Wakacje na Krecie, propozycja popularna w zdecydowanej większości biur podróży, mają zwykle jeden poważny mankament – wszystko tam sprowadza się do oglądania hotelu od środka i spędzania czasu w kompleksie wypoczynkowym.

Data dodania: 2016-01-28

Wyświetleń: 927

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Zgoda – pod tym względem jestem w mniejszości. Większość turystów wyjeżdżających na Kretę jedzie tam bez jakiegokolwiek przygotowania – po prostu widzą w folderze słoneczne plaże (mniejsza o to, czy faktycznie kreteńskie, ale plaża jest), basen hotelowy i to im w zupełności wystarcza. Oczywiście – jest coś kuszącego w słodkim lenistwie w miejscu, gdzie lipiec nie mija pod znakiem ulewnych deszczów, ale czy jest sens płacić górę pieniędzy za to, żeby leżeć przy hotelowym basenie? To daje się zrobić i u nas…

Też prawda, że nie każdy musi być miłośnikiem antycznej kultury – sam nie do końca rozumiem, co może być fascynującego w ruinach, niemniej na Krecie są miejsca naprawdę ciekawe nawet jak dla mnie – kogoś, kto na sam dźwięk słowa „archeologia” dostaje spazmów. Można sobie wynająć samochód i w parę dni objechać dosłownie całą wyspę – nie jest ona duża, mimo że spośród greckich największa. Dobre wypożyczalnie znajdują się i w heraklijskim porcie i przy obu dużych lotniskach. Zorganizowanie auta nie jest zresztą trudne, bo można to zrobić jeszcze przed wylotem. Nawet małą Lancię można wynająć za mniej więcej 500 złotych na tydzień – to samochód niewielki, ale pozwoli dojechać i do Knossos, i Gortyny, a także do wąwozu Samaria. Jest takich miejsc parę – znam ludzi, którzy na krecie byli kilka razy i zawsze odbywali podróż tą samą trasą. Kiedy później oglądaliśmy wspólnie zdjęcia, okazało się, że każde z tych miejsc ma różne oblicza. Ruiny pałacu nocą, wąwóz w gorącym słońcu dnia, a czasem nawet po jakimś deszczu z zabłąkanej chmury. To są rzeczy, które zostają w pamięci, a gdy siedzi się w hotelu, jedyne, co zostaje, to hotelowa łyżeczka w bagażu – zresztą to podły zwyczaj i czas z nim skończyć.

Stąd taki mój apel – jeśli jedziesz na Kretę, zdecyduj się na kompromis. Nie musisz całej wyspy zwiedzać rowerem, choć to możliwe. Wynajmij sobie wygodne auto i udowodnij samemu sobie, że Kreta to wyspa większa niż kompleks hotelowy, w którym masz załatwione noclegi. Naprawdę – za ogrodzeniem hotelu jest coś jeszcze. Właśnie to „coś jeszcze”, a nie hotel, jest największą atrakcją wyspy.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena