Muzułmanie mieszkają u nas już od dawna i wbrew wszystkiemu, czym nas wszyscy dookoła straszą, świetnie zasymilowali się w lokalnych społecznościach, w powiecie krapkowickim także. Ja przynajmniej chodziłem do dentysty „Araba”, głowy mi nie odciął, natomiast wyleczył zęba.
Waldemar Sulisz redaktor dziennika wschodniego rozmawiał w Lublinie,z kilkorgiem ludzi tego wyznania oto jak się przedstawiali:
– Nazywam się Sami Zaid. Jestem lekarzem. Pracuję w szpitalu na Jaczewskiego, na Oddziale Intensywnej Terapii. Robię specjalizację z anestezjologii. W Lublinie mieszkam od pięciu lat. Pochodzę z Jemenu. Mam żonę Polkę i pięcioro dzieci. Jestem przewodniczącym Muzułmańskiego Stowarzyszenia Kształtowania Kulturalnego w Lublinie.
– Nazywam się Zuheir Elsheikh. Skończyłem politechnikę. Zajmuję się handlem. W Lublinie przebywam już dziesięć lat. Pochodzę z Sudanu.
– Nazywam się Abdulhakim Mogbil. Też jestem lekarzem. Pracuję w szpitalu na Staszica. W Lublinie mieszkam od czternastu lat. Żonaty, dwoje dzieci.
– Nazywam się Safouh al-Wafai. Jestem lekarzem. Prowadzę prywatną praktykę. W Polsce od dwudziestu lat. Pochodzę z Syrii.
– Nazywam się Nagib Molhi. Jestem lekarzem pediatrą. Od czternastu lat w Polsce. Pochodzę z Jemenu. Mam żonę i trzy córki.
– Nazywam się Hadrat Jaborkhel. Jestem Afgańczykiem. Mieszkam w Lublinie od 1980 r. Z zawodu chemik, obecnie rencista. Mam rodzinę: żonę i trzech synów.
– Nazywam się Abdel Fattah Nidal. Pochodzę z Palestyny, ale mam obywatelstwo jordańskie. Do Polski przyjechałem z Kuwejtu i mieszkam w waszym kraju dwanaście lat. Robię staż na medycynie, w Paryżu studiuję prawo koraniczne. Na co dzień zajmuję się w Lublinie gastronomią. (fragment tekstu pochodzi z http://www.dziennikwschodni.pl/)
terrorystaNie możemy traktować wszystkich jedną miarą, bo wyjdzie z tego paranoja, przecież nie każdy ksiądz to pedofil czy nie każdy kibic jest „kibolem” rozwalającym stadiony.
(24 września 2015) w wychodzącej w Londynie gazecie katarskiej „Al-Quds Al-Arabi” omawiano obecny stan świata arabskiego. Mówiono o tym, jak wielu muzułmanów masakruje swoich braci w krajach arabskich i islamskich. Podkreślono, że muzułmanie dzisiaj znajdują się w sytuacji bezprecedensowej katastrofy, która przewyższa nawet utratę Andaluzji i Palestyny.
Poniżej podajemy fragmenty tego artykułu redakcyjnego:
Jak gorzko wprowadza w błąd ten obraz, który nie odzwierciedla prawdziwego stanu tego narodu: milion muzułmanów w prostych, białych szatach, symbolizujących stan abstynencji i czystości, równości i współczucia, stoi w jednym miejscu jak jedność, modląc się i zanosząc błagania do jednego bóstwa. […]
Czy ci pielgrzymi, ci ulegli wierni, którzy chwalą Allaha rano i wieczorem, są spośród tych muzułmanów, którzy zarzynają się wzajemnie w wielu krajach do takiego stopnia, że ich kraje zalane są krwią i dziesiątki tysięcy spośród nich zabito lub zraniono […]
Co my, muzułmanie, eksportujemy dzisiaj do świata poza tragicznymi obrazami zabijania, palenia, niszczenia, tysięcy uchodźców, zbrodni przeciwko ludzkości i organizacji, które tego dokonują w imię religii, terroryzmu, który nie ma nic wspólnego z religią?
Ponad konfliktami, spiskami, wojnami i walkami istnieje jedna prawda, której niemal żaden muzułmanin dzisiaj nie zaprzecza: że doświadczają bezprecedensowej katastrofy, której nie dorównuje żadna inna w ich historii – włącznie z utratą Andaluzji i Palestyny – jak również wewnętrznego podziału, który cofa ich do Średniowiecza, podczas gdy świat wokół nich idzie naprzód ku nieograniczonym horyzontom postępu naukowego i kulturalnego.
Być może muzułmanie będą próbowali dać łatwe wyjaśnienie, przypisując swoją słabość i upadek ‘zewnętrznym spiskom’ – z których pewne mogą nawet być prawdziwe. Kto jednak wykonuje te spiski w praktyce? Czy nie są to członkowie naszego narodu, naszej religii i naszej kultury? Oczywiście muzułmanie są i zawsze byli otoczeni wrogami, którzy na nich czyhają. Jednak prawdziwe niebezpieczeństwo, które teraz zagraża ich życiu, a nie tylko ich ziemiom i zasobom, leży pośrodku nich.
Nie trzeba być duchownym, żeby wiedzieć, że byłoby najlepiej, gdyby muzułmanie, którzy dzisiaj zarzynają ofiarę po świątecznej modlitwie, myśleli o muzułmanach zarzynanych codziennie przez swoich muzułmańskich ‘braci’ w wielu krajach; o dzieciach osieroconych tylko dlatego, że urodziły się w rodzinie sunnickiej lub szyickiej; o kobietach porwanych i zgwałconych w imię religii; i o rodzinach, które rzuciły się do morza, uciekając przed śmiercią w poszukiwaniu życia z minimalną godnością ludzką.