Myślę, że wiele ludzi marzących o domu ma dylemat jaki wybrać projekt, żeby nie żałować” – dodaje architekt.
Pani Zofia wraz z panem Kazimierzem – średniozamożne małżeństwo po latach oszczędzania z pomocą dodatkowych, lecz nie zanadto wysokich kredytów zgromadziło odpowiednie fundusze na zakup działki budowlanej. Marzyli, żeby zrealizować największe przedsięwzięcie swojego życia: wybudować dom na wsi i raz na zawsze pożegnać swoje miniaturowe mieszkanko M3 na 10 piętrze wielkopłytowego blokowiska. Budżet był skromny: starczyło na niewielką działkę, która wcześniej była miejscem zabudowań gospodarskich. Pojechali obejrzeć swój pierwszy i tylko im przeznaczony kawałek ziemi. Euforia.
Nadszedł czas, by postawić dom.
Niestety, pani Zofia i pan Kazimierz niewłaściwie podeszli do tematu kreowania swojej przestrzeni, na którą składa się nie tylko lokalizacja, ale także układ funkcjonalny wnętrza. Działkę mieli dokładnie przemyślaną (przy lesie, dojazd drogą polną, nieopodal jeziorko), jednak w kwestii projektu albo chociażby wnętrz nie mieli nawet zarysu. Wzięło się to z tego, że nigdy w życiu nie przypuszczali, że będą w stanie sami wpłynąć na kształt swojego otoczenia i małego wszechświata, który nagle zaczął się wokół nich kręcić. Nie mieli odpowiedniej wiedzy z zakresu projektowania oraz budownictwa i potrzebowali jakiejś wskazówki lub autorytetu
Skąd wziąć pomysł? Jak znależć projekt? – zadawali sobie pytanie. Pod wpływem sugestii swoich znajomych kupili katalog projektów domków jednorodzinnych.
Ich oczom ukazała się mnogość daszków, wykuszy i kolumienek, wszystko bogato użyte w każdym projekcje i większość z nich nie wyróżniała się na tle innych. Bardzo trudno im było podjąć jednoznaczną decyzję. W jednym za mały garaż, w innym korytarz za wąski, w kolejnym na wejściu jakaś zupełnie niezrozumiała ogromna przestrzeń z dwiema kolumnami po środku. Ten dom nie zmieści się na działce, a w tym projekcie wejście do domu będzie od strony podwórza. W ich głowie zapanował chaos.
Dlaczego nie ma w tym katalogu domu tylko dla nich? Dlaczego wszyscy wokół mogą znaleźć jeden jedyny dla siebie, a im ciągle coś przeszkadza? W gotowych projektach nie widzą swojego wymarzonego domu wśród pięknych i delikatnych wrzosów, które rosną na ich działce.
Niestety, wielu Polaków, w tym przypadku również pani Zofia i Pan Kazimierz padli ofiarą domów z katalogu, które nie są rozwiązaniem problemu lecz jego komplikacją. Jedynym rozwiązaniem dla nich byłoby dostosowanie masowego projektu na własne potrzeby, co i tak wiąże się ze współpracą z architektem.
Czyż nie lepiej od razu zwrócić się do architekta, który ich własny dom „zaadoptuje jak własne dziecko”? Będzie tym żył, śnił i oddychał razem z nimi. Podsunie nietypowe rozwiązania, sprawi, że oni też staną się twórcami własnego domu, który na pewno nie będzie śmieszną imitacją a domem z charakterem, podziwianym i niosącym ze sobą kulturowe i lokalne wartości. Rola architekta w procesie realizacji domu nie odbywa się tylko i wyłącznie na polu zawodowym, zazwyczaj bywa tak, iż architekt najpierw musi dobrze poznać swoich pracodawców, dowiedzieć się wszystkiego o ich zwyczajach i upodobaniach by móc zaprojektować w pełni funkcjonalny dom. A budynek z katalogu? Przeznaczony dla każdego, czyli dla nikogo.