Te opory mają różne przyczyny, np:
- potrzeba włożenia przynajmniej odrobiny wysiłku w przemyślenie i
zastanowienie się, co ja właściwie chcę,
- obawa przed rozczarowaniem, jeśli nie uda się zrealizować planów (co może
zniechęcać już do samego wytyczenia celów)
- brak wiary w skuteczność i celowość spisywania celów :),
- konieczność zmiany swoich przyzwyczajeń i wyrobienia nowych nawyków (bardziej zorganizowane i systematyczne działanie).
Te wszystkie przyczyny powodują powstanie strachu i niepokoju, który może paraliżować wręcz przed zmianami, które chcemy dokonać w swoim życiu - przed lepszym uporządkowaniem go i posiadaniem większej kontroli nad tym, dokąd zmierzamy.
Jak można sobie z nim radzić? Normanie. :)
Zaakceptować go i po prostu zająć się spisywaniem swoich planów, choćby w sposób mało uporządkowany. Najtrudniejszy jest początek (tak jest ze wszystkim). Natomiast gdy już zaczniemy, jest dużo łatwiej. Spisane hasła, można już później bardziej szczegółowo określać.
Pewnie słyszałeś to już nie raz. To nic. Jeśli czytasz ten artykuł to pewnie nie dowierzasz jeszcze, że planowanie ma wielki sens.
Powiem Ci w tajemnicy, że nie trzeba być nawet przekonanym w 100%, że wyznaczanie celów jest istotne, by cieszyć się życiem. Wystarczy zacząć i samemu sprawdzić, jak to działa i dlaczego coraz więcej osób o tym mówi.
Pamiętaj tylko, że każdy cel powienien posiadać (w zależności od „stopnia trudności") odpowiedni termin realizacji, który może się wydłużyć, gdy pojawią się różne nieprzewidywalne sytuacje w Twoim życiu.
Świadomość tego, pomaga wytrwać i zachować spokój zamiast nerowo oczekiwać aż „dopniemy swego".
Zapraszam gorąco do przeczytania trzech innych artykułów, które nawiązują do poruszanych wyżej zagadnień: