Parę dni temu, skuszony ogłoszeniem, zainteresowałem się tematyką zarabiania w internecie. Oferty brzmią bardzo obiecująco, więc dlaczego by nie? Ot na przykład ogłoszenie takiej treści:
"Kasa przez internet! Zarabiaj na ocenianiu stron internetowych. Wystarczy, że wpiszesz "good", "bad", "well done" i za każdą opinię dostajesz od 4$ do 6$. W miesiącu wyciągam 500-600zł!"
Wchodzę i rejestruję się na stronie. Na początek mam ok. 5 witryn do oceny, za każdą dostanę 6 dolców. Po 15 minutach wypełniłem wszystkie ankiety i na "moim" koncie pojawiło się 25$. Fajno! To może by to tak wypłacić? I tu pojawia się problem....
Wypłacić kasę można dopiero po osiągnięciu 75$, a cały problem polega na tym, że od paru dni nie ma nowych stron do oceny. Mogę za to polecić znajomego za co dostanę dolca z hakiem. Czarno to widzę.
Poszukuję zatem ponownie sposobu na zarobienie pieniędzy przez internet. Tym razem pada na płatne klikanie w bannery i linki. Za każde kliknięcie dostaję średnio... 0,25 grosza! Tak, zgadza się. ĆWIERĆ grosza. Cała zabawa polega jednak na polecaniu stron znajomym. Za każdego poleconego dostajemy parę groszy plus procent od tego co zarobi. Cała ta szopka z klikaniem w linki przynosi dochód chyba tylko i wyłącznie autorom tychże stron. Chodzi o rekrutowanie nowych użytkowników, którzy przecież w ten sam link (podejrzewam, że zestaw początkowych linków jest dla każdego taki sam) mogą kliknąć parę razy.
Konkluzja jest taka, że nikt nie da nam pieniędzy za takie operacje, choćby nie wiem jak pięknie brzmiałyby obietnice i hasła rzucane na stronie głównej tego typu serwisów.
Kolejnym krokiem było coś co nazywa się Multi Level Marketing w skrócie MLM. Prawdę mówiąc nie bardzo wiem o co chodzi. Znalazłem ogłoszenie o pracę przez internet w której wystarczy mieć Worda i skrzynkę pocztową. Napisałem maila i za jakiś czas dostałem odpowiedź z "instrukcjami" w pdfie. To co tam było napisane przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Parę stron totalnego bełkotu o tym, że ten system jest świetny, że można się uniezależnić finansowo sprzedając pakiety (wtf?), wszystko poparte oczywiście cytatami zadowolonych ludzi, którzy przystąpili do systemu. Czytając to ma się przed oczyma sztucznie uśmiechniętych facetów w krawatach, którzy robią papkę z mózgu sprzedając cudowne odkurzacze, a których to facetów z całego serca nienawidzę. Po przebrnięciu przez tę całą informacyjną papkę dowiedziałem się, że muszę KUPIĆ jakiś bliżej nieokreślony pakiet startowy za 20zł a potem wcisnąć tenże pakiet komuś innemu i to ma mi przynieść niesamowite zyski i uczynić mnie szczęśliwym przez całe moje życie. Co jest w tym pakiecie? Ch*j wie.
Tak sobie pomyślałem, że to jednak niezłą sztuka tak zmanipulować człowieka, że jest wstanie zapłacić za coś co jest mu kompletnie nie potrzebne. Ba! Zapłacić za coś co jest tak naprawdę niczym konkretnym.