Każdego z rodziców martwi cena podręczników szkolnych. Co roku okazuje się, że są coraz droższe i coraz ich więcej… Więc jak tylko otrzymują wykaz podręczników na dany rok szkolny zaczynają się poszukiwania księgarni, oferującej tanie podręczniki. Zmiany w podręcznikach, które pojawiają się co roku, uniemożliwiają w większości odsprzedaż podręczników. Choć wydawałoby się, że nowa podstawa programowa z 2009 roku zakończy już wymianę podręczników. Niestety w trakcie całego roku szkolnego wydawnictwa informują nas o zamianach, dodatkach, uaktualnieniach podręczników wydanych nie tak dawno. I w taki sposób, choć częściowo kupujemy używane podręczniki , to w większości z nas decyduje się na nowy zestaw podręczników. O ile klasa 4 i klasa 5 może już korzystać z niektórych pozycji z poprzedniego roku, to klasa 6 w tym roku ma zupełnie nowe podręczniki wg nowej podstawy. Niestety podręczniki do kształcenia wczesnoszkolnego, czyli klasa 1-3 to zawsze zakup całego pakietu, bo nie możemy kupić nawet części z poprzednich lat..
A tu nagle niespodzianka! Raczej nikt się nie spodziewał takiego pomysłu ze strony rządzącej partii. Oświadczenie naszego premiera o jednym na cały kraj, darmowym podręczniku zaskoczyła chyba wszystkich. Rodzice, nauczyciele, wydawnictwa, dyrekcja szkół, księgarze a nawet starsi uczniowie zastanawiają się, jak rząd zamierza wprowadzić swój pomysł w życie. Kto naprawdę na tym zyska, a kto straci, i kto zasugerował premierowi takie rozwiązanie?
Zatrzymajmy się jednak na pierwszym pytaniu: zysk – strata? Trzeba by zacząć od pytania, skoro wprowadzenie darmowego podręcznika ma być już od przyszłego roku szkolnego, to kto go przygotuje. Które wydawnictwo „wygra” stworzenie podręcznika do klasy 1, mającego być tym jedynym w całej Polsce, będącego jednocześnie ćwiczeniami, takie 2 w 1… ? Dotychczas powstanie podręcznika trwało co najmniej od 1,5 do 2 lat. Dziś do końca roku szkolnego mamy raptem kilka m-scy, a nikt jeszcze nawet nie wie, jak on ma w ogólnym tego słowa znaczeniu wyglądać. Kto będzie finansował podręcznik dla uczniów, rząd poprzez stworzenie odpowiedniej ustawy, czy samorządy będą jeszcze bardziej obciążone kosztami. Może być również taka sytuacja, że tylko nieliczni będą mogli skorzystać z takiej opcji, w zależności od dochodów. Jak zareagują wydawnictwa, a jest ich kilkanaście na rynku. Te największe na pewno będą mocno walczyć o szansę skorzystania z takiej możliwości zwiększenia swoich dochodów.
Nie tak dawno jeszcze ministerstwo Edukacji Narodowej promowało autonomię nauczycieli do wyboru podręczników według własnych obserwacji, potrzeb w stosunku do poziomu intelektualnego uczniów(trzeba pamiętać, o uczniach szkół specjalnych). Tymczasem dziś premier jakoby narzuca wybór jednego podręcznika, co na pewno odbije się echem w gronie nauczycielskim. Nie zapominajmy też o różnych gratisach oferowanym szkołom w zamian za wybór podręczników z danego wydawnictwa, ale to już inny temat… ale…
Wydawałoby się, że jeden podręcznik dla wszystkich nareszcie uszczęśliwi nas, ciągle pamiętających czasy, w których podręcznik „przechodził” z siostry na brata itd. Jednak podnoszą się głosy dlaczego od nowego roku tylko pierwszoklasiści prawdopodobnie będą mogli skorzystać z tej opcji, a uczniowie klas 2, czy 3 nie mają takiej szansy? Dlaczego nie można wprowadzić takich zmian szybciej i dla wszystkich? Niestety na to nie ma dziś odpowiedzi, bo raczej z komentarzy wnioskować można, że pomysł premiera może zostać tylko oświadczeniem. Trzeba pamiętać, że od pomysłu do realizacji daleka, raczej trudna, wyboista droga i może nie do przejścia…
