Jak zwykle początek roku jest okazją do zamieszczania prognoz, co też może się wydarzyć w roku kolejnym, tym razem 2014. Ta noworoczna aktywność niejednokrotnie sprawia wrażenie wróżenia ze szklanej kuli szczególnie, że mało kto o tych wróżbach w kolejnych latach pamięta. Albo tylko tak nam się wydaje, że to spekulacje gazetowych lekkoduchów, bo przecież jak świat długi i szeroki różne think –tanki, instytuty i ciała mędrców tworzą projekcje, analizy i przepowiednie dotyczące przyszłości, które są całkiem poważnie wykorzystywane przez rządy, organizacje międzynarodowe i wielki biznes, także ubezpieczeniowy. Przewidywanie przyszłości jest nieodzownym elementem zarządzania i to wcale nie żadne czary-mary á la wyrocznia delficka choć… jak donoszą Źródła popularna Pytia opierała swoje wróżby na solidnej sieci informatorów, którzy dostarczali najświeższe informacje stanowiące solidny grunt do całkiem sensownych przepowiedni.
Od przewidywania przyszłości do analizowania ryzyka już tylko mały kroczek, w istocie to samo wyzwanie, a popularną w naszym post-delfickim świecie techniką analizy ryzyka jest tworzenie Map ryzyka, które w dwuwymiarowym układzie współrzędnych określają prawdopodobieństwa i wielkości skutków prognozowanych zdarzeń. Taka mapa ma tę przewagę nad szklaną kulą, że zapisana w papierach organizacji staje się punktem odniesienia ot, choćby do strategicznego planowania. W 2012 nawet rząd (brytyjski) stworzył mapę ryzyka identyfikującą grupę ryzyk istotnych dla przetrwania Zjednoczonego Królestwa; niestety w kolejnych latach ten godny naśladowania eksperyment nie był kontynuowany.
Swoje mapy ryzyka na 2014 tworzą dziś „standardowo” przedsiębiorstwa na całym świecie. Także gracze z branży ubezpieczeniowej i choć nie mamy do nich tutaj wglądu, to możemy przypuszczać, że pozostają one w relacji do oceny ryzyka serwowanej od jakiegoś czasu regularnie przez EIOPY-ę w „Risk dashboardach” („tablicach kontrolnych ryzyka”). Ostatni „dashboard” z 12 grudnia szereguje w kolejności od najbardziej do mniej ważnych, nadchodzące ryzyka 2014 następująco: niskie stopy procentowe, ryzyka suwerenów, ryzyko makro, ryzyko kredytowe instytucji finansowych, ryzyka kapitałowe, ALM, ryzyko rezygnacji, ryzyko kredytowe instytucji niefinansowych. Nie trzeba być specjalnie odkrywczym aby zauważyć, że każde z analizowanych przez EIOP-ę ryzyk jest samo w sobie olbrzymią gałęzią ryzyka, którą łatwo możemy połączyć z ryzykami analizowanymi z innego punktu widzenia.
Przykładem takiego odmiennego „punktu widzenia” ryzyka jest raport Global Risk z World Economic Forum. Na wielowymiarowych mapach ryzyka eksperci z całego świata analizują i poszukują współzależności ryzyk o globalnym zasięgu. Wielkość analizowanych ryzyk oceniano tu w pięciostopniowej skali prawdopodobieństwa i skutków. Najważniejsze pięć globalnych zagrożeń pod względem prawdopodobieństwa ich wystąpienia to według WEF (w kolejności od naj- potem malejąco): rosnące różnice w dochodach ludności, chroniczne nierównowagi budżetowe, zmiana klimatu, brak wody, starzenie się społeczeństwa. W przypadku oceny wielkości skutków ryzyka największe znaczenie według ekspertów mają następujące ryzyka: kolejny kryzys na rynkach finansowych, brak wody, chroniczne nierównowagi budżetowe, proliferacja broni masowego rażenia, klimat. Ciekawy jest też ranking ryzyk „wschodzących”: skutki wprowadzania regulacji, jednostronna nacjonalizacja zasobów (znacie ?), chroniczna nierównowaga na rynku pracy, gwałtowne zatrzymanie wzrostu krajów rozwijających się, starzenie się społeczeństwa.
We tym i chyba wszystkich współczesnych rankingach i mapowaniach ryzyka zwraca uwagę zależność, że w efekcie przeciwdziałania ryzykom powstają nowe ryzyka. Klasyczny jest tu przykład regulacji i związane z nim ryzyko niezgodności… i czyż nie ma „piękniejszego” przykładu niż Bazylea czy Solvency? Zresztą, podobny problem dotyczy „walki” ze zmianami klimatu, gdy działania podejmowane w reakcji na to zagrożenie mogą negatywnie wpływać na gospodarki krajów rozwijających się, które w przeważającej mierze wykorzystują węgiel (na przykład Polska).
Temat prognozowania i analizowania wpływu ryzyk w szerokim społeczno-ekonomiczny wymiarze jest dzisiaj dostrzegany i analizowany na poziomie takich „globalnych” organizacji jak MFW, Bank Światowy czy OECD, przy czym katalog identyfikowanych ryzyk oraz rankingi „ważności” nie są jednakowe. Na przykład OECD podkreśla znaczenie 5 potencjalnych globalnych „szoków”, wśród których są: kryzys finansowy, pandemie, krytyczne awarie infrastruktury informatycznej, burze magnetyczne związane z aktywnością słońca zagrażające systemom energetycznym, niepokoje społeczne.
I w tym przypadku można mówić o oddziaływaniu każdego z wymienionych zagrożeń na wszystkie obszary gospodarki. Wpływ wybuchu pandemii w 2014 roku na rynki finansowe i sferę realną byłby wieloraki, a wśród najciężej dotkniętych gałęzi znalazłyby się transport i handel międzynarodowy. Zakłócenia w tych obszarach spowodowałby efekt ryzyka łańcucha dostaw, co mogłoby mieć nieobliczalne skutki dla wszystkich. Symulacje wpływu pandemii o europejskim zasięgu na kraje EU-25 pokazują, że w ciągu 2-3 lat łączne efekty popytowo-podażowe takiego zdarzenia spowodowałyby spadek PKB tej grupy krajów od 2 do 4%. W przypadku gospodarki globalnej ten wpływ byłby już dużo bardziej dramatyczny i przekroczyłby 11%. Potencjalne skutki pandemii wykraczają jednak daleko poza czysto ekonomiczne kalkulacje. Katastrofa taka mogłaby mieć na przykład istotne reperkusje polityczne, spowodować niepokoje społeczne, a nawet konflikty zbrojne. Ciekawe, że ryzyko pandemiczne, choć mapowane przez organizacje na całym świecie, jest u nas traktowane dość egzotycznie a niesłusznie, bo powody aby podejmować ten temat są zasadniczo dwa. Pierwszy jest taki, że pandemia grypy (czy innej choroby) może jednak wystąpić, bo ludzie chorują. Drugi jest taki, że plany reagowania kryzysowego są uniwersalne i te przygotowane na pandemię przydadzą się w przypadku wystąpienia innych, nieoczekiwanych ryzyk.
Nasze Czynniki map ryzyka chyba nie tworzą, zresztą może to i lepiej, bo jak na przykład pomyśleć o odpalonym właśnie mega-maxi ryzyku „compliance-owym” w kwestii OFE, to aż włos staje dęba co się stanie, jeżeli Trybunał jednak za jakiś czas zawetuje. Przy tej okazji nie sposób nie wzmocnić już i tak silnej pozycji ryzyk regulacyjnych na wszystkich mapach ryzyka 2014, bo coraz więcej regulacji legislatywy jest u nas de facto odsyłanych przed sądy, ta dramatyczna inflacja tworzenia prawa zdaje się być a priori wpisana w sam proces jego tworzenia. Najgorsze, że prawdopodobieństwa zaistnienia tego ryzyka nikt chyba nie jest w stanie ocenić.
Inna ciekawa sprawa związana z mapowaniem przyszłości jest taka, że istotą zarządzania ryzykiem jest odpowiadanie na wyzwania wszechobecnej niepewności. A jaka jest niepewność w powszechnie mapowanych ryzykach typu „chroniczne nierównowagi budżetowe”? Bilanse kluczowych graczy są niezrównoważone od lat, za chwilę kolejny klif fiskalny w USA, Francja półbankrutem, Grecja udaje, że żyje, nasz budżet „zalepiony” przez „darczyńców” z OFE, itd. To nie niepewności, lecz pewne pewności coraz trudniej zamiatane pod dywan. W zasadzie to ich miejsce jest nie na mapie ryzyka, pytanie czy wylezą w całej swoje koszmarnej okazałości już w 2014 roku? Czy może jeszcze troszkę później, jeszcze pożyjemy?
Ale, ale! Jeżeli Czytelniku zgubiłeś się w tym gąszczu ryzyk, to…. bardzo dobrze! Takie jest zasadnicze przesłanie tego felietonu o mapowaniu 2014, że będzie nie tylko bardziej ryzykowanie, ale i bardziej skomplikowanie. Tradycyjne, coraz większe krzyżowe zależności między ryzykami urosną w 2014, „stare” ryzyka latami nierozwiązywane jeszcze bardziej się skołtunią i przybędą jeszcze nowe, wiele nowych. Dlatego zamiast tradycyjnej 2-wymiarowej mapy ryzyka można sięgnąć po mapy wielowymiarowe, gdzie kluczowe są właśnie współzależności prognozowanych ryzyk. Dobrze nadaje się do tego celu koncepcja map myśli (mind map), popularna skądinąd także w świecie biznesu....