Pierwsza myśl, która przychodzi do głowy, stawia znak równości między "najlepszy" a "najtańszy". Bo może się przecież wydawać, że najlepszy kredyt to ten, który ma najniższe oprocentowanie. Jeśli mamy już nieco doświadczenia w przeglądaniu ofert, szukamy kredytu o najniższym całkowitym koszcie, w który wchodzi oprocentowanie, ale i prowizja za udzielenie kredytu, opłata za rozpatrzenie wniosku. Czasem, w przypadku kredytów walutowych, uwzględniamy w to nawet spread walutowy.
Niestety, tak wybrany kredyt na dom lub mieszkanie wcale nie musi być najkorzystniejszy! Nie musi być najlepszy... Dlaczego?
W zależności od naszej sytuacji, może nam zależeć na czymś zupełnie innym niż minimalny koszt kredytu. Możemy szukać kredytu, który:
* ma najniższą opłatę za przewalutowanie części pozostałej do spłaty, bo spodziewamy się takiej konieczności,
* zdolność kredytową określa również przy uwzględnieniu naszych dochodów z umów-zlecenia, albo innych źródeł dochodu,
* daje najdłuższy okres kredytowania, co pozwala dość łatwo obniżyć wysokość miesięcznej raty,
* daje możliwość przeznaczenia części środków na coś innego niż budowa domu, na przykład na jego wyposażenie,
* ma minimalną prowizję za wcześniejszą spłatę -- przydatne, gdy spodziewamy się zastrzyku gotówki na przykład po sprzedaży mieszkania, w którym mieszkamy.
Jeśli jesteśmy młodym małżeństwem, szukamy kredytu o najniższej racie. To nie zawsze będzie kredyt, który ma najniższe oprocentowanie, może to być równie dobrze kredyt o najdłuższym okresie kredytowania! Jeśli zarabiamy dobrze, ale raczej poza naszym głównym miejscem pracy, chcemy mieć wliczane do zdolności kredytowej wszystkie nasze dochody. Jeśli nie mamy własnego wkładu, chcemy mieć jak najwyższą kwotę kredytu, aby móc sfinansować cały dom pieniędzmi pożyczonymi z banku. I tak dalej, i tak dalej.
Niestety, na naszym rynku bankowym jest tak dużo ofert kredytów hipotecznych, że łatwo porównać się ich nie da. Niekiedy jest nawet trudno określić nasze priorytety, czyli ustalić, na którym z parametrów kredytu nam najbardziej zależy... Warto czasem skorzystać z pomocy eksperta, choćby niezależnego doradcy finansowego. On pomoże nam przeanalizować naszą aktualną i przyszłą sytuację finansową (nie każdy na przykład zdaje sobie sprawę z kosztów edukacji własnego dziecka, które będzie musiał ponieść za kilkanaście lat) i dobrać najlepsze rozwiązanie.