Po raz kolejny w swej karierze Andrzej Gołota przegrywa z kretesem. Opisujemy co było tego powodem, kto jest winien takiego stanu rzeczy oraz co dalej z karierami obu pięściarzy.

Data dodania: 2009-10-25

Wyświetleń: 4394

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 7

Głosy ujemne: 2

WIEDZA

5 Ocena

Licencja: Creative Commons

Polska Walka Stulecia, starcie Dawida z Goliatem

Pod takimi sloganami reklamowana była walka bokserska między Andrzejem Gołotą a Tomaszem Adamkiem. Podkręcaniu atmosfery pomagały liczne różnice między obydwoma zawodnikami. Andrzej Gołota, niegdyś wielka nadzieja polskiego boksu, postać niezwykle popularna tak w kraju jak i w USA. Zarabiający duże pieniądze. Wielkie szanse i spektakularne porażki. Do tego nieokrzesany charakter oraz liczne skandale i kontrowersje poza ringiem znane jeszcze z czasów jego amatorskiej kariery. Tomasz Adamek, dwukrotny mistrz świata w dwóch kategoriach wagowych, doceniany w światku bokserskim i niezwykle ambitny. Spokojny i opanowany, kulturalny w wypowiedziach. Kiedy Gołota pamiętany jest głównie z niewykorzystanych szans Adamek notuje kolejne sukcesy i wzrost formy. Wywołuje to irytacje tego pierwszego. To oraz niechęć prywatna Gołoty do mistrza świata zostały z miejsca podchwycone przez organizatorów walki i promowana ona była jako powodowana pobudkami osobistymi. 

Potęga kontra finezja

Rzeczą wywołującą największe emocje były predyspozycje fizyczne obu pięściarzy. Rzesze fanów boksu niekoniecznie posiadających odpowiednią wiedzę oceniali przyszłą walkę jako starcie nierówne, ze względu na większą wagę Andrzeja Gołoty. Dla osób nieobeznanych był to atut będący wykładnikiem siły ciosów. Pojawiały się wielokrotne stwierdzenia jak to bokser cięższy urwie głowę lżejszemu. W praktyce jednak Tomasz Adamek osiągnął pułap wymagany w wadze ciężkiej i o jakicholwiek dysproporcjach mowy być nie mogło, przynajmniej pod względem formalnym, sportowym. 

Dnia 24 października roku 2009 nadszedł wreszcie moment wyczekiwany przez dziesiątki tysięcy fanów sportu w całej Polsce. Wszelkie wątpliwości miały zostać rozwiane, mieliśmy wreszcie uzyskać odpowiedź na najważniejsze w ostatnich miesiącach dla kibiców pytanie - czy Tomasz Adamek da radę Andrzejowi Gołocie.
Wyjście na ring obu bokserów przyniosło zaskoczenie. Każdy doskonale wiedział o przewadze wagowej Andrzeja Gołoty ale tym razem bokser wydawał się być większy niż zazwyczaj. I faktycznie, ważący najwięcej w swojej karierze Polak był zwyczajnie gruby; umięśniona sylwetka będąca dotychczas dumą Gołoty zniknęła bezpowrotnie przysłonięta przez umyślnie nabitą masę. Brak sensu takiego przygotowania fizycznego zdumiał wszystkich a zwolennicy Andrzeja Gołoty zaczęli mieć wątpliwości co do tego czy waga w boksie to atut. Posiadający naturalnie dużo większą masę od Adamka Gołota miał przecież komfort skupienia się na treningu bokserskim. Kiedy Adamek zmuszony był zwiększać wagę i tracić szybkość, Gołota miał tą szybkość dopracowywać bez obawy o utratę wagi, której przewaga i tak była po jego stronie. Tymczasem nasz najbardziej znany bokser poszedł dokładnie w drugą stronę, co jest zupełnie niezrozumiałe. 

Od początku walki widać było kolosalną różnicę w klasie obu bokserów. Ważący niemal 20 kilogramów więcej od rywala Gołota zadawał wolne, sygnalizowane ciosy które na Adamku nie robiły żadnego wrażenia. Zachartowany w bojach z Brigsem popularny „Góral” bez problemu zbijał niemrawe ciosy oponenta. Nie będąc w zasadzie w żaden sposób zagrożony ani poddany presji spokojnie i z coraz większą pewnością siebie zadawał kolejne kombinacje bezradnemu Andrzejowi Gołocie. Już w pierwszej rundzie rozwiały się przewidywania silniejszych ciosów Gołoty i słabych Adamka oparte na różnicy wagowej pięściarzy. Ciosy Gołoty pozbawione były siły a ponieważ zadawane były wolno trafiały w gardę lub były unikane przez doświadczonego mistrza świata. Ataki „Górala” cechowały się natomiast niesamowitym impetem i siłą. Głowa Andrzeja Gołoty obijana była jak piłka i już w pierwszej rundzie został powalony na deski.


Kolejne minuty walki nie przynosiły niczego nowego i nikt już nie wierzył w cud. Tomasz Adamek zdeklasował rywala pokazując mu profesjonalny boks. Bardzo ruchliwy, świetny technicznie i co ciekawe - dysponujący o wiele mocniejszym ciosem - obijał „nadzieję białych”. Mimo że przed walką znokautowanie Gołoty było kwestią bardzo sporną podczas walki z każdą potężną serią ciosów stawał się on coraz bardziej zamroczony. Brak umiejętności bokserskich został uwidoczniony ponownie i znów w kompromitujący dla niego sposób. Nie potrafiąc nawiązać walki próbował klińczować co przy braku dynamiki nie miało szans na powodzenie w starciu z tak mocnym przeciwnikiem. 
Będąc w wielkich opałach, z rozciętym już w pierwszej rundzie łukiem brwiowym zbierał potężne ciosy. Po kolejnym z rzędu knockdownie, w piątej rundzie Gołota swoim sposobem zataczając się odwrócił się od rywala zrezygnowany uciekając w liny. Widząc to sędzia przerwał nierówne starcie w obawie o zdrowie zakrwawionego, słaniającego się na nogach Andrzeja Gołoty. 
Tomasz Adamek odniósł 39 zwycięstwo, pierwsze w wadze ciężkiej.


Naganne zachowanie Marioli Gołoty po walce

Bardzo nieprzyjemna sytuacja miała miejsce tuż po ogłoszeniu wyniku pojedynku. Cieszący się Tomasz Adamek jak zwykle pozdrawiał swoich kibiców wchodząc na liny w każdym rogu ringu. Po podejściu do narożnika Gołoty z zamiarem podziękowania mu za walkę został przez niego kompletnie zignorowany a po wejściu na liny zaczepiony przez Mariolę Gołotę, która klapiąc go i pokrzykując wygoniła z narożnika. Początkowo próbując wytłumaczyć kobiecie sytuacje zniesmaczony Tomasz Adamek wreszcie odwrócił się i wyraźnie zmieszany odszedł. Rzadko widujemy takie niesportowe zachowanie ze strony pokonanych.

Kolejna kompromitacja w karierze Andrzeja Gołoty

Przegrane pojedynki są normalnością dla każdego boksera, perfekcyjne bilanse zarezerwowane są tylko dla nielicznych. Ważne jest jednak jak się przegrywa, ważne są powody porażek. Andrzej Gołota ma na swoim koncie aż 8 przegranych pojedynków w dodatku budzących wiele kontrowersji. Jego kariera mająca się ku upadkowi ostatniego wieczoru po raz kolejny stanęła pod znakiem zapytania.


Serwis informacyjny Hotfirma.pl pokusił się o dokonanie dokładnej analizy formy Andrzeja Gołoty oraz sposobu jaki przygotował się do tej walki. Ocenie poddana została jego kompetencja jako pięściarza.
Rozpoczynając od złego przygotowania do walki można zadać pytanie czy Andrzej Gołota w ogóle jest w stanie osiągnąć wysoką, światową formę. Kilka dni przed walką w prasie ukazała się jego wypowiedź dotycząca diety sportowej, do której jak przyznał nigdy nie przywiązywał specjalnej wagi. Stwierdził, że dopiero teraz odkrył, że jest to podstawą treningu. To co jest znane każdemu początkującemu sportowcowi Gołota odkrył dopiero u schyłku kariery. Zafascynowany skutecznością odżywek białkowo-węglowodanowych zaczął nabijać masę, co było w tym pojedynku rzeczą absurdalną. Ciekawa jest też postawa jego trenera, który powinien poprowadzić swojego podopiecznego. Czy nie widział jaki efekt przynoszą takie przygotowania? 
Technika i umiejętności bokserskie Andrzeja Gołoty znane ze wspaniałych pojedynków toczonych z Bowem są obecnie jedynie wspomnieniem. Z wieloletniego wyszkolenia w boksie amatorskim, sprytu i finezji nie zostało nic. Andrzej Gołota prezentuje dzisiaj poziom zawodników amatorskich z lokalnych klubów bokserskich. Większość z lżejszych bokserów walczących na sobotniej gali miałaby duże szanse na zwycięstwo w konfrontacji z Andrzejem Gołotą tego wieczoru. Będąc jedną z dwóch głównych gwiazd imprezy okazał się być najgorszym bokserem gali. Team tego boksera, a przede wszystkim on sam powinien to przewidzieć i mając na uwadze fakt że stanie naprzeciw dwukrotnego mistrza świata powinien w porę anulować pojedynek. 
Byłoby to racjonalne. Z pewnością fani boksera nie kryliby niezadowolenia ale skończyło się to jeszcze większą kompromitacją. Kompletnie zdeklasowany przez oponenta nawet nie nawiązał walki a z trybun wściekli kibice zaczęli rzucać butelki na ring, co widzieliśmy już po skandalicznej walce z Mike'iem Tysonem. 

Chciałoby się powiedzieć, że Andrzeja Gołotę należy pamiętać z lat jego świetności. Niestety sposób w jaki prowadzi swoją karierę, nieustanne „wielkie powroty” kończące się sromotnymi porażkami skutecznie zamazują ten obraz. Wszystko wskazuje na to, że wraz z rozwojem polskiego boksu to właśnie zostanie zapamiętane, a nie jego wkład w popularyzację tego sportu wśród kibiców. 
Przeciwnik Andrzeja Gołoty - Tomasz Adamek okazał się być niezwykle przewidujący. Doskonale ocenił rywala, pewność wygranej była tak duża, że podjął decyzję o definitywnej zmianie kategorii wagowej na wagę ciężką a swoistym paleniem za sobą mostów była rezygnacja z jednego z pasów mistrzowskich. Debiutując w rankingu bokserów wagi ciężkiej na ósmej pozycji z pewnością wiedział, że pokonując popularnego pięściarza ugruntuje swoją pozycje. Wiedząc natomiast o niskiej klasie oponenta przewidywał wygraną w spektakularny sposób, zdawał sobie sprawę że w ten sposób zwróci na siebie uwagę całego bokserskiego świata. 

Polska Walka Stulecia. Starcie Dawida z Goliatem. Pojedynek, w który niewielu wierzyło, a kiedy został potwierdzony wielu krytykowało sens tej konfrontacji. Dla zwycięzcy była to jednak znakomita możliwość postawienia pierwszych kroków w wadze ciężkiej. Widowiskowa walka ze słabym ale popularnym bokserem stała się jego przepustką do starć z czołowymi bokserami wagi ciężkiej.

Licencja: Creative Commons
5 Ocena