Przebić szklany sufit i podłogę … w sypialni
Komunikaty, by porzucić schematy i piąć się po szczeblach kariery zawodowej, przebić „szklany sufit” i odkleić się od „lepkiej podłogi”, płyną do nas z każdej niemal strony. Wszyscy przekonują, że kobiety powinny zakładać własne biznesy, prowadzić firmy, awansować na wyższe stanowiska i zajmować męskie pozycje. Bo wszyscy jesteśmy równi, bo mamy takie same prawa.
Wezwania nie pozostają bez echa - współczesna kobieta to najczęściej osoba silna, niezależna, odważna i ambitna. Cechuje ją pewność siebie i zdecydowanie. Rzadko okazuje słabości, płacze - co najwyżej ze śmiechu i dominuje w każdej dziedzinie życia – także w sypialni.
Z głową do góry
Granice między tym, „co kobiecie wypada” , a tym, co absolutnie „nie przystoi”, uległy znacznemu przesunięciu. Kobieta to coraz częściej osoba z głową na karku i zwykle - wysoko podniesioną do góry. Niestety, dzisiejsza kobieta bardzo rzadko – patrzy w dół. Z badań przeprowadzonych przez Millward Brown wynika, że na pierwszym miejscu stawiamy rodzinę, na drugim zdrowie, następnie relacje z partnerem, pracę i życie seksualne. Wśród elementów, z których rezygnujemy najczęściej, znajdują się rozrywka, hobby oraz przyjaciele. Przyczyna, dla której zazwyczaj „odpuszczamy” sobie wspomniane dziedziny życia, niejednego na pewno zaskoczy. 2/3 kobiet rezygnuje z nich ze względu na kłopoty ze zdrowiem - złe samopoczucie, zmęczenie i… wstydliwe dolegliwości.
Paradoksem jest, że pojęcie „zdrowie”, wymienione jako druga z najistotniejszych dla kobiety spraw życiowych, nie obejmuje swoim zakresem - samej kobiety. Troszczymy się o dzieci, rodziców, partnera. Siebie – zostawiamy na koniec. Zaniedbujemy profilaktykę, bo brakuje nam czasu, bo boimy się diagnozy, bo nie ma takiej potrzeby. Jak zauważają twórcy kampanii „Kobiecość niejedno ma imię” , powodem wspomnianych zaniedbań bywa też często – brak słów i odwagi. - Wiele kobiecych przypadłości lekceważymy na etapie, na którym możliwe jest ich zupełne wyleczenie! Bo nie wiemy, jak powiedzieć o nich ginekologowi, bo nie mamy pewności, czy przypadkiem nie są naturalne. A przecież tylko wiedza na temat budowy i świadomość naturalnych reakcji swojej kobiecości pozwoli nam szybko reagować na niepokojące sygnały.
Kobiety - wreszcie spojrzały w dół!
Brakuje nam wiedzy na temat własnego ciała, a szczególnie miejsc intymnych, na które nie tylko nie umiemy patrzeć. Nie potrafimy ich także nazywać. - A przecież najbardziej intymna część ciała nie powinna mieć przed nami żadnych tajemnic! – przekonują twórcy kampanii „Kobiecość niejedno ma imię”, którzy postanowili zmienić podejście kobiet do intymności, zaczynając od podstaw. Jako pierwszy cel postawili sobie nauczenie ich nazywania kobiecości i otwartego mówienia o niej. Pomaga w tym serwis dedykowany kampanii.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom rosnącej liczby Czytelniczek, twórcy serwisu dokonali w ostatnim czasie całościowego redesignu i przebudowy strony. Zmiany promuje viral, w którym młode, atrakcyjne kobiety przekonują, że - o TYM się mówi. Sonda dotycząca nazywania kobiecości, zamieszczona na stronie od początku jej istnienia jest dowodem na to, że kobiety – wreszcie spojrzały w dół! Pokazuje, że chcą rozmawiać o swojej intymności, potrzebują do tego jedynie - okazji i zachęty. - Coraz więcej kobiet rozumie, że ma pełne prawo do rozmowy o seksualnych potrzebach i problemach, bez groźby „zarysowania” swojej czystej, kobiecej reputacji. Do rozmowy bez eufemizmów i domyślania się - zauważają twórcy kampanii. - Forum serwisu wypełnia się tematami, o których jeszcze do niedawna mało która z nas porozmawiałaby – chociażby anonimowo. To wprawdzie anonimowe dyskusje, ale właśnie one stanowią bezcenny początek. Bo dopóki kobieta nie ubierze swoich myśli w słowa – nie uświadomi sobie, czego właściwie jej potrzeba i jaka jest naprawdę.
Kobiecość wyzwolona – ze schematów
Twórcy kampanii zauważają, że nie musimy podporządkowywać się wzorcom kreowanym przez media, które przekonują, że współczesna kobieta chodzi po domu w stroju pielęgniarki, żyje w wolnym związku, epatuje seksapilem nawet podczas jedzenia makaronu, a każdą imprezę kończy w innym łóżku.
- Wyzwalając kobiety z jednego stereotypu – posłusznej, uległej żony i matki, media próbują nas wpędzić w kolejny – demona seksu i bezpruderyjnej kochanki. Tymczasem, to my same musimy odkryć, co dla nas oznacza seksualne wyzwolenie – wyjaśniają. A to, dla każdej z nas może znaczyć coś innego. Dla jednej będzie to wizyta w sex-shopie czy zainicjowanie zbliżenia, dla drugiej - seks przy zaświeconym świetle, a dla jeszcze innej – wyrażenie swoich potrzeb słowami!