Poznań miasto znacznie mniejsze od Warszawy, ale to właśnie w nim z miesiąca na miesiąc, dosłownie jak grzyby po deszczu,  wyrastają coraz to nowsze sekcje, kluby, szkoły Sztuk Walki tudzież Sportów Walki...

Data dodania: 2018-11-07

Wyświetleń: 1296

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

RECENZJA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Oskar Urbaniak.  Mistrz z komercyjnie wybujałym ego?

Boks, kickboxing, teekwondo, brazylijskie jiu jitsu, muay thai czy jakże modne w ostatnich czasach mma,  to tylko nieliczne zajęcia w tej całej ofercie Modowego bycia fit. Dokładnie tak  Modowego Bycia Fit. Jako pasjonatka Sztuk Walki z roku na rok,  z coraz większą rozpaczą i bólem w sercu obserwowałam degradację filozofii Sztuk Walki do poziomu czysto biznesowego. W dobie Facebooka czy Instagrama, w czasach wszechobecnej lajko mani  gdzie z każdej możliwej strony krzyczą do nas coraz to nowsze profile,  konta promujące pięknie wyrzeźbione sylwetki, jakże atrakcyjne grupowe czy pojedyncze zdjęcia po treningu, oczywiście przeważnie w stroju od Pit bulla czy Adidasa, zdjęcia tych wszystkich królów sal treningowych z rękawicami na dłoniach marki King, filozofia Sztuk Walki przekształciła się w filozofię masowego przyciągania klientów (nie adeptów, nie uczni, a tylko i wyłącznie  klientów) za wszelką możliwą cenę. Żyjemy w czasach gdzie każdy laik i byle jaki trener personalny po weekendowym kursie, może otworzyć tak przecież dumnie brzmiący Klub Sztuk Walki i nauczać . Nie ma dzielnicy w Poznaniu w której nie byłoby klubu SW, a nawet jeśli jest, to przecież jest również i siłownia, prawda? A siłownie bardzo szybko się dostosowały,  rozszerzając swoją ofertę o zajęcia ze Sportów Walki czy też Sztuk Walki. Masz, za daleko do klubu? To nic, masz siłownię a w niej jeden z tych personalnych trenerów, nauczy cię boksu, zrobi z ciebie przyszłego zawodnika MMA. Tylko zapłać... Nie mogąc i nie chcąc pogodzić się z takim stanem rzeczy,  zaczęłam szukać. Klubów, miejsc, szkół, ludzi, zawodników, trenerów tudzież mistrzów, niewypaczonych  jeszcze komercyjnym biznesem,  jakim stały się Sztuki Walki czy też Sporty Sztuk Walki. Takich co chcą nauczać, a przy tym mają ku temu odpowiednie zdolności, i takich co naprawdę chcą trenować. Szukałam  wszędzie gdzie się tylko  dało . Na świecie, w europie, a przede wszystkim w każdym większym mieście w Polsce. Poznań, zostawiając na sam koniec, bojąc się, że w mieście które kocham  nie znajdę,  nikogo wartościowego.

 Idąc,  pierwszy raz na zajęcia do Sensei Urbaniaka,  zabrałam ze sobą najzwyklejszy strój sportowy i jedne z najtańszych rękawic bokserskich. Mając ogromne doświadczenie w doborze odpowiedniego stroju na salach treningowych, oczami wyobraźni już czułam na sobie te wszystkie spojrzenia, ukradkowe uśmieszki, cichaczem wypowiadane komentarze, bym tylko ich nie słyszała, a jednak usłyszała... I już się do siebie uśmiechałam...  Jakież było moje zdziwienie,  gdy okazało się, że tym razem moja wyobraźnia popełniła ogromny błąd w myśleniu. Na zajęciach u Oskara Urbaniaka nieistotne jest czy masz na sobie zwyczajną no name bawełnianą koszulkę za 20 zł czy koszulkę od Pit Bulla za 130. Nie ważne czy Twoje Gi (potocznie kimono, w którym trenuje się Mjj) posiada logo Adidasa, Fight Pro, Extreme Hobby czy też wspomnianego już Pit Bulla. Nikogo nie obchodzi czy Twoje rękawice bokserskie są od Kinga, Everlasta czy firmy Venum. Nie stać Cię chwilowo na zakup Gi,  a chciałbyś chodzić na zajęcia? Nie ma problemu!  Sensei Urbaniak nie wymaga w początkowym okresie ćwiczeń w kimonie, a tym samym masz możliwość odłożenia pieniędzy i kupienia go w późniejszym czasie. Na sali u Oskara Urbaniaka nieważne ile masz pieniędzy , w co jesteś ubrany i  jak bardzo firmowy posiadasz sprzęt. Trenujesz tak samo ciężko jak inni, bądź wracasz do domu.

 Rozgrzewka oraz dalszy przebieg treningu.

Kolejne zdziwienie, ogromna zaduma i niezwykła wewnętrzna radość, że udało mi się trafić na zajęcia do człowieka, który pomimo swoich niepodważalnych umiejętności, pomimo swojego czarnego mistrzowskiego pasa i wielu osiągnięć na „arenie sportowej” nie ogranicza się jedynie do wydawania komend i rozkazów, a sam bardzo aktywnie uczestniczy w treningu. Rozgrzewa się wraz z uczniami i razem z nimi trenuje. Od pierwszej chwili zajęć do końcowej. Nie stoi z boku, nie odpoczywa, nie załatwia innych spraw, nie odchodzi, nie odbiera telefonów! Jeśli zdarza się, że ktoś w trakcie ćwiczeń czy też wykonywania różnych technik, do których to potrzebny jest partner, pozostaje,  bez pary Sensei Oskar Urbaniak trenuje wraz z nim. Czarny pas. Mistrz, trenujący z osobą początkującą, bez mrugnięcia okiem jest gotów dopasować się do jej poziomu... Bywałam w tylu miejscach... Widziałam ogrom prowadzonych zajęć z zakresu Sztuk Walki . Większość trenerów nigdy nie była,  wstanie,  „zniżyć się” do poziomu osoby początkującej i zamiast ćwiczyć wraz z nią, to przydzielała ową osobę do innej pary. Przykre i jakże prawdziwe. Mówią, że o Mistrzu przede wszystkim świadczą jego uczniowie. To najczystsza z prawd. A więc jacy są podopieczni Oskara Urbaniaka? W tych dziwacznych czasach „modowego bycia fit” i przeogromnej komercji ,jak najbardziej odpowiednim słowem będzie słowo Normalni. Nie ma  tej tak zwanej „spiny” nie ma  chorej, niezdrowej rywalizacji na treningu czy podczas sparingów. Nikt nikomu nie próbuje udowodnić, że jest gorszy czy też wskazać mu jego miejsce w szeregu. Jak wspomniałam,  nikt nie zwraca,  uwagi na Twój ubiór czy sprzęt, każdy chętnie służy radą czy podpowiedzią jak najlepiej wykonać daną technikę, ale też nikt nie będzie „głaskał Cię po główce” nawet w sytuacji,  kiedy jesteś nowy. Przyszyłeś na trening, więc trenujesz jak każdy. Nie jesteś ani gorszy ani też lepszy od innych. Możesz mieć jedynie lepsze czy gorsze umiejętności …

 Treningi u Mistrza Urbaniaka są bardzo ciężkie pod względem siłowo-wytrzymałościowym. Jest to człowiek (mimo młodego wieku !) bardzo wymagający. Od siebie i od swoich podopiecznych. Przez półtorej godziny wylewasz z siebie hektolitry potu i bólu, niekiedy (jak w moim przypadku) ma się chęć zwymiotowania ze zmęczenia, a mimo to kończyłam zajęcia i już myślałam  o następnych wiedząc, że będzie równie ciężko i równie boleśnie. Sensei Oskar Urbaniak potrafi poprowadzić zajęcia w taki sposób, że po każdym treningu pomimo tego całego bólu i ogromnego zmęczenia, masz też przeogromną satysfakcję z dobrze „wykonanej pracy”. Twoja wewnętrzna świadomość po każdych przebytych u niego zajęciach wzrasta. Dostrzegasz swoje własne ograniczenia i wiesz,  już nad czym musisz,  bardzo ciężko pracować by stać się jeszcze lepszym i to nie tylko pod względem fizycznym, ale również mentalnym.

 A teraz fakty.  Wszystko co napisałam  wcześniej jest  bez znaczenia. Szkoła Urbaniaka,  jak i On sam, nie liczą się zupełnie na mapie Modowego Fit. Oskar Urbaniak jest człowiekiem zasad. W każdym możliwym tego słowa znaczeniu. Nie połknęła go ogromna paszcza współczesnej komercji. Nie wierzy w świat, gdzie pieniądze stoją ponad wszystkim innym. Nie wierzy też w siebie. Sensei Oskar Urbaniak nie potrafi przystosować się do obecnych czasów. Niestety jego ogromna skromność i pokora nie pozwalają mu się przystosować. Urbaniak,  to człowiek honoru, który dla sławy i tak zwanej kariery nie wchodzi w pokrętne układy.  Oskar Urbaniak, jest  człowiekiem anonimem. Człowiekiem pomyłką. Nie liczy się. To nic, że na każdym kroku wykazuje się inteligencją i życzliwością niezwykłą u współczesnych nauczycieli. To nic, że jest ucieleśnieniem oddania i pasji. To nic, że każdemu uczniowi Sztuk Walki tudzież Sportów Walki życzę takiego Mistrza! Nie wspomnę nawet o fakcie, że przy nim wszystko staje się możliwe... Że rozdygotana dziewczyna z przedmieścia była wstanie przełamać swoje bariery i lęki, w niecały miesiąc od przyjścia na pierwsze zajęcia... To wszystko nie ma znaczenia! W dobie pieniędzy, w dobie roszczeniowych pajaców oraz pięknie wykreowanych zdjęć na instagramie i transmisji gal MMA w telewizji,   Szkoła Mistrza Oskara Urbaniaka nie istnieje. A więc na stos z nim i jego szkołą! Na stos. Niech inni współcześni Trenerzy Sztuk Walki , ze swoimi ogromnymi umiejętnościami, w swoich pięknych salach dla jakże roszczeniowych ludzi, tańczą na dymiących popiołach... Mnie pozostaną wspomnienia o pewnym Mistrzu, który dał mi wspaniały oręż i nigdy mnie nie osądzał. Teraz znam już swoje braki, wiem,  nad czym muszę,  ciężko pracować, a jeśli nie wyjdzie za pierwszym razem, nie złamie mnie to. Zostanie we mnie też nadzieja... Nadzieja, że choć w świecie Sztuk Walki dzieje się źle. Dzieje się bardzo źle, to właśnie dzięki takiemu człowiekowi  jakim jest Sensei Oskar Urbaniak (i paru innym osobom, jednak o nich później. W zupełnie innym już artykule) możemy nie bać się spoglądać w przyszłość ! W przyszłość w której to nowe pokolenie adeptów Szkół Sztuk Walki nigdy więcej nie zapomni o istocie, przesłaniu i prawdziwości tej jednej jedynej filozofii wypływającej u źródła Japońskich Mnichów i dającej początek wszystkiemu,  co najważniejsze...
Licencja: Creative Commons
0 Ocena