Gdy jechaliśmy poprzedniego wieczoru z lotniska do hotelu Pekin wydał nam się szary i ponury. Rankiem zobaczyliśmy jego prawdziwe oblicze. Chodnikami przemieszczała się cała masa ludzi, a na jezdni prawdziwa rzeka rowerów. No... teraz widać, że to miasto "Wielki Pekin" liczący prawie 10 milionów mieszkańców.
Ogromna liczba rowerów idzie w parze z równie liczną masą samochodów. Proszę sobie wyobrazić korki w godzinie szczytu. Stoimy na placu TiananMen - "Niebiańskiego Spokoju" na przeciw Pałacu Zimowego, na którego ścianie wisi wielki portret Mao Zedonga (MaoTse Tung), a w głębi znajduje się jego mauzoleum.
Pałac cesarski to wielki zabudowany wieloma budynkami teren fantastyczne "miasto w mieście". Miasto Cesarskie - Huang Cheng jest miejscem lokalizacji najwyższych urzędów państwowych, do niego przylega Miasto Północne - Nei Cheng i Południowe Wei Cheng. Jeszcze za panowania ostatniego cesarza Hsuang Tung`a (Pu Yi) nosiło nazwę "Zakazanego Miasta" - Zijin Cheng. Przechodzimy kolejno obok trzech reprezentacyjnych budynków, w których odbywały się cesarskie ceremonie. Sala tronowa pałacu to mroczne "dziwne" pomieszczenie. Tron cesarski ze wszech stron otaczają kadzielnice i figurki żurawi, które są w Chinach symbolem długowieczności. Wejść do pawilonów strzegą figury lwów i smoków. Przy wejściu do Pałacu Średniej Harmonii, między schodami leży wielka kamienna rzeźba.
Chociaż Pałac został zbudowany na początku wieku XV za panowania wielkiej dynastii Ming i był rezydencją cesarską do roku 1912 XX wieku nie ma w nim światła elektrycznego, ale w zamian stara chińska technologia ogrzewania podłogowego. Budynki pałacowe wyglądają tak samo jak pięć wieków temu tylko zamiast licznych "Mandarynów" w jedwabnych szatach na pałacowych podworcach tłoczą się zwiedzający "Szkarłatne Zakazane Miasto" ludzie. W tłumie turystów jest wielu zagranicznych gości, jednak większość i tak stanowią Chińczycy.
Nasza opiekunka Ssu Ling wskazuje charakterystyczną grupkę młodych ludzi, jak się okazało byli to członkowie Literatów Chińskich. Czytelnictwo w Chinach jest ogromne co raz można spotkać osobę z "nosem w książce" nawet naszych chińskich kolegów ze szkoły w Hangzhou rzadko można było widzieć bez książki. W Chinach jeśli ktoś wyda dwie książki zostaje przyjęty do grona literatów i otrzymuje pensję w wysokości, jaką otrzymywał przed wstąpieniem do organizacji. Oprócz tego należy mu się jeszcze honorarium autorskie.