuszczony):

Średnia liczba królików w miocie: - 8,5-9

Takie liczby królików w miocie są możliwe do uzyskania u królików hybrydowych, lecz byłbym tu ostrożny i do obliczeń produkcyjnych przyjąć należy średnią na poziomie 8,0 sztuk. Lepiej się rozczarować mile niż nie mile. Nie wiadomo jak zachowają się samice w naszych warunkach klimatycznych (pomimo regulowanego mikroklimatu wewnątrz fermy) i na paszach tu produkowanych. Nie wiemy czy Firmy te stosują w paszy antybiotyki, co u nas jest niedozwolone. Poza tym są to ilości królików które się rodzą, czyli zdolność biologiczna. Bardzo możliwe, że linie takie dają takie możliwości (8,5 - 9,0 szt/miot) lecz należy to dokładnie monitorować poprzez prowadzenie dokładnych zapisów dotyczących wielkości rodzących się miotów. Mogą one, w pewnym stopniu, zależeć od sprawności inseminatora (procedura rozcieńczania nasienia) z jednej strony, a z drugiej na liczebność miotu może mieć wpływ ilość strawnego białka w dawce pokarmowej (resorbcja płodów). No ale dość już tego wybrzydzania, jeżeli deklarują taką ilość to należy, w dobrej wierze, przyjąć ją jako prawdziwą.

Upadki od urodzenie do odsadzenia (35 dni): - 8-15%

Podana liczba upadków, od urodzenia do odsadzenia, zależna jest od bardzo wielu czynników. Najmniej istotną rzeczą jest pasza, przynajmniej do wieku kiedy króliczęta same zaczynają ją jeść. Przy gorszej paszy organizm samicy się wyniszczy, ale jej organizm będzie się starał wyprodukować odpowiednią ilość mleka. Duże znaczenie ma konstrukcja klatek i domku wykotowego. Należy unikać wszelkich możliwości upadków spowodowanych przez czynniki techniczne, w tym nieodpowiedniej temperatury. Podane wartości wydają mi się jednak trochę za małe, przynajmniej na początku działalności kiedy to będą niedopracowane pewne wymogi techniczne i będzie brakowało doświadczenia. Najwięcej strat w tym okresie spowodowane jest poprzez wychłodzenie organizmu noworodka (wyciągnięcie z wykotnicy, wykot na siatce, itp.) oraz z zachowania samicy kiedy to z nieokreślonych przyczyn niszczy ona cały miot. Albo rodzi go już martwego, albo zagryza młode, albo nie karmi i młode zdychają same. Są to jednak straty możliwe do uniknięcia poprzez bieżący nadzór nad samicami kocącymi się. Żywe urodzone młode bardzo często można uratować, poprzez nawet podkładanie do innej samicy, pod warunkiem szybkiego zlokalizowania zagrożenia. Tutaj dużą rolę odgrywa pracowitość obsługi, a może nie tyle pracowitość tylko szeroko rozumiana troskliwość i częste doglądanie stada.

Upadki po odsadzeniu do końca tuczu w 80 dniu: - 5-25%

Ta ilość z kolei wydaje mi się nieco zawyżona. Jeżeli w hodowli padało by 25% królików w okresie tuczu to znaczy, że mamy do czynienia z jakimś czynnikiem chorobowym. Choroby się leczy i nie ma problemu. Poza tym odpowiednio stosowana profilaktyka zabezpiecza przed stratami. Mam tu na myśli przede wszystkim kokcydiozę, jako główną przyczynę upadków w okresie tuczu. Nie bardzo wyobrażam sobie inne przyczyny masowych (1/4 to już bardzo dużo) upadków, no mogą być jeszcze zatrucia pokarmowe, ale za to, to jest odpowiedzialna firma paszowa. W dobrze zorganizowanej fermie - klatki, obsługa, mikroklimat, szczepienia ochronne, dezynfekcje itp., upadki powinny kształtować się na poziomie do 10%. Oczywiście pod warunkiem stosowania dobrej paszy. Stwierdzenie po jakimś czasie, że padło nam dużo królików („wywoziłem taczkami, ale to była moja wina bo...") i wiemy z jakiego powodu, jest skrajnym brakiem odpowiedzialności i powinno być karane przynajmniej chłostą. Hodowca musi umieć przewidywać zagrożenia. Przy fermie na 2 000 samic nie ma miejsca na żadne eksperymenty, nawet najmniejsze.

Skuteczność prowadzonej inseminacji: - 70%

Jest to realna wartość uzyskiwana na fermach, zarówno przy inseminacji jak i przy kryciu naturalnym pod warunkiem zapewnienia odpowiedniej temperatury. Jest to wartość średnia, roczna. Można ją jednak podnieść do wartości ok. 80% poprzez stosowanie różnych technik zootechnicznych - u królików rasowych może być to odpowiedni program świetlny, stosowanie u samic opornych szoku głodowego lub transportowego itp. Jak można to poprawić u hybryd to dokładnie nie wiem, ale wydaje mi się, że chodzi tu o bardzo ścisłe przestrzeganie procedury inseminacji.

Przy każdej inseminacji muszą być zapładniane nowe młode króliki. Zakup młodych królików może się odbywać co 6 tygodni, w dwóch grupach wiekowych, np. króliki w wieku 10 i 13 tygodni.

To stwierdzenie jest dla mnie cokolwiek niejasne. Według procedury, prowadzenia produkcji żywca króliczego w oparciu o króliki hybrydowe, wszystkie samice które z jakichś przyczyn są usuwane ze stada, powinny być zastępowane przez samice nowe, pochodzące z zakupu. Ilość ich będzie więc równa wielkości stada pomnożonego przez procent brakowania. Proponowany zakup, co 6 tygodni, wynika najprawdopodobniej z faktu, że samice po drugiej nieudanej inseminacji (przy założeniu 70% skuteczności) są eliminowane. Jest to chyba zbytnia rozrzutność. W przyszłości należy sprawdzić możliwość inseminowania samic pochodzących z własnego przychówku oraz krycia samic nie poddających się inseminacji w sposób naturalny, np. samcami również pochodzącymi z własnego przychówku. Do takich procedur, jako nielegalnych w myśl przedstawionej przez Firmę dostarczającą samice technologii, nie należy się oczywiście przyznawać.

Wynik: rocznie do uboju trafia około 45 królików od jednej samicy.

Przy założeniu dokonywania zakupu nowych samic, w podanej wyżej ilości i przy ścisłym przestrzeganiu procedur inseminacyjnych, taka produkcja jest możliwa do osiągnięcia. Na początek jednak należy być ostrożnym w planowaniu takiej wielkości produkcji.

Cykl 42 dniowy, ale tylko 70% ma młode, pozostałe króliki są inseminowane w następnej grupie, 3 tygodnie później, i mają cykl 63 dniowy. Króliki  które 2. zapłodnienia mają negatywne są oddawane do uboju, ponieważ nie są dość produktywne.

Co to znaczy cykl 42 dniowy? Ciąża u królika trwa przecież ok. 32 dni. Po inseminacji wykoty następują już po miesiącu a ilość królików nie zapłodnionych jest znana już po 14 dniach, poprzez badanie kotności metodą palpacyjną. Jeżeli stwierdzimy, że 30% jest nie kotnych to je inseminujemy od razu. Ja wiem, że jest to dodatkowa robota dla inseminatora, ale nie można sobie pozwolić na to aby samice siedziały i „nic nie robiły" tylko w imię utrzymania jakiegoś cyklu. Nigdy nie uda się tak prowadzić produkcji aby wszystkie wykoty następowały w dużych grupach, w jednakowym terminie. Po jakimś czasie wszystko to się „rozjedzie" i będziemy musieli inseminować codziennie i tak samo w każdym dniu będą przypadały wykoty. Dla ułatwienia sobie pracy odsadzanie młodych od samic możemy później przeprowadzać np. raz w tygodniu. Nie podają przedstawiciele handlowi najczęściej danych, czy technologia zakłada sprawdzanie kotności, jeżeli nie, to podany schemat nabiera realności, co wcale nie znaczy, że mi się podoba. Jeżeli samica po drugiej inseminacji nie jest kotna i jest eliminowana ze stada to do jej wartości zakupu należy dodać wartość zjedzonej przez nią paszy i pomniejszyć to o wartość rzeźną i wpisać to w straty fermy. Należałoby przeprowadzić obliczenia czy nie dać takiej samicy jeszcze jednej szansy i pokryć ją np. naturalnie, ryzykując 14 dniowy, do sprawdzenia kotności, okres żywieniowy, w nadziei otrzymania od niej potomstwa.

Szczepienie przeciw RHD kosztuje 0,75 i przeciw myxomatozie także 0,75

Koszt szczepienia przeciw pomorowi, dla jednej sztuki młodej w okresie odsadzania od samicy, wynosi, wg moich informacji o cenach, około 0,45zł (1/2 dawki) natomiast przeciwko myksomatozie w granicach 1zł (cała dawka). Do tego należy doliczyć koszt szczepienia całego stada dorosłego (raz w roku) całą dawką zarówno przeciw myksomatozie jak i pomorowi. W okresie zimowym, kiedy nie ma zagrożenia występowania komarów roznoszących wirusa myksomatozy, możemy zrezygnować ze szczepienia królików młodych przeciwko tej chorobie. Co do cen to nie mam pojęcia jakie macie układy z weterynarią. Optymalną rzeczą byłoby zaopatrywanie się w szczepionki bezpośrednio u producenta - Myxovac produkuje Biowet Puławy (Dział Handlowy - tel. 081 886 36 11), Cunivac produkuje Zduńska Wola, Zakład Pryszczycy Instytutu Weterynarii (tel. 043 823 51 34). Zakupów należy dokonywać na jakiegoś lekarza weterynarii z zarejestrowaną praktyką. Przy dużych ilościach, a takie interesują potencjalnych producentów, lekarz będzie się bał fiskusa. Będzie wykazywał duży obrót szczepionkami, bez wykazywania dochodu za usługę (oficjalnie hodowcy nie wolno samemu szczepić).

Młode króliki są szczepione 2 razy przeciw myxomatozie i raz przeciw RHD.

Młode wystarczy szczepić jeden raz przeciw myksomatozie, przecież one żyją tylko ok. 70 dni i zaszczepienie w wieku 4 tygodni wystarczy im do końca tuczu.

Matka z młodymi, samcem i hodowanymi młodymi królikami je rocznie około 450 kg paszy.

Jakim cudem znalazł się tu samiec, przecież ma być to sztuczna inseminacja. Liczmy samicę z młodymi:

1 samica x 365 dni x 0,25 kg/dzień = 91,25kg/rok. Podana niżej wartość 150kg zakładałaby dzienną dawkę pokarmową na poziomie 0,4kg co byłoby możliwe gdyby wszystkie samice były cały czas kotne. W pierwszej połowie kotności samica zjada ok. 0,15kg (pod warunkiem że nie ma przy sobie dzieci), w drugiej połowie kotności (a w tym czasie już nie ma przy sobie dzieci) wartość ta rośnie do 0,25kg. W zakładanym okresie tuczu (12 tygodni od urodzenia czyli przez ok. 50 dni)) młode - przyjęte 45 sztuk (oby tak było):

45szt x 0,12kg/dzień x 50dni = 270kg/rok. Jak by nie liczył razem daje mi to najwyżej 420 kg/rok/samicę z młodymi.

Około 150 kg z tego jedzą: matka i młode, które są przy matce.

Jak wyżej.

Młode przy matce zaczynają pobierać pasze między 19-20-21 dniem życia. Potem stopniowo przechodzą z mleka matki na granulat.

To się wszystko zgadza, tak jest skonstruowana fizjologia królika i na nią nie mamy wpływu.

Przy odsadzeniu jedzą około 80 gr./dzień i przy końcu około 150 gr/dzień

Podane dawki odpowiadają danym występującym w praktyce i taki należy przyjmować do obliczeń. Ja przyjmuje średnio w okresie tuczu dawkę na poziomie 0,12kg.

Króliki od urodzenia do sprzedaży są około 12 tygodni w króliczarni. Wówczas króliki mają wagę 2,6-2,7 kg.

Wynika z tego, że króliki są trzymane do wieku ok. 80 dni. Jest to tylko o 10 dni mniej niż przy królikach rasowych, które jednak w wieku 90 dni uzyskują wagę w okolicach 2,5kg. W tym przypadku widać przewagę królików hybrydowych nad królikami rasowymi.

Instrumentalne traktowanie zwierząt, wg proponowanego przez przedstawiciela handlowego sztywnego grafika, podnosi koszty całego przedsięwzięcia. Nie podoba mi się pomysł przenoszenia samic z klatki do klatki. Jest to dodatkowa praca i zbędny stres dla zwierząt. ja bym raczej optował za stworzeniem planu pracy ale tylko dobowego. Nie jest dobrą rzeczą jeżeli jakieś czynności obsługowe wykonujemy tylko raz w tygodniu. Uwzględniając jednak podawane zalecenia pozwolę sobie zaproponować rozkład pracy, nazwijmy go, dzienny. Będą to prace do wykonania w ciągu każdego dnia (w kolejności wykonywania i bez podania czasu pracy który będzie wynikał z ilości zwierząt i ilości pracowników obsługi):

1. Rano (nie później niż do 8:00) rozdawanie połowy karmy wszystkim zwierzętom, dorosłym i w okresie tuczu, w ilości wynikającej z ich stanu fizjologicznego oraz ilości karmy pozostawionej w karmidłach z dnia poprzedniego. Ważenia ilości rozdanej karmy i ilości niewyjadów w klatkach gdzie prowadzona jest kontrola tempa wzrostu. Jeżeli mamy zamykane wykotnice to należy je otworzy, na okres około 1 - 2 godzin, aby samice nakarmiły młode. Jeżeli samice mają stały dostęp do młodych czynność ta odpada i wydaje mi się że tak jest lepiej. Samica sama decyduje o terminie karmienia. W trakcie rozdawania karmy sprawdzamy, a raczej obserwujemy i tylko zaznaczamy (np. kolorowym spinaczem do bielizny), zwierzęta o podejrzanym wyglądzie. Usuwanie sztuk padłych z dokonaniem niezbędnych zapisów.2. Przegląd (dokładny) stada ze szczególnym uwzględnieniem przeglądu gniazd u samic które się wykociły, liczenie młodych z nowych miotów, usuwanie wilgotnej ściółki w wykotnicach, królików padłych, standaryzacja wielkości miotów. Dokładnie oglądamy zwierzęta które zaznaczyliśmy w trakcie rozdawania karmy. Dokonywanie niezbędnych zapisów w kartach klatkowych zwierząt. Zabiegi profilaktyczne i lecznicze w stadzie zwierząt dorosłych - świerzb, odgnioty, grzybica, obcinanie pazurków itp. Ważenia kontrolne wybranych miotów podlegających ocenie tempa wzrostu w okresie odchowu.3. Czynności związane z rozrodem - sprawdzanie kotności, wyznaczanie zwierząt do krycia lub inseminacji w dniu następnym, krycia naturalne lub inseminacja zwierząt wyznaczonych do tego w dniu poprzednim. Te czynności powinny zabierać od 60 do 70% czasu pracy, a od ich sumienności wykonania zależy powodzenie całości przedsięwzięcia. Dokonywanie niezbędnych zapisów i zaznaczanie (kolorowe spinacze do bielizny - najbardziej się sprawdzają) zwierząt w odpowiednich stanach fizjologicznych.4. Osadzanie od samic królików które osiągnęły odpowiedni wiek i masę ciała i przenoszenie ich, oczywiście po dokonaniu niezbędnych szczepień, do sektora tuczu. Przeprowadzanie ważeń kontrolnych wybranych zwierząt do określania tempa przyrostu masy ciała w okresie tuczu. Przegląd zwierząt w sektorze tuczu i dokonanie niezbędnych czynności pielęgnacyjnych (świerzb, przerost zębów, odgnioty, grzybica).5. (Alternatywnie z punktem 4, nie ma konieczności wykonywania tych czynności codziennie). Sprzedaż zwierząt po zakończeniu okresu tuczu i osiągnięciu niezbędnej masy ciała. Czynności porządkowe polegające na myciu, dezynfekcji, usuwaniu obornika, drobnych naprawach i remontach.6. Po południu i wieczorem ponowne otwieranie wykotnic w celu nakarmienia przez samice młodych (jeżeli jest taka konieczność). Rozdawanie drugiej połowy karmy z uwzględnieniem tempa wyjadania. Dodatkowe, uzupełniające, krycia naturalne lub inseminacja (dla większej pewności co do skuteczności). Przy prowadzeniu rozrodu w oparciu o sztuczną inseminację może być to nieco utrudnione ale warto spróbować.7. Noc - w razie bezsenności martwienie się i planowanie czynności na dzień następny, przy zachowaniu ciszy i ostrożnie (z wykorzystaniem nikłego światła dyżurnego, w półmroku) sprawdzanie czy nie dzieje się coś złego na fermie, planowanie produkcji i sposoby wydawania zarobionych na królikach pieniędzy (lub obmyślanie plany ucieczki przed wieżycielami). [J]

Uważam, że ten przykładowy rozkład zajęć w ciągu dnia, jest najbardziej optymalny bo pozwala uniknąć nawet jednego dnia zbędnego w cyklu rozrodczym. Z praktyki wynika, że i tak nie wiem jak ściśle przestrzegany harmonogram tygodniowy, po jakimś czasie sprowadza się do tego co mniej więcej przedstawiłem. Przykładowo jeżeli dzisiaj sprawdzimy samicę i stwierdzimy, że nie jest kotna to nie ma powodu aby czekać więcej niż 24 godziny z ponownym jej pokryciem lub inseminacją. Przy fermach w granicach 500 - 600 samic można się opierać na kryciu naturalnym i nie zawracać sobie głowy inseminacją. Nie wyobrażam sobie fermy, zwłaszcza dużej, na której inseminacja byłaby prowadzona raz w tygodniu. Niepotrzebnie będzie to wydłużało okres miedzyporodowy u samic. Może na wielkich zachodnich fermach stosunek wartości żywca do wartości zużytej karmy jest inny ale w naszych warunkach samica która je „niezasłużenie" obniża rentowność.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena