Kłamstwo ma krótkie nogi.Tak mawiała moja babcia a teraz mówi  mama. A kto nigdy nie skłamał niechaj pierwszy rzuci kamień!

Data dodania: 2017-05-25

Wyświetleń: 1402

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 1

WIEDZA

-1 Ocena

Licencja: Copyright - zastrzeżona

Jeszcze mnie  kamieniami nie zasypaliście, a to znak, że wszyscy kłamią.
Kłamie ksiądz, zakonnica, nauczyciel, matka, ojciec, babcia, ciotka, wnuczek, policjant, et cetera.

Specjaliści twierdzą, że kłamstwo leży w ludzkiej naturze. Ile w tym prawdy?
Macie chwilę na rachunek sumienia…..

A teraz udowodnię Wam, że każdy z nas choć raz skłamał bądź naginał prawdę.

Jak to się dzieje, że zaczynamy kłamać?

Niektórych z Was może zaskoczę, dla innych być może jest to oczywiste. Ale kłamstwa uczymy się już od dzieciństwa. „Nie mów mamie, że babcia kupiła Ci czekoladę”, „Powiedz Tacie, że to mama zepsuła pilota, a nie Ty” to zarodek, który zaczyna kiełkować w przyszłości. Zaczyna się od najdrobniejszych i błahych rzeczy. Jaki ma to związek z przyszłością? Otóż na początek możemy podzielić społeczność na dwie grupy:
  • A) ludzi, którzy z reguły są prawdomówni, a czasem zdarzy im się skłamać bądź koloryzować w tak zwanej „dobrej wierze”
  • B) ludzi, którzy w większości na kłamstwie układają swoje życie.

Osobiście nie twierdzę, że kłamstwo to wcielenie diabła i najgorsze zło świata.
Uważam jednak, że są pewne granice przyzwoitości.
Czy kłamstwo w dobrej wierze jest złe? Myślę, że tu nie można zbytnio generalizować, bo każda sprawa jest inna. Chociaż przychodzą mi na myśl słowa mojej mamy:

„Pamiętaj dziecko, lepsza gorzka prawda niż słodkie kłamstwo”

Jednak zastanówcie się ile razy skłamaliście, aby kogoś nie zranić? Myślę tu o błahostkach np. „Nie, nie wyglądasz w tym grubo, po prostu kolor Ci nie pasuje” a prawda jest taka „Wyglądasz  w tym, jak słoń ale kolor jest zajebisty”
Czy zdarzają się Wam takie sytuacje? Myślę, że tak. Chociaż nie chodzi mi tu konkretnie o powyższy przykład, a o sam fakt kłamstewka. Ile razy zaniżamy swoją wagę albo zawyżamy wzrost? Bo są naszymi kompleksikami, w większości zresztą wyolbrzymionymi. Kobiety kłamią z rozmiarem biustu, a mężczyźni z rozmiarem penisów. A podobno rozmiar się nie liczy?

Gdzie zaciera się granica kłamstwa?

W miejscu, w którym przekraczamy pewne przyzwoitości. Wtedy, kiedy budujemy swoje szczęście na kłamstwie a krzywdzie innych. W momencie, kiedy wykorzystujemy kłamstwo, jako narzędzie manipulacji do zdobycia własnej korzyści. Granica zaciera się w każdej sytuacji, kiedy działamy na niekorzyść innej osoby.
A gdzie się kończy? Czasami nawet na wokandzie sądu albo w więzieniu.

Dlaczego kłamiemy?

Z różnych powodów mniej ważnych bądź ważniejszych. Motywacja do kłamstwa może mieć wiele czynników. Jednym z najczęściej obserwowanych czynnikiem jest autoprezentacja w grupie społecznej.
Człowiek konstruując pewien obraz siebie, wpływa na sposób, w jaki zachowują się w stosunku do niego inni. Manipuluje wrażeniem tak, aby zaspokoić potrzeby czy zrealizować zamierzone cele w danej interakcji. Można to dwojako zrozumieć, bo przecież nikt z nas nie chce być poniżany albo obrzucany obelgami. Sedno sprawy polega na tym, że często człowiek buduje swój fałszywy obraz, aby przypodobać się społeczeństwu i wynieść z tego korzyści. Również korzyść akceptacji w danej grupie społecznej.

Kiedy poznajemy ludzi, zazwyczaj opowiadamy o sobie w pozytywnym świetle i staramy się ukrywać wady, a także niecne zamiary.
Nie zdarzyło mi się jeszcze, aby ktoś przedstawił się „Cześć jestem kowalski, uwielbiam grać na gitarze i jestem romantykiem, oprócz tego oglądam się za każdą fajną laską i tak naprawdę jestem skurwielem, złamię Ci serce” albo „Cześć miło mi, że dołączyłeś do naszego zespołu. Jeśli będziesz próbował być lepszy ode mnie, to zniszczę Cię na starcie korpo śmieciu”

Kłamstwo przejawia się również jako mechanizm obronny. Może dotyczyć nas samych, ale także bliskich i przyjaciół. Motywowane jest chęcią ochrony ważnej dla nas osoby niezależnie od sytuacji.

Czy kłamstwo można usprawiedliwiać?

Paul Ekman definiuje kłamstwo jako: „intencjonalne wprowadzenie w błąd drugiej osoby, bez uprzedzenia jej o zamiarze takiego zachowania”.
Z reguły nikt przecież nie uprzedza nas „Powiem Ci prawdę, a jednocześnie będę kłamać”. Wydaje mi się jednak, że są pewne kłamstwa, które mogą być usprawiedliwiane. Jeśli w grę wchodzą emocje takie jak strach, obawa przed wyśmianiem w społeczeństwie czy zachwiany stan emocjonalny wynikający z dramatycznych przeżyć i doświadczeń.

Jak wcześniej wspominałam, kłamstwo może być mechanizmem obronnym. „Zostałem skrzywdzony, kiedy powiedziałem prawdę” Tu w grę wchodzą głębsze emocje, może to być brak zrozumienia prawdy przez daną osobę, w tym momencie wytwarza się pewien stereotyp. Jeśli osoba X skrzywdziła mnie, gdy powiedziałem prawdę, to osoba Y postąpi tak samo. Wyjściem z sytuacji wydaje się zatem kłamstwo. Jednak to również nie jest rozwiązaniem problemu. Kłamstwo goni kłamstwo, aż nawarstwia się do tego stopnia, że sam kłamca wierzy w rzeczywistość, jaką wykreował.

Licencja: Copyright - zastrzeżona
-1 Ocena