Przyjmijmy, że firma „X” organizuje imprezę sportową.
Przed jej startem ma swoje cele.
Jednym z nich jest popularyzacja wydarzenia, a drugim sprzedaż biletów na event.
Co złego może zrobić konkurencja?
Przed datą imprezy rozpoczyna działania mające na celu:
- zburzenie zaufania Internauty (nie zapominajmy, że w tym wypadku jest to potencjalny Klient);
- zasianie wątpliwości wśród Internatów;
- publikacja informacji niesprawdzonych z akcentem na domniemane błędy organizatora;
- działania przez negatywne komentarze na forach, blogach, pod artykułami, etc.;
Po imprezie:
- podkreślanie złej organizacji imprezy (gwóźdź do trumny dla imprez cyklicznych);
- upolitycznianie wydarzeń;
- sianie nieprawdziwych informacji o zagrożeniach lub braku poczucia bezpieczeństwa podczas imprezy, etc.;
Teraz coś, co może brzmi śmiesznie, ale doczekało się również swojej definicji.
Trolling – cóż to takiego?
Trollowanie (trolling) – antyspołeczne zachowanie charakterystyczne dla forów dyskusyjnych i innych miejsc w Internecie, w których prowadzi się dyskusje.
Trollowanie polega na zamierzonym wpływaniu na innych użytkowników w celu ich ośmieszenia lub obrażenia (czego następstwem jest wywołanie kłótni) poprzez wysyłanie napastliwych, kontrowersyjnych, często nieprawdziwych przekazów czy też poprzez stosowanie różnego typu zabiegów erystycznych. Podstawą tego działania jest upublicznianie tego typu wiadomości jako przynęty która doprowadzić mogłaby do wywołania dyskusji.
Typowe miejsca działania trolli to grupy i listy dyskusyjne, fora internetowe, czaty itp. Trollowanie jest złamaniem jednej z podstawowych zasad netykiety. Jego efektem jest dezorganizacja danego miejsca w Internecie2, w którym prowadzi się dyskusję i skupienie uwagi na trollującej osobie. – Źródło Wikipedia.
Co trolling może mieć wspólnego z „Czarnym PR”?
Bardzo wiele.
Jest świetnym narzędziem do budowania opinii – szczególnie tych czarnych.
Takie osoby, a często zorganizowane grupy są wynajmowane jako narzędzia do wzniecania dyskusji, które potoczą się w zamierzonym kierunku.
Przykład „Wszyscy, którzy pojechali na festiwal X to kretyni”
Niby niepozorna wypowiedź, a jednak każda osoba, która brała udział w wydarzeniu „X” poczuje się obrażona.
Następny krok jest łatwy do przewidzenia.
Zaczną się komentarze i wojna o to kto ma rację.
Padnie z pewnością pytanie: „dlaczego sądzisz, że osoby, które były na tej imprezie to kretyni?”
Odpowiedzi będą bliskie celowi jaki ma do osiągnięcia „Troll” – są to argumenty, którymi ma podważyć jakość, sens, bezpieczeństwo i inne aspekty związane z imprezą.
Na tym nie kończy się zabawa.
Przegrywający dyskusję Troll jest zasilany przez innych.
Wówczas już działa grupa wzajemnego wsparcia.
Pojawiają się komentarze utwierdzające uczestników dyskusji w tym, że jednak Troll ma rację.
W tym momencie cel I jest osiągnięty.
Kolejny etap – cel II.
„Ktoś musi być lepszy” – metodą porównawczą, Troll przekonuje nas, że impreza XYZ jest lepsza od imprezy X.
Klient X – organizator imprezy już jest stratny.
Nie zapominajmy, że bardzo duży procent Internatów sprawdza opinie o produktach / wydarzeniach, właśnie w Internecie.
Paradoksalnie bardzo mały procent tych samych Internatów sprawdzi inne źródła celem weryfikacji opinii.
Przykłady można mnożyć, ale czy Ty, jako człowiek odpowiedzialny za wizerunek firmy i powodzenie przedsięwzięcia, zdajesz sobie sprawę z tego jaki to ma wpływ na powodzenie całej akcji?
Otóż nagle okazuje się, że dynamika sprzedaży zaczyna spadać.
Impreza lub produkt zaczyna tracić zwolenników.
Dla przypomnienia podajemy przykład „wojny tłuszczowej”.
Może nie wszyscy pamiętają, ale swego czasu toczyła się medialna wojna między masłem i margaryną.
Wszelkie media atakowały Konsumenta informacją „Masło jest zdrowsze”, „Margaryna jest lepsza”, etc.
Finał był taki, że powstało masło maślane i margaryna pochodzenia maślanego, ale w głowie Konsumenta.
Dziś do przeprowadzenia takich działań nie potrzebujemy telewizji, radia, czy tez prasy drukowanej.
Takie rzeczy dzieją się każdego dnia w sieci.
Czy naprawdę myślisz, że czytając komentarze, dowiadujesz się co naprawdę Internauta myśli o danym wydarzeniu / produkcie / firmie / osobie?
Warto pomyśleć.
Często burzliwe komentarze i opinie są tłumaczone emocjami.
Tak, te często towarzyszą np.: festiwalom, wyborom politycznym, etc.
Jednak śledząc dokładnie opinie można dopatrzyć się celowych i nieudolnych akcji, w tym np.: marketingu politycznego.
Świetnym przykładem działań „Black PR” może być niedawno ujawniona sprawa promocji jednego z banków.
Otóż na specjalnie przygotowanej stronie, Internauta mógł zasięgnąć opinii o produktach bankowych.
Nic w tym dziwnego, prawda?
Prawda, tylko jest małe „ale”.
Strona była przygotowana w taki sposób, aby przeważały opinie pozytywne na korzyść jednego z banków.
Sposobem na walkę o konsumenta okazało się tworzenie negatywnych opinii na temat produktów konkurencyjnego banku.
Niestety, ale znacząca część konsumentów kieruje się takimi opiniami i rezygnuje z usług ofiary „czarnego PR”.
Szkody wywołane takim działaniem nie zamykają się stopką niniejszego serwisu.
Często cały serwis jest skrupulatnie przygotowany na potrzeby pozycjonowania w wyszukiwarkach.
Całe treści takich serwisów jak i złe opinie, są bardzo szybko i wysoko indeksowane przez wyszukiwarki internetowe.
Złe opinie rozchodzą się również przez działania marketingu wirusowego (szeptanego) „od ucha do ucha” i zostają powielana w niezależnych serwisach (co wzmacnia wiarygodność nieprawdziwej opinii).
Wszystko opiera się w znacznej mierze na poczuciu anonimowości.
Opinie w Internecie nie muszą być podpisane imieniem i nazwiskiem.
Nie muszą być markowane nazwą firmy.
Co więc stoi na przeszkodzie?
Aktualnie nic.
Dlatego warto pomyśleć o działaniach, które mogą złagodzić lub zakłócić cele obrane przez aktywistów od „Czarnego PR”.
Praktycznie wszystkie takie działania są odwracalne, jednak należy pamiętać, że to trwa.
Dlatego branże szczególnie narażone na takie działania, powinny zadbać o monitoring mediów elektronicznych i działania filtrujące „Czarny PR”.
Opracowanie: Egelados Entertainment Ltd.