Widziałeś już foldery reklamowe biur podróży na ten sezon? Zwróciłeś uwagę na stok bzdur i banałów, jakie się tam znajdują pod hasłem „Kreta”? Zawsze to samo - „wysoki standard hotelu, polskie animacje dla dzieci” i podobne bzdury.

Data dodania: 2016-01-28

Wyświetleń: 837

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Każdy sposób jest dobry, żeby zachęcić klienta, ale w takim razie rzucę rękawicę biurom podróży i zadam tylko parę pytań: kto normalny buduje port na wysokich skałach? Czy na wschodzie Krety znajduje się coś w rodzaju małej Atlantydy albo czy są ryby, które możesz zobaczyć na lądzie? Trzy wielkie atrakcje Krety, o których milczą oficjalne foldery.

Kreta mocno się „skręca”. Zachodnia część wyspy szybko się wznosi, a wschodnia opada. Tak naprawdę port w Falasarnie na zachodzie wcale nie był budowany na skałach, ale na wybrzeżu, tyle że wybrzeże się podniosło, unosząc też sam port. Z kolei te porty, które budowano na wschodzie, dziś stanowią już atrakcję, którą można obejrzeć tylko z butlą do nurkowania. No i są jeszcze te ryby. No dobrze, przyznaję, tutaj trochę naginam rzeczywistość, bo ryby – przynajmniej te Kreteńskie – nie żyją na lądzie, tylko w wodzie, ale nie musisz moknąć, żeby obejrzeć je w Cretaquarium w Gournes, swoją drogą miejscowości ważnej z punktu widzenia historii najnowszej.

Jedyny problem jest taki, że tego wszystkiego nie da się zobaczyć w jeden dzień, tym bardziej że trzeba przejechać wyspę z zachodu na wschód. Nie żeby była to dzicz i dzikie ostępy, ale trzeba skorzystać albo z nieszczególnie wygodnych połączeń autobusowych, albo wynająć auto. To drugie rozwiązanie wprawdzie jest mniej ekonomiczne, ale zdecydowanie wygodniejsze, szczególnie jeśli szukasz większej niezależności. A czy warto? Sam sobie odpowiedz: możesz wydać 500 złotych na samochód na tydzień albo tyle samo na drinki z palemką serwowane przy hotelowym basenie. W pierwszym przypadku coś zobaczysz, a w drugim będziesz oglądał jedynie rozwrzeszczany tłum gości hotelowych szukających ochłody w basenie i zapomnienia w drinkach – wybór należy do Ciebie.

To jasne - każdemu należy się dzień słodkiego lenistwa, dzień, w którym całą dobę mozna przeleżeć w łóżku, ale zapłacić parę tysięcy złotych tylko za to, żeby leżeć w hotelu? Może tak – jeśli stać Cię na wakacje zagraniczne, trochę bez sensu jest je marnować na coś, co można zrobić i bez ruszania się z kraju, a jeśli Cię nie stać, to żaden wstyd – zwiedzić możesz też najbliższą okolicę.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena