Początek mojej przygody ze światem Star Trek przypada na drugą połowę lat 90. Wtedy to rozpoczęła się moja fascynacja tym wspaniałym uniwersum, która zresztą przetrwała do dziś. W cyklu wpisów nie będę na siłę promował i sprzedawał mojej pasji do tej kosmicznej metafory. Pokażę coś innego. W tym świecie możemy znaleźć mnóstwo analogii do naszych codziennych zajęć, a przede wszystkim do naszej ciężkiej pracy. Twórcy seriali pokazują nam sposób na życie ubrany w fantastyczną opowieść. Pokaże odniesienia do biznesu. I nie będę pierwszy. Wszak powstało wiele szkoleń z zarządzania opartych o scenariusze…
Szef - Manager - Kapitan
Najważniejsza osobą na statku kosmicznym jest kapitan. Najważniejszą osobą w zespole jest jego manager. To on integruje wokół siebie ludzi, daje możliwość dyskusji, odpowiada za potencjał całego zespołu. Ale to do niego i tylko do niego, należy podejmowanie ostatecznych decyzji. Wróćmy teraz do StarTreka i seriali…
Bez wątpienia najbardziej znany szerokiej publiczności jest serial „The Next Generation” traktujący o przygodach załogi statku USS Enterprise (ciekawe, że statek kosmiczny nazywa się „Przedsiębiorczość” ). Statku, podążającego tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek. W tej serii pojawia się doskonały wzór managera. Jest nim kapitan Jean-Luc Picard, najlepszy na swoim roku w akademii, doskonale wykształcony. Imponuje swoim stoickim spokojem, cieszy się wielkim szacunkiem wśród załogi. Podwładni uważają go za wzór do naśladowania. Podejmuje szybkie, śmiałe decyzje. Nawet, gdy nie jest ich pewien, nie daje tego poznać po sobie. Lubi ryzyko. Zawsze zasięga porad swoich ludzi, każdemu pozwala się wypowiedzieć. Ma szacunek do zdania innych, ale to do niego należą ostateczne decyzje. Porusza się wśród ustalonych zasad, które chce przekazać innym. Nie obnosi się ze swoim stanowiskiem. Jest skromny. Wykonuje ciężką pracę.
Serial „Deep Space Nine” opowiada o przygodach załogi stacji kosmicznej, umieszczonej w kluczowym punkcie galaktyki. Dowódca stacji kosmicznej kapitan Benjamin Sisko również imponuje spokojem. Od początku, oglądamy go jako doskonałego administratora, chcącego zjednoczyć wraz ze swoja załogą, istoty mieszkające na stacji. Musi ją odbudować po zniszczeniach wojennych. Angażuje w to swój potencjał, i podejmuje wyzwania stojące przed nim. To ciężka praca. Daje mnóstwo satysfakcji.
Z kolei seria „Voyager” przedstawia historię statku, rzuconego w daleką przestrzeń kosmiczną. Jego załoga musi radzić sobie sama. Z dala od przyjaciół i pomocy rusza w drogę powrotną do domu. To wielkie wyzwanie stoi przed dowódcą Voyagera, kapitan Kathryn Janeway. Już na początku, dzielna Pani kapitan musi zjednoczyć dwie wrogie frakcje wśród załogi. Musi też podjąć wyzwanie, śmiałą decyzję, aby wracać do domu oddalonego o 70 tys lat świetlnych. Oznacza to 70 lat podróży przez nieznane. Pani Kapitan musi zmierzyć się z konsekwencjami swojej działań. Bo każda decyzja jest lepsza niż jej brak.
Outro
Jedne seriale były gorsze, drugie lepsze, ale nie o tym chce tutaj napisać. Twórcy tych postaci ubranych w kapitańskie mundury, przekazują nam coś więcej niż tylko ich przygody. Pokazują jak radzić sobie z innymi, często skłóconymi ludźmi. W następnych wpisach pokażę jak zgrana grupa ludzi potrafi sobie poradzić w każdej prawie sytuacji. Zobaczymy, jakie sytuacje integrują ludzi i tworzą z nich niepokonany monolit. Współpracownicy (tudzież załoga), nie zawsze muszą zgadzać się ze sobą, ale wobec innych mają zawsze ten sam, wspólny punkt widzenia.
Więcej o tym i o zgranym zespole w następnym wpisie. A teraz do pracy, idę oglądać film…