Zarządzanie ryzykiem biznesowym i "prywatnym" niejedno ma imię. Ot, choćby ryzyko...z kosmosu !  

Data dodania: 2014-01-11

Wyświetleń: 1270

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

FELIETON

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Atak z kosmosu !

Kiedy już chwyciłem za pióro to przyszła taka refleksja, co też może sobie Czytelnik kolejnej odsłony Ryzykonomii, zwabiony tytułem pomyśleć? O jaki „kosmos” tu chodzi? No, bo przecież potocznych „kosmosów” nam nie brakuje… Jednak temat dzisiaj poruszony dotyczy ryzyka jak najbardziej prawdziwego, a związanego z najazdem zielonych (o ile) stworków, właśnie z kosmosu.

Najazd Obcych to niewątpliwie ryzyko z gatunku czarnych łabędzi, a więc o dość niskim prawdopodobieństwie, choć skutkach prawdopodobnie niemałych. Najwyraźniej nie jest to jednak ryzyko zupełnie niepoważne, bo poruszone przez World Economic Forum, organizację całkiem serio i ze Szwajcarii, skądinąd wspieraną przez zastęp najznamienitszych graczy z branży ubezpieczeniowej.
I nikt inny, ale ów WEF w znanym na świecie dorocznym badaniu „Global Risk” jeden, co prawda niewielki, ale zawsze rozdzialik tytułuje „X factors”.

Tamże, znajdujemy akapity poświęcone kilku raczej mało prawdopodobnym ryzykom, w tym właśnie „Odkryciu życia pozaziemskiego”. Trzeba tu od razu zauważyć, że rozważania te mają zasadniczo optymistyczny charakter i wskazują na szereg zupełnie pozytywnych skutków takiego brzemiennego w skutkach odkrycia… choć, jakoś nam się wydaje, gdyby ktoś miał kogoś odkryć to Oni Nas, a nie odwrotnie. Pozytywne skutki miałoby zresztą przynieść już samo zoczenie najdrobniejszego Życiątka, nie mówiąc o Obcych i choćby tylko na odległość, przez teleskop. Wśród korzyści Światowe Forum Ekonomiczne wymienia kosmiczny wzrost nakładów na kosmos, nacisk na tworzenie sztucznej inteligencji (którą wyślemy „na zająca” do Zielonych), powstanie wielu nowych gałęzi nauki i przemysłu.  Raport zauważa też skutki społeczne Kontaktu, a nawet sugeruje (nie wprost, ale wiadomo) poważne kłopoty dla Watykanu.

Z tego optymistycznego założenia nie wspomina się w ogóle w „X faktorach” Global Risk 2013 całej gamy zagrożeń związanych z takim brzemiennym w skutkach wydarzeniem. Wśród nich możemy na poczekaniu, bez pytania się 1000 ekspertów z całego świata jak to czyni Raport, sypiąc jak z rękawa wymienić choćby: złośliwe spopielanie ludności świetlnymi promieniami, unieruchamianie pojazdów nieuwzględnione w AC, porwania na śniadania dla Przybyszów, mniej lub bardziej wyszukane obdukcje i zamykanie do klatek w charakterze królika doświadczalnego. Itp.

Katalog zagrożeń związanych z przybyciem Obcych jest zresztą szeroko omówiony i pokazany w łatwo dostępnej literaturze i materiałach video. Skoro więc o zagrożeniach i stratach materialnych mowa, to widać od razu, że pojawia się tu szerokie pole do działania dla zakładów ubezpieczeniowych, zarówno obcych jak i naszych, krajowych. Ale czy ryzyka ataku z kosmosu można w ogóle ubezpieczyć?

Tu zapewne pobłażliwie uśmiechną się pod nosem lloydowskie syndykaty, bo nie takie ryzyka już się rozpraszało. Klasyczny jest tu przykład ubezpieczenia wypłaty nagrody w konkursie producenta whisky Cutty Sark, który za znalezienie sławnego Nessie potwora oferował milion funtów. Albo ubezpieczenie uczestników triathlonu w Szkocji (100 ironmanów, polisa 1,5 miliona funtów na głowę) na wypadek ataku tegoż potwora.  Tu z dziennikarskiego obowiązku nadmienimy, że w odpowiedzi   gwałtowny protest wystosował oficjalny Fan Club Potwora, które ustami swojego Prezesa wykazywał, że Nessie nigdy nie był(a?) agresywny(a?), a jego szkodowość jest bez wątpienia zerowa.

Także chętnych do ubezpieczania ryzyk związanych z wizytami Obcych może nie to, że jest bardzo wielu, ale nie brakuje.  Ot choćby przykład z Ameryki, gdzie „UFO abduction and Casualty Insurance Company” oferuje ubezpieczenie na bagatela 20 mln USD za jedyne 10 USD składki. I tu jednak, jak to zwykle bywa ważne jest, aby wczytać się w Warunki Ogólne, bo szkoda będzie likwidowana wyłącznie po właściwym wypełnieniu formularza potwierdzającego fakt bycia poddanym badaniu przez Obcych. A o to może być niełatwo, bo nie wiadomo na przykład, czy udać się do rodzinnego czy do specjalisty i co na to NFZ.  Dobra wiadomość jest natomiast taka, że wypłata podlega automatycznemu podwojeniu, jeżeli Obcy przejawiali ciągoty cielesno-matrymonialne lub gdy porwanie nastąpiło w celach konsumpcyjnych (tym razem dosłownie). Podobno do tej pory sprzedano już dwie polisy, więc…

Może Czytelnik pękać ze śmiechu, że żaden poważny Zakład takich polis nie wypuszcza, ale są i inne przykłady oferty ubezpieczania wizyt Obcych. Znajdziemy je choćby na stronach Zakładu należącego do Berkshire Hathaway (tego Buffeta!), który skądinąd sprzedaje na przykład 12 milion polis komunikacyjnych rocznie. Gdzie indziej przeczytamy, że Zakład, tym razem z Brytanii podobnych polis sprzedał już ca. 30 tysięcy. Tak więc możemy a rebours wnioskować: skoro rynek polis jest to i ryzyko jest.

Przy okazji, jeżeli już poruszyliśmy temat innowacji ubezpieczeniowych to dodajmy, że polis od innych kosmicznych ryzyk nie brakuje, jak choćby od uderzenia meteorytu, o czym zresztą mogli się całkiem namacalnie przekonać niedawno w Czelabińsku. O pozostałych pozaświatowych i nieco egzotycznych ryzykach do ubezpieczenia, takich jak ataki werwolfów, poltergeisty, czy niepokalane poczęcia napiszemy może już jednak innym razem…        

Licencja: Creative Commons
0 Ocena