Bo tak to zwykle się zaczyna... Czyli narodziny gazety
Cała historia zaczyna się w Belgii, gdzie w 1605 roku powstaje pierwszy periodyk. Szybko staje się on znacznym ułatwieniem dla osób, które pragną wiedzieć, co dzieje się w odległych zakątkach świata, ale także gratką dla tych, którym wspinanie się na wyżyny intelektualne sprawia po prostu przyjemność. Bowiem dotychczas zaspokojenie ,,ciekawości świata" możliwe było jedynie za pomocą tzw. nowin, mających charakter sprawozdań bądź listów. Od tamtego czasu piśmiennictwo na świecie zaczęło rozwijać się w zawrotnym tempie. Rekordowy nakład - jednego miliona egzemplarzy - osiągnął francuski dziennik Le Petit Journal w 1890 roku.
I na tym sukcesie informacji prasowej możemy poprzestać, ponieważ wkrótce miała ona zejść na drugi plan.
Ludziom - po niespełna 300 latach - przestało wystarczać przekazywanie informacji drogą piśmienniczą. To właśnie wtedy, a dokładniej w 1928 roku, odbyła się pierwsza transmisja telewizyjna. Oczywiście nie od razu każdy mógł sobie pozwolić na odbiornik, ale już po II wojnie światowej na świecie zarejestrowano ich około 86 milionów. Prasa przestała grać pierwszoplanową rolę.
...I trwa przez jeszcze kilka dni. Klęska ostateczna - internet wrogiem papieru
Jednak prawdziwy upadek gazety miał dopiero nadejść. Ostatecznie stało się to pod koniec lat 60. XX wieku, kiedy powstał przodek Internetu, czyli ARPANET. Jak to zwykle bywa, wielu sceptyków podeszło ostrożnie do nowego wynalazku, a rozpowszechnianie go trwało 3 dekady. Do listopada 1992 roku na świecie powstało 26 serwerów i został przekroczony 1 milion komputerów w Internecie. Rozrywka, nauka, kultura, zebrane w jednym miejscu, stały się dostępne na wyciągnięcie ręki, bez potrzeby wychodzenia z domu. Dzisiaj już cena za tego typu atrakcje nie jest wcale wygórowana, w porównaniu do ich pierwotnej formy, więc w zasadzie każdy może sobie na nie pozwolić - bez konieczności przechodzenia portfela na restrykcyjną dietę odchudzającą.
Nieunikniona rewolucja w wydawnictwach
W wyniku ciągu tych niekorzystnych dla tradycyjnej prasy zdarzeń, wydawcy coraz częściej zmuszani są, by iść z duchem czasu i zamienić papier na wyświetlacz monitora – a zatem przenosić swoje firmy do sieci. Trudno się im dziwić. Ta metoda okazuje się wręcz niezbędną, by zatrzymać czytelników przy sobie, ale także pozwala znacznie obniżyć koszty ,,produkcji”. Kolejnym argumentem, przemawiającym na korzyść przejścia gazety do elektronicznego świata jest fakt, że dzięki temu zabiegowi staje się ona bardziej ,,żywa”. Nazywanie aktualnościami informacji wydawanych co miesiąc, rzeczywiście może wydawać się nonsensem. Z kolei internet pozwala na aktualizowanie ich w każdej chwili.
Coraz więcej wnikliwych obserwatorów dochodzi do wniosku, że tradycyjne media umierają. Trudno się z tym nie zgodzić, ale pamiętajmy, że generalizowanie prawie zawsze jest błędem. Dlatego nie można mówić o kompletnym upadku gazet. Wręcz przeciwnie. Na rynku prawdopodobnie pozostanie kilku najlepszych planistów, którzy będą potrafili wyjść naprzeciw nowym zasadom gry.
Dla tradycjonalistów wszystkie te zmiany mogą być powodem nie jednego zawrotu głowy, dlatego warto przypominać o ich zasadniczej zalecie - ekologii, jaka nieodłącznie się z nimi wiąże. Ograniczenie wycinki drzew, zwiększając produkcję tlenu, pozwoli każdemu odetchnąć pełną piersią, a odpowiednie dotlenienie mózgu - uniknąć wszelkich konfuzji.