Czym jest GTA?
„Grand Theft Auto” to seria gier w których wcielamy się w zawodowego przestępcę. Pierwsze części były prostymi zręcznościowymi potyczkami z komputerem na czas, w dalszych świat, postaci i mechanika zabawy uległa pogłębieniu. Jedno pozostawało niezmienne – musiałeś popełniać przestępstwa. Tu możemy znaleźć pierwszy punkt zapalny, w końcu jakim prawem stawiamy na świeczniku ludzi którzy należałoby potępić? Cóż to za „rozrywka” w której jesteśmy zmuszani do morderstw i kradzieży? Kto o zdrowych zmysłach chciałby to robić? Wbrew pozorom, mimo bycia fanem serii i gier w ogóle, muszę oddać krytykom że jest to problematyczne. Ale z drugiej strony właśnie uczestnictwo, wyjątkowe dla tej formy rozrywki, jest tym co stawia w mojej opinii elektroniczne symulacje nad pozostałymi sztukami.
Wybór
W grze musimy podejmować decyzje. Ta czynna część stanowi o jej unikatowości, a GTA jest tego świetną ilustracją. Oddaje nam do ręki zestaw narzędzi w którym sami (w pewnym stopniu) decydujemy jaka będzie nasz rozrywka. Najlepsza ilustracja – można spokojnie polecić zmodyfikowaną wersję tej samej gry, w której zamiast kradzieży i mordów, naszym zadaniem będzie jazda taksówką. Albo śmieciarką. Albo karetką. Albo wspinaczka górska. Albo golf. Każdy wybór który podejmujemy jest naszą odpowiedzialnością, co jest jednocześnie największym potencjałem gier i ich największym przekleństwem. Bo nie możemy zamknąć oczu, jak na filmie. To nie ktoś inny – to my jesteśmy przez naszego awatara kołem zamachowym tego świata. I niektórych to przeraża. A mnie?
Czym jest GTA dla mnie?
Gram praktycznie całe świadome życie, zaczynając w wieku kilku lat. Oczywiście nie dodaje mi to obiektywizmu w tej materii, ale muszę to zaznaczyć. Choćby dlatego że jedną z serii która towarzyszy mi przez całe życie jest właśnie GTA. Najlepszym aspektem tych gier nie jest jednak dla mnie ich zaawansowanie techniczne, dopieszczenie detali czy nawet ciekawsze z odcinka na odcinek historia. Największy zachwyt wzbudza we mnie że w każdym wieku znajduję w niej coś dla siebie. Teraz, gdy lata dziecięce daleko za mną, prowadzenie jednoosobowej wojny ze stróżami prawa ciekawi mnie głównie ze względu na skomplikowane postacie, które w toku fabuły po raz kolejny pokazują sobie i nam, że zbrodnia i przemoc oznaczają porażkę. Że świat niestety obraca się wokół pieniędzy oraz władzy i nie brakuje ludzi, którzy posuną się nawet do torturowania i masowych mordów by je uzyskać. Że na samym końcu wszystko to jest tylko iluzją, jak sama gra. Dlatego jedną z największych przyjemności jest teraz dla mnie zwykła przejażdżka szybkim samochodem w skórze mojego ulubionego bohatera – Franklina. Razem z tym gangsterem siadamy za kierownicą i jedziemy słuchając muzyki i podziwiając widoki. Ale już po chwili rzeczywistość wkracza bo zastanawiam się gdzie kupił ten samochód (pewnie nie z salonu), i skąd wziąć te ciuchy.
Bo gry to ucieczka, najpiękniejsza ze wszystkich, ale jednak ucieczka. Nic więcej.