"Przeczytałam w gazecie ogłoszenie o skręcaniu długopisów" - pisze Sylwia na forum We-dwoje.pl. "Warunek był jeden. Należało przesłać pieniążki (już nie pamiętam ile) (…). Naiwna Sylwunia wysłała im pieniążki i na tym się skończyła moja praca przy skręcaniu długopisów".
"Wpłaciłem na podane konto 30PLN i kontakt się urwał" - żali się użytkownik forum Gazety.pl pod pseudonimem Serwens.
"Też kiedyś chciałam znaleźć taką pracę. Sprawdziłam wielu "ofertodawców" i za każdym razem LIPA" - opowiada Aga, również na Gazecie.pl.
Podobnych głosów pada bardzo wiele. Jest faktem, że na rynku pracy chałupniczej grasuje wielu oszustów. Czy istnieje sposób, żeby się przed nimi zabezpieczyć? Jak upewnić się, że dana oferta jest uczciwa?
Przede wszystkim należy odpowiadać na oferty pracy, których autorzy podają nazwę i adres firmy. Jeśli w ogłoszeniu znajduje się tylko numer telefonu - trzeba zachować ostrożność. Ważną wskazówką co do rzetelności pracodawcy jest również jego adres e-mailowy. Powinien on znajdować się w domenie firmy (tzn. jeśli jej nazwa to "Przedsiębiorstwo", adres powinien mieć końcówkę @przedsiebiorstwo.pl). Należy unikać pracodawców posiadających konto na darmowych portalach, np. O2.pl czy Wp.pl.
Przed rozpoczęciem pracy należy pamiętać o podpisaniu umowy. Przedtem warto ją dokładnie przeczytać i upewnić się, czy szef nie zastrzega sobie niesprawiedliwych przywilejów. Dane firmy można zweryfikować w Rejestrze Działalności Gospodarczej. Najważniejsze jednak, by nie dać się omamić wizją ogromnych pieniędzy otrzymywanych za wykonywanie prostej pracy. Jeśli ktoś oferuje zarobki rzędu kilku tysięcy złotych miesięcznie za klikanie w banery, na 99% mamy do czynienia z oszustem.
Nie każda praca chałupnicza jest kłamliwa; nie należy bać się jak ognia tego rodzaju pracy. Wystarczy przestrzegać paru prostych zasad i - przede wszystkim - zachować zdroworozsądkowe podejście. Wówczas można zarabiać bez wychodzenia z domu.